Retro :: Nieszczęśliwej myszce


Z dziedziny kosmetyki. 
Nieszczęśliwej myszce. Wątpimy bardzo czy zażegnywanie i zamawianie przez pewną babę, wyleczy Pani tę zaognioną część twarzy. Wierzymy jednak, że krem Abarid lekko nacierany na noc, prędzej pomoże. Rano twarz obywać letnią wodą, bez mydła, lecz Otrąbkami abaridowemi, i obcierać bardzo miękkim ręcznikiem bez tarcia, lecz samem przyciskaniem do twarzy. Po umyciu znów bardzo lekko natrzeć Abaridem, i popudrować pudrem Abarid, ale tylko białym. Gdyby Pani zauważyła, że skóra wody nie znosi, co często bywa przy egzemie, to zaprzestać zupełnie mycia, lecz rano posmarować grubiej Abaridem i lekko zetrzeć watą, a po wyschnięciu zapudrować pudrem Abarid
Dobra Gospodyni, nr 29, 1911. 

***

Nieszczęśliwa myszka musiała być naprawdę zdesperowana, skoro postanowiła wyleczyć skórę „zażegnywaniem i zamawianiem przez pewną babę.” Swoją drogą, ciekawe, czy odniosłoby to skutek...

O jakich najdziwniejszych magicznych (dosłownie) sposobach na urodę lub zwalczanie uciążliwych przypadłości słyszałyście? Jakieś ciekawe przesądy?
Mojej mamie pewna pani powiedziała, żeby w ciąży nie wpatrywać się w ogień, bo dziecko będzie miało znamię. Mama patrzyła i co? I mam kilka tzw. plam café au lait. Przypadek? :D :D :D



Podziel się!

15 komentarzy:

  1. Może by pomogło? Może warto otworzyć biznes jako "pewna baba"?

    Uwielbiam takie "retrosmaczki". ;-)

    Ostatnio mam okazję czytać - nawet jeszcze starsze i też pokazałam kilka na blogu (i myślę o kolejnych).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nad tym zastanawiałam :) Tylko ile brać za takie usługi?

      Usuń
  2. Ja uwielbiam czerwone wstążki na kwiatach domowych żeby odgonić "złe spojrzenie" xD ponoć przy dziecięcych wózkach też się sprawdza ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz przynajmniej wiem, po co te wstążki :) Ostatnio widziałam ze trzy wózki z taką wstążką i zastanawiałam się o co chodzi (ale nie na tyle, żeby to wygoogle'ować :P). Dziękuję za uświadomienie :)

      Usuń
  3. Końcówka mnie przeraża... Zero wody, zero mycia, tylko krem + puder i tak codziennie. Ah no tak! Przecież twarz należy przecierać watą. To z pewnością pomoże ;) Ktoś chętny do wypróbowania "minimalistycznej" pielęgnacji? ;) :D:D
    Z przesądów to babcia mnie ostatnio męczy, że jak będę się tak "miziać" z zwierzakami to nie będę mieć swoich dzieci ;) Ale chodzi chyba o podgonienie do małżeństwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypadek.. nie sądzę, haha! Uwielbiam tę serię na twoim blogu :)!

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, trochę tego było... Mam ciotkę - kopalnię przesądów :)
    Jeśli kobieta w ciąży się oparzy - dziecko w tym miejscu będzie miało znamię.
    W ciąży nie wolno nosić niczego na szyi, bo dziecko się okręci pępowiną i może udusić.
    Czerwona wstążeczka przy wózku/na ręce dziecka zapobiega zauroczeniu.
    Jeśli dziecko ciągle płacze, należy go "obetrzeć" (nie pytajcie, co to znaczy, nie dociekałam :) zasikaną pieluchą. Koniecznie tetrową. Taką pieluchą należy też przecierać raz w tygodniu twarz dziewczynce - będzie miała ładną cerę. (Czyli - jeżeli mamy niedoskonałości skórne - wiadomo, na co i na kogo zwalić ;).
    Absolutnie nie sadzać panny na rogu, bo zyska status starej panny ;). Tu przypomina mi się historia trzydziestoparoletniej kuzynki, niezamężnej, która przyszła do ciotki na imieniny i usiadła na rogu. Ciotka podniosła krzyk, że nie można, bo biedaczka nie wyjdzie za mąż, i przeorganizowała usadzenie gości przy stole. Dziewczyna do dziś nie założyła rodziny, co ciotka przypisuje pechowemu przyjęciu...
    Z porad praktycznych: Nie oblizywać gałki do ucierania ciast (takiej kulki na trzonku), bo mąż będzie łysy. (U mnie się sprawdziło - nawet dwa razy :D). Nie liczyć pierogów wrzucanych do garnka, bo się rozgotują. Nie liczyć gołąbków - bo jak wyżej.
    Nie całować psa, kota, bo się dostanie parcha (?)
    To tyle mi się przypomniało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obetrzeć to po prostu przetrzeć skórę. Żadne dziwne słowo, obtarte stopy też można mieć od tarcia butów. A parch to krosta w rodzaju liszaja, gorsza niż opryszczka. Wybacz, ale musiałam, bo znam te słowa i dla mnie nie są niczym obcym.
      A zabobonów jest całe mnóstwo, tak samo jak i istnieją jeszcze różne babcie. Z drugiej strony - dla super nowoczesnej kobiety maseczki z siemienia lnianego czy zrywanie pokrzywy na płukankę do włosów też jest oznaką ciemnogrodu.

      Usuń
    2. Julia, to z łysym mężem mnie zupełnie rozbroiło, pal licho obcieranie zasikaną pieluchą :D

      Wiola, dla mnie te wszystkie naturalne metody pielęgnacyjne ciemnogrodem nie są, choć nie zmienia to faktu, że ich nie lubię. Tego całego babrania, czekania itp. Wolę mieć sprawdzonego gotowca w tubce :) Wyjątek stanowi olej kokosowy, który lubię domieszać do "przemysłowych" kosmetyków.

      A z parchem to sama też bym się bała coś od zwierzaka złapać ;)

      Usuń
  6. Ciekawe :) moja babcia jak jeszcze byłam w wieku trądzikowym chciała smarować mi twarz jaskółczym zielem - pomarańczowym sokiem który ma wewnątrz. Raz nawet mnie z nim dopadła i obsmarowała całą moją twarz, ale efektu nie było, choć babcia (i tylko ona) twierdziła że była wielka zmiana, co prawda nie miałam nie wiadomo jak wielkiego wysypu, tylko zaledwie kilka pryszczy, ale zawsze było mówione że nie ma nic lepszego :)

    http://moj-swiat-moje-kosmetyki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co wiem, glistnik jaskółcze ziele (cóż za urocza nazwa) ma działanie bakteriobójcze, więc babcia dobrze kombinowała. Z drugiej strony, wyczytałam właśnie, że ma działanie toksyczne, a także może podrażniać skórę i spojówki, więc chyba lepiej o tym ludowym sposobie zapomnieć.

      Usuń
  7. Niesamowite są te posty z tej serii :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)