Pielęgnacja :: Feel Free Pink Petals Rose & Berries Balmy Cleanser – oj, nie, dziękuję!
Przyznam szczerze, że nie lubię pisać źle o kosmetykach. Zawsze staram się dostrzec jakieś plusy, niestety czasem trafiają się takie koszmarki, że naprawdę trudno o jakieś pozytywy. Po tym wstępie już wiecie, że dzisiejsza recenzja pochlebna nie będzie.
Delikatny balsam do oczyszczania twarzy hiszpańskiej marki Feel Free Pink Petals Rose & Berries Balmy Cleanser kupiłam wiele miesięcy temu w Hebe, na szczęście w promocyjnej cenie. Próbowałam go używać, jednak szybko trafił do torby z pustymi opakowaniami (ależ mam zaległości w cyklu "Koniec końców"!) i wyrzutkami. W końcu przyszła pora, żeby na niego solidnie ponarzekać.
Śliczne szklane opakowanie z drewnianym korkiem (uwaga, nie jest gładki i można wbić sobie drzazgę!!!) i przyjemny różany zapach – na tym kończą się plusy. Na pewno niektórzy doceniliby również fakt, że składniki są pochodzenia naturalnego i są certyfikowane (EcoCert COSMOS NATURAL), dla mnie nie ma to szczególnego znaczenia.
Balsam nie radził sobie ani jako pierwszy krok w dwustopniowym wieczornym oczyszczaniu twarzy, ani jako drugi. Nie zmywał makijażu, tylko go rozsmarowywał po twarzy, podobnie z filtrem przeciwsłonecznym. Nic więc dziwnego, że od razu po pierwszym użyciu zaliczyłam wysyp białych wyprysków i zaskórników. Co gorsza, po paru dniach stosowania moja skóra zrobiła się ściągnięta, szorstka i ziemista. Nawet jako kosmetyk do porannego mycia okazał się zupełną porażką, bo skóra była po nim nieprzyjemnie napięta i podrażniona, ale wcale nie sprawiała wrażenia czystej.
Samo mycie też nie należało do przyjemnych, bo balsam w kontakcie z wodą nieprzyjemnie rozgrzewał mi skórę, jak modne kiedyś kosmetyki oznaczane jako "głęboko oczyszczające". Producent nie obiecuje takiego działania, nie widzę też w składzie niczego, co odpowiedzialne byłoby za taki efekt, wygląda więc na to, że coś mnie po prostu uczulało.
Inna kwestia to fakt, że producent zaleca omijać okolice oczu. Dla mnie kosmetyk do mycia twarzy, którego nie można używać w okolicy oczu, to kosmetyk bezużyteczny. Oczywiście nie mam na myśli preparatów specjalistycznych, na przykład zawierających różnego rodzaju kwasy. Jednak jeśli ma to być delikatny balsam do oczyszczania twarzy, to oczekuję, że będę mogła nim umyć całą twarz.
Skład (INCI): GLYCERIN, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, COCO-CAPRYLATE/CAPRATE, ISOAMYL COCOATE, AQUA, ROSA DAMASCENA FLOWER WATER, RUBUS IDAEUS FRUIT EXTRACT, VACCINIUM MYRTILLUS LEAF EXTRACT, HIBISCUS SABDARIFFA FLOWER EXTRACT, CENTELLA ASIATICA EXTRACT, ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL, SIMMONDSIA CHINENSIS SEED OIL, TOCOPHEROL, BETA-SITOSTEROL, SQUALENE, SUCROSE LAURATE, DEHYDROACETIC ACID, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, BENZYL ALCOHOL, ALCOHOL, PARFUM.
Kupiłam ten kosmetyk w cenie promocyjnej, czyli za jakieś 30 zł/ 100 ml (cena regularna to 39,90 zł), ale i tak żałuję tych pieniędzy, bo za trzy dychy można kupić w drogerii naprawdę fajne łagodne kosmetyki. Podsumowując, nie polecam, odradzam, ostrzegam!
Znacie ten kosmetyk?
Czym najbardziej lubicie oczyszczać cerę?
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.
Dla mnie naturalny skład i certyfikaty to za mało, żeby kosmetyk mnie do siebie przekonał, dlatego wolę kupować sprawdzone. Dzięki za opinię, na pewno nie sięgnę po ten kosmetyk. Jeszcze jak drażni oczy, to nie ma szans.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę jakiś straszny bubelek!
UsuńJa osobiście jestem wierna kosmetykom BasicLab, jeśli chodzi o oczyszczanie twarzy. Po Twojej recenzji ten balsam raczej będę omijać szerokim łukiem :D
OdpowiedzUsuńZ BasicLab miałam dotąd tylko jakiś bardzo podstawowy krem nawilżający. Muszę przyjrzeć się ich innym kosmetykom!
UsuńPrzyznam się szczerze, że pierwsze słyszę o tej marce.
OdpowiedzUsuńW sumie też o niej nie słyszałam, po prostu zobaczyłam na półce w Hebe i chciałam spróbować :)
UsuńAj szkoda, że tak słabo wypadł. Ja miałam serum z tej marki i niestety mnie uczulało...
OdpowiedzUsuńOjej :( Naturalne kosmetyki są niestety dość ryzykowne.
Usuń