Pielęgnacja :: Perełka do wszystkiego, czyli Uriage Cleansing Oil

Są takie kosmetyki, które kupuję opakowanie za opakowaniem. Nie jest ich jakoś szczególnie dużo, bo zawsze kuszą mnie nowości, jednak są takie perełki, bez których nie mogę się obejść.

Jednym z takich kosmetyków jest Uriage Cleansing Oil, czyli olejek do mycia twarzy i ciała. Jest niezwykle wszechstronny, jednak zazwyczaj stosuję go pod prysznicem podczas wieczornej toalety jako pierwsze mycie twarzy, bo rewelacyjnie radzi sobie ze zmywaniem makijażu i kremu z SPF. Rozpuszcza nawet wiele kosmetyków wodoodpornych (tusz do rzęs, kredki), choć są maskary, które wolę najpierw rozpuścić płynem dwufazowym. Olejek ładnie emulguje i nie jest w ogóle tłusty.

Co niezwykle ważne, olejek naprawdę nadaje się do twarzy, bo nie podrażnia, nie szczypie, nie powoduje zamglenia oczu i nie wysusza. Używany raz dziennie tylko do twarzy starcza na długie miesiące, bo w butelce jest go aż 500 ml, a jedna niepełna pompka wystarcza na dokładne oczyszczenie twarzy i szyi.

Jak już wspomniałam, olejek Uriage to kosmetyk niezwykle uniwersalny. Nadaje się dla niemowląt, dzieci i dorosłych. Można nim myć twarz i całe ciało. To naprawdę fajny wybór na rodzinny wyjazd, kiedy chcemy ograniczyć ilość pakowanych do walizki kosmetyków lub dla osób, które nie lubią dziesiątek butelek pod prysznicem. Dodam też, że olejek bardzo dobrze myje też pędzle, szczególnie te używane do dość brudzących kosmetyków, jak podkłady, korektory czy kremowe róże. 

Jego ceny wahają się w zależności od sklepu. Radzę dobrze się rozejrzeć, bo ostatnio kupiłam do za niecałe 40 zł (apteka na Allegro), a w jednej z aptek sieciowych widziałam go za blisko 90 zł. 

Macie takie swoje pewniaki, bez których nie możecie się obejść?