Pielęgnacja :: Ślimak, ślimak!
(Snail Repar MIZON – serum i krem) [recenzja]

Słowo "śluz" nie brzmi dobrze, a jak się doprecyzuje, że ze ślimaka to już w ogóle... Tymczasem to naprawdę genialny składnik kosmetyczny! Niniejsza recenzja powinna się była ukazać już dawno temu, bo serum i krem Snail Repair koreańskiej marki Mizon zachwyciły mnie w ubiegłym roku, ale nic nie traci na aktualności, tym bardziej, że przymierzam się do ponownego zakupu. 



MIZON Snail Repair



Mizon, Snail Repair Intensive Ampoule (Serum do twarzy z śluzem ślimaka)


Serum zawiera do 80% filtratu śluzu ślimaka, słynącego z niezwykłych właściwości regeneracyjnych, EGF (ang. epidermal growth factor – czynnik wzrostu naskórka), witaminy, kwas hialuronowy, pantenol, adenozynę i wiele innych dobroci. Dobra wiadomość dla przeciwników parabenów: kosmetyk ich nie zawiera. Nie znajdziemy w nim również barwników i substancji zapachowych. 

Ma wszechstronnie dbać o skórę: walczyć ze zmarszczkami, ujędrniać, uelastyczniać, wygładzać, nawilżać, zmniejszać widoczność blizn, ściągać pory, a do tego nadawać się nawet do skóry wrażliwej.


Skład (INCI): SNAIL SECRETION FILTRATE, SODIUM HYALURONATE, BUTYLENE GLYCOL, GLYCERIN, ALCOHOL, PANTHENOL, GLYCERETH-26, PUNICA GRANATUM EXTRACT, THEOBROMA CACAO (COCOA) EXTRACT, CARBOMER, TRIETHANOLAMINE, TREHALOSE, COPPER TRIPEPTIDE-1, HUMAN OGLIOPEPTIDE-1, PALMITOYL PENTAPEPTIDE-4, CORNUS OFFICINALIS FRUIT EXTRACT, NELUMBO NUCIFERA FLOWER EXTRACT, CAPRYLYL GLYOCOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, TROPOLONE, SODIUM POLYACRYLATE, ADENOSINE, COPTIS JAPONICA EXTRACT, DISODIUM EDTA.


MIZON Snail Repair
MIZON Snail Repair
MIZON Snail Repair



Mizon, All In One Snail Repair Cream (Krem z śluzem ślimaka)


Krem zawiera do 92% filtratu ze śluzu ślimaka, kwas hialuronowy, adenozynę, peptydy, beta glukan, i pokaźną liczbę wyciągów roślinnych: bogaty w antyoksydanty i działający kojąco ekstrakt z potulaki pospolitej (potulaka – czyż to nie piękne słowo?), sok z japońskiej białej brzozy, stymulujący syntezę kolagenu wyciąg z centella asiatica, wyciąg z arniki, wyciąg z piołunu o działaniu odkażającym, przeciwzapalny wyciąg z krwawnika, łagodzący z goryczki żółtej, regenerujący i tonizujący ekstrakt z zielonej herbaty. Podobnie jak serum z tej samej linii nie zawiera parabenów, barwników, ani substancji zapachowych.

Krem ma działać regenerująco, ujędrniająco, zwiększać produkcję kolagenu, tym samym wpływając korzystnie na elastyczność skóry, wspomagać walkę z bliznami potrądzikowymi i przebarwieniami, a także zwężać pory i zwalczać niedoskonałości skóry. A przede wszystkim: nawilżać. 


Skład (INCI): SNAIL SECRETION FILTRATE, AQUA, PROPYLENE GLYCOL, SODIUM POLYACRYLATE, BUTYLENE GLYCOL, CETEARYL ALCOHOL, PEG/PPG-17/6 COPOLYMER, CETEARYL OLIVATE, SORBITAN OLIVATE, PORTULACA OLERACEA EXTRACT, BETULA PLATYPHYLLA JAPONICA JUICE, SODIUM HYALURONATE, GLYCERYL STEARATE, TRIETHANOLAMINE, CARBOMER, CENTELLA ASIATICA EXTRACT, HUMAN OLIGOPEPTIDE-1, METHYLPARABEN, PALMITOYL PENTAPEPTIDE-4, HYDROGENATED VEGETABLE OIL, STEARIC ACID, DIMETHICONE, ARNICA MONTANA FLOWER EXTRACT, ARTEMISIA ABSINTHIUM EXTRACT, ACHILLEA MILLEFOLIUM EXTRACT, GENTIANA LUTEA ROOT EXTRACT, ALCOHOL DENAT., CAMELLIA SINENSIS LEAF EXTRACT, COPPER TRIPEPTIDE-1, RUBUS IDAEUS (RASPBERRY) FRUIT EXTRACT, BETA-GLUCAN, PROPYLPARABEN, ADENOSINE, POLYACRYLATE-13, POLYISOBUTENE, POLYSORBATE 20, DISODIUM EDTA.



MIZON Snail Repair



Wrażenia


Opakowania z ciemnego szkła wyglądają ładnie i dość aptecznie. Serum ma postać raczej gęstego przejrzystego płynu. W momencie wydaje się odrobinę lepkie, ale wrażenie to znika po rozprowadzeniu na skórze. Wchłania się szybko. Krem jest dość lekki, powiedziałabym, że bliżej mu do nieco żelowej emulsji niż kremu. Błyskawicznie się wchłania i nie klei na skórze. Oba kosmetyki rzeczywiście nie są perfumowane i nie wpływa to negatywnie na komfort stosowania. Są wszak kosmetyki, które naprawdę potrzebują kompozycji zapachowej, która maskuje nieprzyjemny aromat mikstury. "Ślimaki" Mizon są zupełnie neutralne zapachowo.


Czy ten duet faktycznie działa? 


Tak! Naprawdę, tak ładnej skóry, jak podczas stosowania ślimaczych Mizonów nie miałam już dawno. Już po tygodniu ślimaczenia się była gładka, miękka i jakby bardziej zwarta, pory faktycznie mniejsze. Kraterki po różnych nieproszonych gościach po pewnym czasie nieco zbladły i spłyciły się. Serum i kremu używałam rano i wieczorem, choć na wieczór wczesną jesienią często dokładałam jeszcze warstwę innego kremu lub olejku, bo miałam wrażenie, że nawilżenia jest trochę za mało, jak na potrzeby mojej kapryśnej cery. Duet świetnie sprawdzał się pod makijaż, a ponieważ naprawdę skóra wyglądała ładnie, podkładu używałam w ilościach naprawdę śladowych. 

Wady? Chyba tylko cena, bo nie są to kosmetyki najtańsze – za serum (30 ml) zapłacimy około 90 zł, za krem (75 ml) około 120 zł. Warto oczywiście porównać ceny w różnych sklepach internetowych.





Używałyście kosmetyków ze śluzem ślimaka?
Macie jakieś ulubione?
A może macie innych ulubieńców marki MIZON, z którymi powinnam się zapoznać?



Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.

11 komentarzy:

  1. nigdy nie używałam takich kosmetyków ze śluzem ślimaka, ale nigdy nic nie wiadomo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak z przebarwieniami? Miałaś jakieś, by potwierdzić działanie również w tej kwestii?
    Szukam czegoś dobrego; mam w okolicach kości policzkowych kilka takich nieestetycznych pseudo-piegów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi powiedzieć, bo skóra po prostu wyglądała na bardziej jednolitą, również pod względem kolorytu. To, co rzuciło mi się w oczy, to rozjaśnienie wszystkich czerwonych placków po dość świeżych paskudach i fakt, że w ich miejscu nie powstały przebarwienia. Wydaje mi się, że walka z przebarwieniami wymaga jednak jakiegoś potężnego działa niestety. Laser? Sama mam spore przebarwienie na czole, które ujawnia się, kiedy trochę muśnie mnie słońce i zastanawiam się, co z nim zrobić.

      Usuń
    2. I oczywiście wcisnęłam "Wyloguj się", zamiast "Opublikuj". Szanowni spece z Google, błagam, zróbcie coś z tym!

      Usuń
    3. Atqa, dziękuję Ci za odpowiedź. Właśnie moja skóra jest już spokojniejsza, jeśli chodzi o tzw kaszkę, ale te placki (może nie rzucają się w oczy jakoś wybitnie, bo są małe i stosunkowo jasne, ale moim zdaniem wyglądają trochę jak brud) - chciałabym się również ich pozbyć. I dokładnie jak mówisz, tylko odrobina słońca i już są nieco mocniej zaakcentowane. Kilka plamek, a tak mnie dobijają.
      No właśnie sama myślałam o tym laserze, ale łudziłam się, że da się to zwalczyć jakimś łagodniejszym sposobem...

      Usuń
  3. Najgorzej, jeśli teraz zmienią na tak, jak jest niemal wszędzie, a my - zapamiętale, bo tu "Opublikuj" było zawsze z lewej strony - teraz będziemy znów klikać "Wyloguj" :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja używam serii Golden Snail Skin79 i jestem bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie w naszych drogeriach internetowych azjatyckie kosmetyki są koszmarnie drogie. Polecam zakupy w drogeriach koreańskich. Ten sam krem kosztował mnie ostatnio ok. 52 zł przy przesyłce za darmo. Dodam, że paczka dotarła w 10 dni.

    OdpowiedzUsuń
  6. słyszałam o tym niejedno ale na razie mam zapas 5 kremideł xd i muszę je zużyć by po coś nowego sięgnąć:) obserwuję z miłą chęcią i zapraszam serdecznie do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W 'ślimaka' w kremach wierzę od lat, tego kremu jeszcze nie próbowałem, ale chyba mnie przekonałaś! Zamawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)