Pielęgnacja :: Koreański romans, część 1 (nawilżanie z Suiskin)

Kosmetyki azjatyckie zyskały u nas popularność, być może w ślad za zainteresowaniem kremami BB. Piękne cery azjatyckich celebrytek i powszechne przekonanie o tym, że do pielęgnacji urody przykładają one ogromną wagę i zabiegom kosmetycznym poświęcają dużo czasu i uwagi pozwalają wierzyć, że również kosmetyki, które stosują, są wyjątkowe. Czy różnią się od kosmetyków zachodnich?



Spis treści:
Z pewnością, jednak nie będę wnikać w składy, bo nie jestem w tej dziedzinie żadną specjalistką. Mogę powiedzieć natomiast co najbardziej rzuca się w oczy: estetyczne opakowania, często dość zaskakujące formuły (na przykład proszek do mycia twarzy), a przede wszystkim specyficzne obietnice producentów. Wśród kosmetyków dostępnych na naszym rynku dominują – przynajmniej w mojej opinii – kosmetyki obiecujące nawilżenie, wygładzenie zmarszczek, ewentualnie usunięcie niedoskonałości, bo problem trądziku nie jest już tylko domeną nastolatków. Kosmetyki azjatyckie natomiast mają działać przeciwstarzeniowo, a także (przede wszystkim?) rozjaśniać cerę i wyrównywać koloryt. Jasna cera nadal w cenie. Do tego powinna być gładka, napięta i "bezwiekowa".

Sama miałam okazję używać kilku produktów koreańskich, jedne polubiłam bardziej, inne mniej. W ciągu najbliższych dwóch tygodni zapraszam na cykl recenzji kosmetyków z Azji.


SUISKIN


Marka SUISKIN jest w pewnym sensie mniej egzotyczna, niż mogłoby się wydawać. Koreańska, ale stworzona we współpracy z niemieckimi i szwajcarskimi naukowcami, w dodatku bogata w składniki pochodzące z nie tak dalekich Alp. Miałam okazję wypróbować cztery produkty Suiskin, dzisiaj powiem trochę o dwóch kosmetykach nawilżających z serii AquaQuench.


AQUAQUENCH


W skład serii AquaQuench wchodzi pięć kosmetyków: AquaQuench Ionized Booster, AquaQuench Intensive Serum (serum intensywnie nawilżające), AquaQuench Total Moisturizer (lekki krem nawilżający), AquaQuench Mystic Mask (maska nawilżająca) oraz AquaQuench Fortifier Cream (krem wzmacniający). Moja recenzja będzie dotyczyć dwóch pierwszych.

Oba kosmetyki zamknięte są w eleganckich szklanych flakonach z pompką. Szkło jest nieprzejrzyste, przez co nie widać stopnia zużycia. O ile w przypadku płynnego Boostera wystarczy opakowanie potrząsnąć i po chlupotaniu ocenić ile jeszcze zostało, to serum jest niespodzianką i po prostu pewnego dnia kończy się bez ostrzeżenia.


Suiskin, Aqua Quench Ionized Booster & Intensive Serum
Suiskin, Aqua Quench Ionized Booster & Intensive Serum
Suiskin, Aqua Quench Ionized Booster & Intensive Serum



AquaQuench, Ionized Booster, Soothing & Hydrating Concentrate


Koncentrat ma utrzymywać optymalne nawilżenie skóry, zmniejszać widoczność linii, regenerować komórki, a także wyrównywać koloryt i rozjaśniać.

Kosmetyk ma postać dość gęstego przejrzystego płynu (na zdjęciu wyżej po lewej stronie) o bardzo delikatnym zapachu. Polski dystrybutor nazywa Ionized Booster tonikiem, dla mnie to jednak coś w rodzaju bardzo lekkiego serum. Wbrew zaleceniom dystrybutora, który każde traktować koncentrat właśnie jak tonik i wyciskać go na wacik, wyciskałam porcję płynu na dłoń i wklepywałam w skórę, którą wcześniej przecierałam tonikiem (mój ulubiony w tej chwili to różany Evoluderm). Skóra momentalnie robiła się gładka, ładnie napięta i świetlista, a do tego nawilżona. Wyjątkowo przyjemne, ale też zaskakujące uczucie, bo przecież to tylko leciutka emulsja, nie żaden solidny krem. Zdecydowanie polecam, szczególnie osobom, których cera łatwo się odwadnia, a przy tym ma skłonność do przetłuszczania i toleruje jedynie lekkie formuły.

Kosmetyk dostępny jest w sklepie myasia.pl w cenie 102,25 zł/ 70 ml.



Suiskin, Aqua Quench Ionized Booster


Skład (INCI): WATER, SEA WATER, POLYGLUTAMIC ACID, GLYCERIN, BETAINE, NIACINAMIDE, 1,2-HEXANEDIOL, DIPROPYLENE GLYCOL, CEREUS GRANDIFLORUS (CACTUS) FLOWER EXTRACT, MALT EXTRACT, CARBOXYMETHYL CHITOSAN SUCCINAMIDE, PEG/PPG-17/6 COPOLYMER, HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM, AMMONIUM, PPG-26-BUTETH-26, PEG-40 HYDROGENATED CASTOR OIL, ACETYL GLUCOSAMINE, HYDROGENATED LECITHIN, HYDROLYZED JOJOBA ESTERS, SALIX ALBA BARK EXTRACT, SODIUM HYALURONATE, DIPOTASSIUM GLYCYRRHIZATE, SODIUM POLYACRYLATE, BUTYLENE GLYCOL, CARBOMER, POLYSORBATE 20, HEXYLENE GLYCOL, MALVA SYLVESTRIS (MALLOW) EXTRACT, MENTHA PIPERITA LEAF EXTRACT, PRIMULA VERIS EXTRACT, VERONICA OFFICINALIS EXTRACT, MELISSA OFFICINALIS LEAF EXTRACT, ACHILLEA MILLEFOLIUM EXTRACT, FRUCTOSE, GLUCOSE, SUCROSE, UREA, DEXTRIN, GLUTAMIC ACID, ASPARTIC ACID, HEXYL NICOTINATE, GLYCERYL ACRYLATE/ACRYLIC ACID COPOLYMER, PROPYLENE GLYCOL, PVM/MA COPOLYMER, COPPER TRIPEPTIDE-1, PALMITOYL PENTAPEPTIDE-4, ACETYL HEXAPEPTIDE-8, FRAGRANCE.



AquaQuench, Intensive Serum, Smoothing & Hydrating Concentrate


Serum ma działać wybielająco i solidnie nawilżać. Początkowo nie spodobało się mojej skórze. Przesuszona i podrażniona zimowym powietrzem i domowym ogrzewaniem bardzo ostro sprzeciwiła się zawartemu w serum alkoholowi. Musiałam je odstawić i poczekać na lepszy moment, który na szczęście przyszedł wraz z poprawą pogody.

Serum ma delikatny zapach, przez który w pierwszym momencie przebija niestety smrodek alkoholu. Konsystencję ma lekką, żelową, łatwo się rozprowadza i błyskawicznie wchłania. W duecie ze wspomnianym wcześniej koncentratem świetnie nawilża i wygładza skórę.

Czy działa wybielająco lub wyrównuje koloryt trudno mi powiedzieć, bo na noc często stosuję kosmetyki z kwasami, więc takie działanie raczej im bym przypisywała. W duecie z Ionized Booster serum świetnie sprawdza się pod makijaż. Nawilżenie jest na tyle dobre, że zdarza mi się ominąć krem. Ze względu jednak na cenę i zawartość alkoholu raczej nie skuszę się ponownie na serum.  

Kosmetyk dostępny jest w sklepie myasia.pl w cenie 89,20 zł/ 45 ml.


Suiskin, Aqua Quench Intensive Serum



Skład (INCI): WATER, ALCOHOL, TRIETHYLHEXANOIN, CYCLOPENTASILOXANE, GLYCERETH-26, BUTYLENE GLYCOL, CYCLOHEXASILOXANE, NIACINAMIDE, PEG-60 HYDROGENATED CASTOR OIL, BETAINE, GLYCOSYL TREHALOSE, HYDROGENATED STARCH HYDROLYSATE, CARBOMER, TRIETHANOLAMINE, PONCIRUS TRIFOLIATA FRUIT EXTRACT, SEA WATER, HYDROLYZED COLLAGEN, MORUS BOMBYCIS ROOT EXTRACT, PHENOXYETHANOL, METHYLPARABEN, 3-O-ETHYL ASCORBIC ACID, ALLANTOIN, BISABOLOL, CENTELLA ASIATICA EXTRACT, PEG-8, PUNICA GRANATUM EXTRACT, FICUS CARICA FRUIT/LEAF EXTRACT , CODONOPSIS LANCEOLATA ROOT EXTRACT, SODIUM HYALURONATE, XANTHAN GUM, SODIUM POLYACRYLATE, DIPOTASSIUM GLYCYRRHIZATE, TOCOPHERYL ACETATE, DISODIUM EDTA, PEG-8/SMDI COPOLYMER, PIPER METHYSTICUM LEAF/ROOT/STEM EXTRACT, MALVA SYLVESTRIS (MALLOW) EXTRACT, MENTHA PIPERITA LEAF EXTRACT, PRIMULA VERIS EXTRACT, VERONICA OFFICINALIS EXTRACT, MELISSA OFFICINALIS LEAF EXTRACT, ACHILLEA MILLEFOLIUM EXTRACT.

10 komentarzy:

  1. Ja też już od dawna unikam produktów z alkoholem i widzę, że moja skóra jest mi za to bardzo wdzięczna!

    OdpowiedzUsuń
  2. opakowanie wygląda elegancko. jeszcze nie spotkałam się z tą marką.
    cena jest przystępna moim zdaniem bo opakowanie zawiera 70ml. produktu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. ładnie się prezentują, jednak dla mnie cena za wysoka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to samo ;)) musiałabym najpierw mieć próbki, żeby zdecydować się tyle wydać.

      Usuń
  4. Koncentrat mnie kusi, oj kusi. Podobają mi się też opakowania, proste i eleganckie :) Gdyby chociaż był troszeczkę tańsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cena jest dla mnie zbyt wysoka..

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie miałam do czynienia z azjatyckimi kosmetykami, aczkolwiek ten zestaw wygląda niezwykle interesująco. Przy mieszanej cerze nie mogę sobie pozwolić na ciężke formuły, jednocześnie moja skóra wymaga nawilżenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja właśnie poczyniłam większe zakupy azjatyckiej pielęgnacji, skusiłam się m.in. na serię z kwasem hialuronowym Hada Labo i JujuCosmetics. Lotion, serum i mleczko :) Zobaczymy, jak będą się sprawować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy zestaw i obiecujący, ale te ceny ciut wysokie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)