Retro :: Mąż zadowolony...
MĄŻ
jest zadowolony gdy żona ładnie wygląda. Łada cera dodaje uroku – dlatego radzimy używać stale Pudru Antiba, który tym się wyróżnia, że nie pęcznieje pod wpływem wilgoci i ciepła skóry a tym samym nie rozszerza porów.
Do nabycia w każdym większym składzie aptecznym.Skład główny: Sp. Akc. LUDWIK SPIESS i SYN w Warszawie
Reklama prasowa, 1937.
Czy byłyście kiedyś w sytuacji, kiedy ktoś narzekał lub przynajmniej kpił z waszego dbania o siebie?
"Po co ci tego tyle?", "mi wystarcza zwykłe mydło", "te baby...", "jak małpka z tym lusterkiem"...
Jeśli tak, jak ripostujecie?
Dla kogo dbacie o siebie? Dla siebie? Dla innych?
Zobacz też:
Podziel się!
Mam w domu zdrową zasadę, że nie wyrzucamy sobie wydanych pieniędzy, więc nie, nie wyobrażam sobie takie komentarza od partnera. Poza tym oboje lubimy zadbanych siebie ;)
OdpowiedzUsuńZdrowy i rozsądny układ :)
UsuńDbam o siebie dla siebie :) W nosie mam czy mojemu mężowi się będę podobać czy nie, jak przeszkadza mu brak makijażu (zdarza się, że chodzę bez o zgrozo :D ) to mu powtarzam, że drzwi ma otwarte i ja go na siłę trzymać nie będę.
OdpowiedzUsuńI słusznie, Patrycjo!
UsuńCzasem mam wrażenie, że mam za dużo kosmetyków, że część mi nie potrzebna. Ale nie wyrzucamy sobie, że mamy za dużo, że wydajemy bez potrzeby. Zużywamy do końca i jesteśmy oboje zadowoleni.
OdpowiedzUsuńNie mną czegoś takiego, jak za dużo kosmetyków... :P
UsuńDobry układ!
ja jeszcze nie słyszałam nic takiego od mojego narzeczonego :) a to pewnie dlatego, że nie mam na tym punkcie bzika ;d
OdpowiedzUsuńNigdy? Przenigdy? Aż trudno uwierzyć! :)
UsuńMój bardziej lubi jak jestem bez makijażu:P i nigdy nie wypominał mi stosu kosmetyków
OdpowiedzUsuńNo to chyba piękny komplement!
Usuńhaha… reklama boska :D mój mi bardzo kibicuje w walce o zdrową i promienną cerę, więc marudził tylko raz, jak podjęłam decyzję, że nigdy więcej nie kupię niczego matującego bo za bardzo mnie zapycha, a potem pobiegłam po krem matujący :D
OdpowiedzUsuńMiłośnik okupionego bólem matu :P
UsuńDbam o siebie dla siebie :). Mąż rozumie mojego lekkiego bzika na punkcie kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńTaki mąż to skarb!
UsuńDla siebie :) ale ja generalnie mam dosyć drastyczne podejście do tego, co inni o mnie sądzą - to znaczy mam to w głębokim poważaniu :P
OdpowiedzUsuńA moja druga połówka raczej lubi moją kosmetyczną pasję, często uczestniczy w zabiegach pielęgnacyjnych, dostaje ode mnie sporo kosmetyków i twierdzi, że podoba jej się że przywiązuję uwagę do precyzyjnego makijazu ;)
Mój tatuś czasem częstuje mnie "po co Ty tego tyle na siebie kładziesz?". Za to mojej mamie czasem mówi, że mogłaby się podmalować. Nie dogodzisz :D.
OdpowiedzUsuńMojego raczej nic nie dziwi, bo jego mama również zawsze bardzo o siebie dbała (obecnie również olejuje włosy i trzyma kosmetyki w lodówce, więc co jeszcze może dziwić facetów...). Chyba nawet niedługo uda mi się go namówić, żeby zaczął używać na jesień kremów z kwasami, bo sam stwierdził, że ostatnio miał wizję nas za 20 lat - ja piękna, on pomarszczony i ja mówiąca, że a nie mówiłam, trzeba było używać kremów. Hahahaha, nie wiem skąd mu się to wzięło :)
OdpowiedzUsuńMój Ukochany nigdy i czegoś takiego nie powiedział:) Zawsze powtarza, że dla niego mogłabym się w ogóle nie malować. A ja zdecydowanie maluję się dla siebie, bo wtedy czuję się ładniej i komfortowo :D
OdpowiedzUsuńA Mój najczęściej stoi za mną i mnie przedrzeźnia podczas wieczornej pielęgnacji. Zawsze mówi że niczego nie potrzebuje, ale zawsze robię wszystko dla swojego komfortu :).
OdpowiedzUsuń