Pielęgnacja :: Glinkowo lorealowo,
czyli maski "Czysta glinka"
(detoksykująco-rozświetlająca i złuszczająco-wygładzająca) [recenzja]

Uwielbiam maseczki. Prawie wszystkie – wyjątek stanowią tylko maseczki peel-off, do których nigdy się nie przekonałam. W rytuale nakładania na twarz grubą warstwą substancji, dzięki której mam się przeistoczyć w piękność, jest coś kojącego i relaksującego. Szczególnie, jeśli maska jest gęsta i brudząca... Czyli glinkowa :D






Jakiś czas temu na rynku pojawiły się trzy glinkowe maski marki L’Oréal "Czysta glinka": detoksykująco-rozświetlająca, złuszczająco-wygładzająca i oczyszczająco-matująca. Skusiłam się na te dwie pierwsze i nie żałuję.




L’Oréal Paris, Skin Expert, Czysta glinka, Maska detoksykująco-rozświetlająca


Maska zawiera trzy glinki: kaolin, czyli glinkę o wysokiej zawartości krzemianów, doskonale absorbującą zanieczyszczenia i nadmiar sebum, bogatą w minerały glinkę montmorylonit, pomagającą zredukować niedoskonałości oraz glinkę ghassoul, bogatą w oligoelementy rozjaśniające skórę. Oprócz glinek w składzie maski znajdziemy węgiel, którego zadaniem jest oczyszczenie skóry z toksyn i przywrócenie jej blasku.

Skład (INCI): AQUA, KAOLIN, MONTMORILLONITE, LECITHIN, POLYSORBATE 20, BUTYLENE GLYCOL, PROPYLENE GLYCOL, CI 77499/ IRON OXIDES, ORYZA SATIVA STARCH/ RICE STARCH, MOROCCAN LAVA CLAY, CHARCOAL POWDER, CAPRYLYL GLYCOL, CITRIC ACID, XANTHAN GUM, POLYGLYCERIN-10, POLYGLYCERYL-10 MYRISTATE, POLYGLYCERYL-10 STEARATE, SODIUM DEHYDROACETATE, PHENOXYETHANOL, CHLORPHENESIN, LINALOOL, LIMONENE, PARFUM.






L’Oréal Paris, Skin Expert, Czysta Glinka, Maska złuszczająco-wygładzająca


Podobnie jak maska detoksykująco-rozświetlająca zawiera trzy glinkikaolin, czyli glinkę o wysokiej zawartości krzemianów, doskonale absorbującą zanieczyszczenia i nadmiar sebum, bogatą w minerały glinkę montmorylonit, pomagającą zredukować niedoskonałości oraz glinkę ghassoul, bogatą w oligoelementy rozjaśniające skórę. Oprócz tego zawiera ekstrakt z czerwonych alg, pomagający złuszczyć i wygładzić skórę nie powodując wysuszenia.

Skład (INCI): AQUA, KAOLIN, GLYCERIN, GLYCERYL STEARATE, PROPYLENE GLYCOL, CYCLOHEXASILOXANE, HYDROGENATED POLYISOBUTENE, DIMETHICONE, PEG-100 STEARATE, PRUNUS ARMENIACA SEED POWDER/ APRICOT SEED POWDER, PERLITE, POLYSORBATE 20, CARBOMER, TRIETHANOLAMINE, DIMETHICONOL, PALMARIA PALMATA EXTRACT, MOROCCAN LAVA CLAY, CAPRYLYL GLYCOL, XANTHAN GUM, MONTMORILLONITE, TOCOPHEROL, PHENOXYETHANOL, CI 77491, CI 77492, CI 77499/ IRON OXIDES, LINALOOL, PARFUM.




Co mi się podoba?


Po pierwsze opakowania. Zazwyczaj psioczę na kremy w słoiczkach, jednak glinkowa maska w słoiczku to inna para kaloszy. Każdy, kto męczył się z wyciśnięciem takiej maski z tubki, doceni jak łatwo maski L’Oréal zużyć do samego końca. Pomijając walory praktyczne, słoiczki są po prostu bardzo ładne.

Glinkowe maski L’Oréal ładnie pachną. Wiem, że substancje zapachowe nie przez wszystkich są mile widziane, mnie jednak nie przeszkadzają, przeszkadza mi zazwyczaj ich brak.

Niezwykle przypadła mi do gustu konsystencja masek. Nie są ani za rzadkie, nie spływają z twarzy, ani za gęste, dzięki czemu łatwo można je rozprowadzić. Fajnie sprawdzają się również punktowo, jeśli chcemy nieco podsuszyć i podgoić jakiś wyprysk.

Maski są zaskakująco wydajne. Producent zapewnia, że opakowanie maski (50 ml) wystarcza na dziesięć zastosowań. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet na pięć więcej. Za 30 zł to całkiem nieźle.

Po piąte działają. Między obiema maskami, które mam, czyli detoksykująco-rozświetlającą  i wygładzająco-złuszczającą nie widzę ogromnych różnic – po obu skóra jest gładsza, oczyszczona, a pory zwężone. Jeśli jednak chcecie wykonać jeszcze lekki peeling, wybierzcie maskę wygładzająco-złuszczającą, ma bowiem niejednolitą konsystencję i idealnie się do tego nadaje.




PS. Jak zmywam glinkowe maseczki?


Zmywanie maseczek z glinką nie jest takie proste i – nie da się ukryć – wiąże się z dość dużym ryzykiem ubrudzenia wszystkiego naokoło. Dlatego zazwyczaj maseczkę nakładam przed wskoczeniem pod prysznic i zmywam właśnie pod prysznicem. Jeśli jednak maseczkę stosuję poza godzinami okołoprysznicowymi, maseczkę zmywam za pomocą małego ręcznika, który mocno nasączam wodą. Oczywiście ręcznik wędruje od razu do prania, bo wygląda, jakby do zabiegów higienicznych używał go jakiś goblin czy troll.





Znacie te maseczki?
Lubicie glinki?


Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.

11 komentarzy:

  1. Ja osobiście bardzo lubię wersję rozświetlającą tej maseczki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tych jeszcze nie miałam, ale ogólnie lubię glinki. Ja tak samo zmywam maseczki (ręcznikiem albo rękawicą), bo mnie szlag trafia ile razy musiałabym opłukiwac twarz, żeby to wszystko zeszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Mnie też kiedyś szlag trafiał... Bo jakoś trzeba najpierw naruszyć tę zaschniętą błotną warstwę. Rozpuszczanie jej samą wodą to robota na pół godziny :D

      Usuń
  3. Msm czarna i bardzo lubie. I ja nie mam zadnych probkemow ze zmywaniem

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ma maseczkę w tej czerwonej wersji i nawet jest okej jak na razie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam akurat tą, na którą Ty się nie zdecydowałaś;) Ale coś mi się wydaje, że one się zbytnio nie różnią. Jestem na tyle zadowolona, że z chęcią dokupię dwie brakujące wersje i sprawdzę:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie takie trochę mam wrażenie, że diametralnie się nie różnią. W sumie ma to sens, skoro podstawę wszystkich trzech stanowią te same trzy glinki... ;)

      Usuń
  6. Swietna recenzja, dlugo takiej szukalam. Odkad weszly na rynek bardzo mnie zaciekawily teraz wiem ze warto sie na nie skusic. Z przyjemnoscia zostaje w obserwatorach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tą czarną maskę i sprawdza się świetnie :D Moim zdaniem jedna z lepszych drogeryjnych maseczek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. czytałam już o nich i z chęcią wypróbuję jedną :) u mnie do tej pory dobrze sprawdzały się maseczki z Himalaya Herbals :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam Purifying Mud Pack i Neem Face Pack Himalaya Herbals i dobrze je wspominam :)

      Usuń

Dziękuję za Twój kometarz :)