Pielęgnacja :: Dwa olejkowe nieporozumienia (VIANEK i MIYA)

Od bardzo dawna stosuję dwuetapowe oczyszczanie skóry twarzy wieczorem. Zależy mi na tym, żeby dokładnie usunąć makijaż, filtr przeciwsłoneczny, sebum i wszelkie zanieczyszczenia, które na skórze osiadają w ciągu dnia. Zazwyczaj w pierwszym etapie sięgałam po sprawdzony płyn micelarny (dawno temu Bioderma, później różowy płyn Garnier), a jeśli na rzęsach miałam tusz wodoodporny – dodatkowo dwufazowy płyn do demakijażu (mój ulubiony to MIXA). Jakiś czas temu zaczęłam eksperymentować z olejkami i balsamami do demakijażu. Parę sprawdziło się rewelacyjnie, natomiast bohaterowie dzisiejszej recenzji mnie rozczarowali.




Oba olejki są polskie, oba z założenia naturalne, oba kupiłam w Rossmannie i na szczęście oba w promocji, bo oba się nie sprawdziły. 




VIANEK, Łagodzący olejek do demakijażu


Olejek ten kupiłam skuszona opisem na opakowaniu. Miał być niezwykle delikatnym preparatem do 
demakijażu oczu, twarzy i ust. Jego bazę stanowią naturalne oleje roślinne – z pestek winogron, słonecznikowy, kokosowy i rycynowy. Miał nie tylko oczyszczać skórę i usuwać makijaż, ale też łagodzić podrażnienia i koić skórę. Niestety wpakowałam się w kłopoty, bo niezbyt dokładnie przyjrzałam się składowi i sposobowi użycia, a gdybym to zrobiła, zauważyłabym, że ten olejek nie ma się u mnie szans sprawdzić. Ale o tym za moment.

Olejek zamknięto w estetycznej niedużej (150 ml) buteleczce z pompką. Warto wspomnieć, że tworzywo, z którego wykonano butelkę to rPET, czyli materiał pochodzący z recyklingu i nadający się do ponownego przetworzenia. Pompka natomiast w 30% składa się z pochodzącego z odzysku tworzywa PCR. Szczerze, mam nadzieję, że dożyję czasów, kiedy stosowanie przetworzonych surowców będzie tak oczywiste, że nikt się już tym nie będzie chwalił.


VIANEK, Łagodzący olejek do demakijażu


Pompka dozuje olejek precyzyjnie, co jest dużą zaletą, bo ostatnio mam pecha do pompek plujących kosmetykiem wszędzie, ale nie na podsuniętą pod nie dłoń.

Olejek jest – żadna niespodzianka – tłusty. Dość wyraźnie, acz przyjemnie pachnie

Producent zaleca 1-2 pompki olejku nanieść na wilgotną skórę i wykonać masaż, a następnie zmyć ciepłą wodą, najlepiej używając mokrej ściereczki. Kiedy w domu to przeczytałam, stało się dla mnie jasne, że to olejek wyłącznie dla osób stosujących metodę OCM, czyli Oil Cleansing Method – zmywania twarzy czystymi olejami, bo nie zawiera emulgatora, który tworzyłby z oleju wymieszanego z wodą micelarną emulsję zmywalną wodą. Postanowiłam jednak spróbować. Cóż, olejku za Chiny Ludowe nie mogłam pozbyć się ze skóry. Ciągle miałam na twarzy wyczuwalną warstwę olejku wymieszanego ze zmywanymi kosmetykami kolorowymi. Okropność. Nie pomagały ściereczki, których w ogóle staram się unikać z zasady, bo mam obecnie bardzo wrażliwą skórę i staram się jej niczym mechanicznie nie męczyć. Niestety. Drugie mycie żelem również niespecjalnie radziło sobie ze zmyciem olejku i skóra cały czas była nieprzyjemnie tłusta. Na negatywne efekty nie musiałam długo czekać. Rano na policzkach i podbródku siedziały już sobie wygodnie białe wypryski, które są u mnie skutkiem niedokładnego oczyszczenia skóry. Robiłam do olejku VIANEK kilka podejść i zawsze kończyło się tak samo. Co ciekawe, skóra była też nieprzyjemnie ściągnięta.

Swoją drogą producent poleca również inną metodę zmywania olejku z twarzy – mianowicie "przy pomocy toniku z tej samej serii". Wolę sobie nie wyobrażać, co działoby się z moją biedną skórą. Tym bardziej że zawarty w kosmetyku olej kokosowy znany jest z działania komedogennego...

Muszę też wspomnieć, że olejek nie chciał rozpuścić wodoodpornego tuszu L'Oreal Bambi Eyes, nie mówiąc już o pancernym tuszu Yoga Eyeko, i powodował zamglenie oczu, którego naprawdę nie mogę wybaczyć kosmetykowi, który ma niby służyć również do demakijażu oczu.

24 zł/ 150 ml

SKŁAD VIANEK, Łagodzący olejek do demakijażu

Skład (INCI): VITIS VINIFERA SEED OIL, HELIANTHUS ANNUS SEED OIL, COCO-CAPRYLATE, RICINUS COMMUNIS SEED OIL, LECITHIN, COCOS NUCIFERA OIL, TOCOPHERYL ACETATE, CHAMOMILA RECUTITA EXTRACT, PELARGONIUM GRAVEOLENS OIL, PARFUM, GERANIOL.



MIYA, Lekki olejek do demakijażu i oczyszczania twarzy, oczu, ust


Drugi olejek, który kupiłam razem z wyżej wymienionym, miał dogłębnie oczyszczać skórę z zanieczyszczeń, nadmiaru sebum i makijażu, nie naruszając naturalnego pH. Miał być idealny dla każdego typu skóry, w tym wrażliwej, atopowej, skłonnej do podrażnień. I nie podrażniać oczu. Zawiera olejek z nasion malin, słodkim migdałów, pestek moreli, abisyński oraz witaminę E. Nie zawiera parafiny, PEG-ów, SLES, SLS, olejów mineralnych i silikonów – zaleta dla kogoś, kto stara się unikać tych składników, mnie nie przeszkadzają.

MIYA, Lekki olejek do demakijażu i oczyszczania twarzy, oczu, ust

Opakowanie to zgrabna plastikowa butelka (140 ml) wykonana, podobnie jak w przypadku olejku VIANEK, z plastiku rPET. Producent zaleca używać 1/3 pompki olejku na jedno mycie, ale trochę trudno wyczuć pompkę i wyciska się więcej. 

Olejek ma dość wyrazisty zapach. Mimo że pozornie tłusty, było mi go łatwiej zmyć wodą, niż olejek marki VIANEK, bo zawiera emulgator (laurynian sorbitanu). Niestety, mimo to nie obyło się bez inwazji białych wyprysków. Jednak nie to zupełnie zniechęciło mnie do olejku MIYA. Otóż wbrew temu, co deklaruje producent, nie tylko powodował zamglenie oczu, ale też bardzo je podrażniał. Co gorsza, nie radził sobie też z wodoodpornym tuszem i kredką. 

38 zł/ 140 ml

MIYA, Lekki olejek do demakijażu i oczyszczania twarzy, oczu, ust

Skład (INCI): PRUNUS AMYGDALUS DULCIS (SWEET ALMOND) OIL, DECYL OLEATE, POLYGLYCERYL-3 DIISOSTEARATE, SORBITAN LAURATE, PRUNUS ARMENIACA (APRICOT) KERNEL OIL, RUBUS IDAEUS (RASPBERRY), SEED OIL, CRAMBE ABYSSINICA SEED OIL, TOCOPHERYL ACETATE, PARFUM (FRAGRANCE), LIMONENE.



WNIOSKI


Wniosków wyciągnęłam kilka. Po pierwsze, w drogerii dokładniej czytać etykiety i myśleć. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że staram się skracać wizyty w sklepach do absolutnego minimum, bo czasy mamy nieciekawe i nie chcę narażać synka i siebie na chorowanie. Wniosek drugi: utwierdziłam się w przekonaniu, że niezwykle popularna jakieś 12 lat temu, a teraz już nieco przygasła, metoda OCM nie jest dla mnie. Nie odpowiada mi pod względem sensorycznym i praktycznym, a moja skóra jej po prostu nie toleruje. Wniosek trzeci: moja skóra po prostu zmywania olejkiem – jakimkolwiek – nie lubi. Dlatego kupuję teraz wyłącznie balsamy do demakijażu i chyba znalazłam ideał (przeczytaj koniecznie!), w dodatku polskiej marki, ale o nim innym razem.


Znacie te olejki?
Jak się u Was sprawdziły?
Czego używacie do demakijażu?


19 komentarzy:

  1. Miya mam, ale jednak mocno nie przypadł mi do gustu. Nie zmywa tak dokładnie jak płyn micelarny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety mam takie same odczucia. Nigdy nie miałam żadnego wysypu po oczyszczaniu skóry płynem micelarnym, a potem żelem.

      Usuń
  2. Ja z kolei miałam próbkę tego olejku z Miya i zupełnie nie podrażniał mi oczu. Mam ochotę wypróbować pełnowymiarowe opakowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje oczy obszczypał paskudnie. A ogólnie bardzo rzadko mi się takie sensacje zdarzają i, prawdę mówiąc, nie mogę sobie nawet przypomnieć, kiedy ostatnio. Mam nadzieję, że pełnowymiarowe opakowanie Cię nie zawiedzie :) Daj znać!

      Usuń
  3. Miałam tylko żel Bianka, ale zdecydowanie wolę żel do demakijażu niż olejki bez emulgatorów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Ja zasadniczo też, szczególnie tych, których nie da się spłukać wodą. Nie przepadam też za olejkami pielęgnacyjnymi. Wyjątek stanowi olejowe serum z retinolem. Używam na noc, rano nie ma śladu po żadnej tłustości.

      Usuń
  5. Ja używam Miyi i uwielbiam! Kiedy zrobiłam sobie od niego przerwę na masełko oczyszczające z Bandi, to nie mogłam się doczekać, kiedy się skończy, by wrócić do tego olejku. Fakt, że po nim zmywam twarz żelem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popatrz, a ja właśnie się w masełku Bandi zakochałam po uszy. Co prawda nie w tym z linii Anti Irritate, a Dr Skin Clinic, ale różnią się składem tylko na dalszych miejscach listy INCI, więc zakładam, że działają podobnie. Po każdym z tych kosmetyków też zmywam twarz żelem, jakoś nie mogę sobie odmówić takiego długiego solidnego mycia :)

      Usuń
  6. Z Viankiem miałam to samo, skończył jako olej do ciała po kąpieli. Nakładany na mokrą skórę dawał radę. Uwielbiam za to olejki z Biochemii Urody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że lata temu miałam olejek z Biochemii Urody i był bardzo fajny. W sumie strasznie dawno nic tam nie kupiłam, aż z ciekawości zajrzę :) Dziękuję za przypomnienie :)

      Usuń
  7. Nie miałam jeszcze do czynienia z tymi olejkami. Mi w pielęgnacji bardzo pomagają produkty od Glov. Już od ponad 2 lat nie rozstaję się z moją ulubioną rękawiczką do demakijażu i oczyszczania twarzy. https://glov.co/pl/produkt/demakijaz/original/rekawiczka-do-demakijazu-cery-mieszanej-glov-on-the-go-w-eko-opakowaniu/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam okazję wypróbować Glov w 2013 roku i był to dla mnie koszmar, prawdę mówiąc. Więcej w recenzji. Dwa lata temu spróbowałam ponownie i nie zmieniłam zdania – nie zmywa makijażu, a za to podrażnia skórę. Ale jeśli Tobie się sprawdza, good for you ;)

      Usuń
  8. Pamiętam ten szał na OCM :D. Ja też nie lubię olejków, które nie emulgują. Za to te z emulgatorem są super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, był swego czasu niezły szał na OCM. Mało co mnie tak podrażniało, jak ta metoda ;)

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie dały ten sam marny efekt :/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)