Tydzień (?) w dzień (11 - 30 listopada 2013)





Dwa tygodnie temu relaksowałam się w SPA [Weekend Piękna Dove – minirelacja] i chyba mnie to trochę rozleniwiło, bo na blogu nie pojawiły się tygodniowe podsumowania. Dzisiaj nadrabiam.

Pokazałam aż siedem lakierów do paznokci: pięknego nudziaka [Paznokcie :: Piękność nad pięknościami], uroczy seledyn [Paznokcie :: Lakier na 111], charakterną czerwień [Paznokcie :: Czerwono, czerwieniaście], ładną śliwkę z dodatkiem ognistego brokatu [Paznokcie :: Śliwka z błyskotkami], piaskową śliwkę [Paznokcie :: Śliwkowo piaskowo] i teoretycznie duochromowy fiolet [Paznokcie :: W Singapurze z Kobo]. Między innymi lakierowe nowości pojawiły się w Drogeriach Natura [Nowości :: Lakiery, róże, cienie w Drogeriach Natura], wkrótce je pokażę.

Moja wcale nie taka skromna kolekcja pomadek ostatnio nieco się rozrosła, pokazałam Wam jedną z nowych [Makijaż :: Pomadka The Body Shop Color Crush 230] jak również cztery, które mam już od dłuższego czasu, a warte są polecenia [Makijaż :: Maybelline ColorSensational – neutralnie, różowo i czerwono].

Dobre i skuteczne kosmetyki do demakijażu to skarb. Pokazałam dwa, które właściwie się sprawdziły, chociaż tylko do jednego wrócę [Pielęgnacja :: Ultra Nawilżenie? Tak i nie (płyn micelarny i żel do mycia twarzy AA)]. Mojej siostrze spodobały się dwa kremy Lirene, ale niestety nie są już dostępne [Pielęgnacja :: Kremowo z Lirene (podwójna recenzja gościnna)] – czy to nie wkurzające, kiedy fajny kosmetyk znika z rynku? 

Moim włosom spodobały się bardzo kangurzaste kosmetyki Aussie, konkretnie seria nawilżająca [Włosy :: Aussie? Si!]. Przymierzam się właśnie do serii dla włosów farbowanych, chociaż parę osób w komentarzach mnie do niej zniechęca, zobaczymy, jak się spisze u mnie.

Dwa razy pojawił się ShinyBox. Podsumowałam edycję październikową, w której znalazło się kilka świetnych kosmetyków [Październikowy ShinyBox – podsumowanie (recenzje)], a edycja listopadowa też zapowiada się dobrze [Listopadowy ShinyBox], więc z niecierpliwością czekam na grudniową. 

Pokazałam najdroższy, ale jednocześnie wart każdej złotówki produkt, jaki na moim blogu się dotąd pojawił, czyli depilator marki Braun [Depilacja i złuszczanie z Braun Silk-épil 7 SkinSpa].

Zapomniałabym, jeszcze niezawodny sposób na piękną sylwetkę [Retro:: Wpływ na całokształt ustroju]!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój kometarz :)