W moim codziennym makijażowym "obiegu" jest mnóstwo świetnych, a jednocześnie niedrogich kosmetyków, które zdecydowanie mogę polecić. Nie jestem zwolenniczką kategoryzowania, uważam, że każda półka cenowa pełna jest kosmetyków bardzo zróżnicowanych – jedne dobre, inne średnie, jeszcze inne całkiem nietrafione. Daleko mi do kosmetycznego snobizmu i nie jest dla mnie niczym przykrym malowanie się pomadką za pięć złotych czy podkładem za piętnaście, tym bardziej, że wielu z nich nie powstydziłyby się droższe marki. Dlatego dzisiaj pragnę zainaugurować nowy cykl na moim blogu, pod może nieszczególnie oryginalnym, ale wiele mówiącym hasłem "Tanie malowanie". Systematycznie będę się w nim dzielić moimi makijażowymi odkryciami w przystępnych cenach (roboczo przyjmuję jako górną granicę 20 zł).
Na dobry początek, coś flagowej niskobudżetowej marki Essence.