Pielęgnacja :: Bez nawilżenia – mleczka do ciała GOSH

Pytania typu "jaki kosmetyk zabrałabyś na bezludną wyspę" budzą we mnie lęk. Serio. Jednak postawiona przed ścianą, wzięłabym chyba balsam do ciała, bo po prostu moja skóra potrzebuje nawilżenia i ochrony. Zakładam oczywiście, że mogłabym zabrać wszystkie podstawowe środki higieny. W każdym razie bez balsamu, mleczka czy masła do ciała obejść się nie mogę. Smaruję się po prysznicu rano i wieczorem, codziennie, od chyba dwunastego roku życia, a może nawet dłużej. Bez tego ani rusz.






Już dłuższy czas temu, bo jakoś wczesną wiosną, w moje ręce trafiły dwa mleczka do ciała duńskiej marki GOSH. Z recenzją postanowiłam się jednak wstrzymać, zaraz wyjaśnię dlaczego.

Oba balsamy są ogromne, bo aż półlitrowe. Butle mają fikuśne zakrętki, dzięki którym łatwo opakowanie otworzyć i zamknąć. W sumie jednak wolałabym, żeby opakowania były zatrzaskiwane, nie zakręcane, choć z drugiej zakrętka to jednak o wiele mniejsze ryzyko, że kosmetyk się rozleje, na przykład w bagażu (tylko kto targałby pół litra balsamu w walizce?). 






Gosh, Fruity Fusion Pomegranate & Rose



Mleczko Fruity Fusion Pomegranate & Rose (Owoc granatu i róża), według deklaracji na opakowaniu, ma lekką konsystencję, dzięki czemu błyskawicznie się wchłania, pozostawiając skórę nawilżoną i miękką. Faktycznie, formuła jest bardzo lekka, wodnista, mleczko wsiąka w skórę dosłownie w ciągu paru sekund, dając przyjemne uczucie chłodu. Nawilża jednak bardzo słabo, a – co gorsza – krótkotrwale, dlatego wczesną wiosną, kiedy moja skóra była jeszcze zestresowana zimą, przesuszona i skłonna do podrażnień, musiałam je po tygodniu stosowania odstawić. Wróciłam do niego, kiedy na dobre zrobiło się ciepło. Przyznaję, że szczególnie w upalne dni wrażenie chłodzenia skóry jest wyjątkowo przyjemne, a delikatny owocowokremowy zapach kojący i relaksujący (substancja zapachowa jest na czwartym miejscu w składzie...). Gdyby tylko mleczko wywiązywało się z obietnicy nawilżania. Niestety, kiedy posmaruję się wieczorem, rano skóra jest sucha, ściągnięta i szorstka, co naprawdę dawno nie zdarzyło mi się po żadnym balsamie czy mleczku. Co więcej, kilkakrotne aplikowanie mleczka w ciągu dnia również nie daje przyzwoitego nawilżenia. 

Z tej samej linii dostępne są jeszcze dwa inne warianty zapachowe: Cytryna i kwiat czarnego bzu oraz Jabłko i Wanilia. 500 ml mleczka kosztuje około 40 zł. 

Skład (INCI): AQUA, ETHYLHEXYL STEARATE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, PARFUM, TRILAURETH-4 PHOSPHATE, BUTYROSPERMUM PARKII, ROSA GALLICA (FRENCH ROSE) FLOWER EXTRACT, PUNICA GRANATUM FRUIT EXTRACT, ROSA DAMASCENA FLOWER OIL, LINOLEIC ACID, LINOLENIC ACID, CYCLOPENTASILOXANE, PHENOXYETHANOL, ACRYLATES/VINYL ISODECANOATE CROSSPOLYMER, GLYCERIN, DIMETHICONOL, SODIUM HYDROXIDE, BENZOIC ACID, DEHYDROACETIC ACID, ETHYLHEXYLGLYCERIN, POTASSIUM SORBATE, SORBIC ACID, CI 14720, LIMONENE.



Gosh, Fruity Fusion Pomegranate & Rose



Gosh, Classic Smoothing Body Lotion SOS Moisture



Drugie mleczko, czyli Classic Smoothing Body Lotion SOS Moisture (S.O.S. Nawilżenie), ma głęboko nawilżać, dzięki formule DayMoist, ekstraktowi z granatu, olejowi z awokado i witaminie E, a także utrzymywać skórę gładką i odżywioną. Co więcej, w ciągu trzech dni ma przywracać optymalny poziom nawodnienia i natłuszczenia skóry. Cóż, mogę powiedzieć, że spisuje się nieco lepiej, niż mleczko z serii Fruity Fusion, ale nie dość dobrze, by sprostać moim wymaganiom. Podobnie jak w przypadku opisanego wyżej mleczka, pierwsze podejście do SOS Moisture zrobiłam wiosną i postanowiłam poczekać z nim jednak do lata. Mleczko ma bardzo lekką konsystencję, minimalnie jednak bardziej treściwą niż mleczko z granatem i różą, chociaż wchłania się równie łatwo i szybko. Również lekko chłodzi skórę. Niestety, nie zapewnia mojej skórze odpowiedniego poziomu nawilżenia, musiałabym nakładać je kilka, a może nawet kilkanaście razy dziennie, żeby skóra była przyzwoicie nawilżona. Być może na mniej wymagającej skórze spisuje się lepiej, jednak dla mnie nie jest to SOS moisture.

Jeszcze słowo o zapachu. Zupełnie nie potrafię go opisać, jest taki... klasyczny? Nie kremowy czy świeży, tylko oldschoolowy, trochę jak jakieś stare perfumy. W każdym razie mnie ten zapach nie przeszkadza, chociaż nie jestem pewna, czy każdemu przypadłby do gustu.

Mleczka Classic, oprócz wersji SOS Moisture, dostępne są również w wariantach Classic, Classic 2 Fresh Breeze oraz Classic 3 Blue Ocean. Cena: ok. 40 zł/ 500 ml.

Skład (INCI): AQUA, ETHYLHEXYL STEARATE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, TRILAURETH-4 PHOSPHATE, BUTYROSPERMUM PARKII, BETA VULGARIS ROOT EXTRACT, PUNICA GRANATUM FRUIT EXTRACT, HYDROLIZED CORN STARCH, GLYCERIN, PHENOXYETHANOL, ACRYLATES/VINYL ISODECANOATE CROSSPOLYMER, PARFUM, SODIUM CARBOMER, LINOLEIC ACID, SODIUM HYDROXIDE, BENZOIC ACID, BENZYL SALICYLATE, HEXYL CINNAMAL, DEHYDROACETIC ACID, CITRONELLOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, GERANIOL, EVERNIA FURFURACEA, HYDROXYCITRONELLAL, LIMONENE, LINALOOL, AMYL CINNAMAL, HYDROXYISOHEXYL 3-CYCLOHEXANE CARBOXALDEHYDE, ISOEUGENOL, POTASSIUM SORBATE, LINILEIC ACID, SORBIC ACID.



Gosh, Classic Smoothing Body Lotion SOS Moisture



Jeśli lubicie lekkie formuły, efekt chłodzenia, delikatne zapachy, a przy tym macie zupełnie niewymagającą skórę, może oba mleczka GOSH się sprawdzą, ale jeśli mleczko czy balsam do ciała to kosmetyk, bez którego się nie możecie obejść – niestety nie polecam.



Próbowałyście mleczek GOSH? Macie swoich "cielesnych" ("ciałowych"?) ulubieńców?

Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.

25 komentarzy:

  1. Nożesz ty mój podziwiam cię dziewczyno:) Mnie się nie chce raz na tydzień a ty się kilka razy dziennie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. łeee nawilżenie, które nie nawilża, toż to bubelki ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nazwałam ich bubelkami, bo komuś przecież mogą odpowiadać. Moja skóra jest specyficzna i dość wymagająca :)

      Usuń
    2. Na co drugim blogu czytam, że dziewczyny mają wymagającą skórę, więc to raczej nie jest specyficzne ;)
      Moim zdaniem jak coś obiecuje nawilżenie, to powinno nawilżać u większości, a nie tylko u osób bez problemów :) W końcu gdyby się chciało czegoś np. dla ładnego zapachu, to nie szukałoby się produktów z hasłem o nawilżeniu na pierwszym planie :>

      Usuń
    3. Wiesz, są osoby, które w ogóle nie używają balsamów, albo sięgają po nie od czasu do czasu. U nich tego typu balsamy się sprawdzą. Moja skóra jest sucha, a nawet bardzo sucha i moim zdaniem to jest specyficzna skóra :) Balsamy Gosh nie obiecują nic suchej skórze, więc po prostu uważam, że nie są to produkty dla mnie.

      Usuń
    4. A piszą w ogóle której skórze coś obiecują? ;>

      Usuń
    5. Nic nie piszą, z czego wnioskuję, że to produkty dla skóry normalnej, bezproblemowej.

      Usuń
    6. No to mogli napisać i wtedy wszyscy byliby zadowoleni i wiedzieli czego się spodziewać :D

      Usuń
  3. lubię mleczka do ciała najbardziej to z HIPP, zapraszam do siebie na bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie nawilżenie to podstawa. Mam suchą skórę, dlatego nie sprawdziłyby sie te balsamy. Dobrze, że o nich napisałaś, bo kiedyś wpadł mi w oko jeden i prawie go kupiłam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. mam normalną skórę i u mnie spisały się bardzo dobrze, podoba mi się, że nie maja w skladzie na drugim miejscu mineral oil jak wiele produktow nawilzajcych do ciala.

    Moze wyprobuj olejki lub masla, suchej skorze lepiej sluza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli tak jak sądziłam, dla normalnej skóry są ok :) Mnie też akurat podoba się to, że nie mają oleju mineralnego w składzie, bo powoduje u mnie krostki.

      Znam całe mnóstwo kosmetyków, które mi służą i spisują się lepiej od GOSHa. W dodatku wiele z nich jest tańszych.

      Usuń
  6. ja mam na oku obecne masełko Bielendy i wersję Avocado, siostra poleciła,dzisiaj jedynie pomacałam ale chyba wypróbuję bo zapowiada się...miło! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Balsmy ... to te produkty , które o zgrozo przy wyborze sprawiają mi więcej kłopotu niż kremy do twarzy ... (baranek w ścianę ) , albo się ciulowo mażą , wchłaniają bez końca ,albo wcale nic nie dają , albo zostawiają jakieś filmy na skórze , albo pachną mdławo .. koszmar ...
    Chyba jedynym balsamem ,, do którego wracam najczęściej jest nasza erisowa Lirene - czerwona seria ,dla suchej skóry .To jest dla mnie produkt , który spełnia wszystkie moje oczekiwania .Nawilża, nie tłuści , ładnie pachnie . Tylko nie pomylić z mleczkiem z tej samej serii , bo ten dziad już aplikuje się bez sensu .

    OdpowiedzUsuń
  8. nie no, jak dla mnie nawet jeśli ktoś ma nieproblemową skórę to i tak bez sensu kupować mleczko, które nie działa...

    OdpowiedzUsuń
  9. a moja skora ostatnio doprowadza mnie do furii
    Jest sucha
    Ale mam pelno krostek, nie wiem skąd taka kaszka u mnie na plecach. Ach to lato.
    Aktualnie zachwycam się balsamem safiry oraz balea. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nagle zrobiła się sucha i kapryśna? Kup sobie tabletki z kwasami omega 3 i 6, bierz regularnie, może niedobór się u Ciebie tak przejawia.

      Nie miałam nigdy nic ani z Safiry, ani z Balea (marka tylko w Niemczech dostępna, prawda?).

      Usuń
  10. Od dawna już nie stosowałam żadnego mleczka do ciała. Raczej gustuje w masłach czy balsamach. Firmy GOSH jakoś specjalnie nie lubię. Miałam kilka szminek cieni i nic szczególnego w nich nie widzę poza ceną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę gęstsze mazidła.

      Na YT słyszałam wiele pochwał lakierów do paznokci GOSH, ciekawe czy są coś warte faktycznie.

      Usuń
  11. myślałam, że firma GOSH to kolorówka i nic więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko kolorówka, również produkty pielęgnacyjne do twarzy, ciała i włosów. W niesieciowych drogeriach można się na nie natknąć.

      Usuń
  12. Jeszcze nie mam swojego ulubieńca, cały czas szukam...

    OdpowiedzUsuń
  13. jej alez jestes systematyczna!! ja staaaram sie nasmarowac raz dziennie, wieczorem. ale nie zawsze wychodzi i tak szybko liczac robie to 3-5 razy w tygodniu. ale tez moja skora nie jest tak wymagajaca

    buziaki

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)