Makijaż :: Bogini?
(rozświetlacz I Love Makeup Goddess of Love)
Ile razy pisałam już o rozświetlaczach? Nawet nie będę sprawdzać, ale stałe czytelniczki chyba zdążyły zauważyć, że mam do tego typu kosmetyków słabość (chcecie zobaczyć wszystkie na raz?). Nadal moim ideałem pozostaje Mary Lou-Manizer theBalm (recenzja), co jednak nie sprawia, że nie mam ochoty wypróbować czegoś nowego. Ogromną popularność zdobyła ostatnio dość młoda marka Makeup Revolution i chyba nikogo nie zdziwi, że w pierwszej kolejności skusiłam się właśnie na rozświetlacz(e).
Makeup Revolution, I Love Makeup, Goddess of Love, Triple Baked Highlighter
Nie jestem fanką kartonowych opakowań kolorówki, bo dość szybko się zużywają i wyglądają nieciekawie, jednak muszę przyznać, że to serduszko (na razie) cieszy oko. Co prawda jest bardziej tandetne niż na przykład kartoniki theBalm czy Benefit, ale naprawdę ładne i urocze. Trochę przeszkadza mi jego zapach, zapewne to wina użytego przez producenta kleju.
Rozświetlacz zachwyca – zarówno w opakowaniu, jak i na skórze. Przepiękny odcień szampana z różowawym połyskiem, bez żadnego brokatu czy nachalnego błysku (różową poświatę ładnie widać na >>tym zdjęciu<<; więcej zdjęć rozświetlacza na twarzy znajdziecie w >>tym wpisie<<). Daje bardziej dyskretny efekt niż wspomniana już Mary Lou, nie trzeba więc z nim tak bardzo uważać. "Bogini" ma zbitą konsystencję i nie da się jej nabrać na pędzel za dużo. Na mojej mieszanej cerze utrzymuje się cały dzień. A jeśli pod uwagę weźmiemy jeszcze cenę (25 zł/ 10 g; dostępny w wielu drogeriach internetowych, EDIT: a obecnie również stacjonarnie w Hebe i Rossmannach), to mamy rozświetlacz niemal idealny.
Tylko... Czy my się przypadkiem już nie znamy? Najwyraźniej tak. Choć w innej formie, Vivid Baked Highlighter w odcieniu PEACH LIGHTS to dokładnie ten sam rozświetlacz. Więc jeśli macie jeden, nie kupujcie drugiego... Za Vivid Baked Highlihter przemawia moim zdaniem bardziej praktyczne plastikowe opakowanie i jednak cena, bo za 7,5 g zapłacimy około 15 zł.
Naprawdę nie wiem, który jest który!
I Love Makeup Goddess of Love
Skład: MICA, DIMETHICONE, NYLON 12, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, METHYLPARABEN, PROPYLPARABEN, (+/-): CI 7781, CI 77491.
Macie coś z Makeup Revolution?
Chcecie zobaczyć mój zbiór rozświetlaczy?
Zobacz też:
- Makijaż :: Prawdopodobnie najlepszy rozświetlacz na świecie – theBalm Mary-Lou Manizer
- Makijaż :: Królowa jest tylko jedna (Cindy-Lou Manizer theBalm kontra Mary-Lou Manizer)
- Makijaż :: Czerwone usta w wersji dziennej (FOTD)
- Makijaż :: Blask KOBO (pudry rozświetlające KOBO Professional)
- Makijaż :: Świetny tani rozświetlacz?
- Makijaż :: Sporo zachodu (Mary Kay Sheer Dimensions Powder Pearls)
Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.
A ja jednak kupię wersję serduszkową :)
OdpowiedzUsuńCo kto woli :)
UsuńJa niestety mam problemy ze skórą i nie używam rozświetlaczy, ale uwielbiam je i chętnie rozświetlałabym się codziennie ;).
OdpowiedzUsuńWspółczuję. Chyba bym się nie mogła bez rozświetlaczy obejść :)
UsuńWszystkie naraz - z chęcią ;) to musi być niezly widok.
OdpowiedzUsuńAż się sama boję :P
UsuńCoś chcę od nich upolować. Mam nadzieję, że wreszcie coś zamówię...;)
OdpowiedzUsuńMają naprawdę sporo fajnych produktów :)
UsuńTeż uwielbiam to serduszko - efekt na skórze jest świetny :)
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię!
UsuńDopiero zaczęłam swoją przygodę z rozświetlaczami - właśnie za sprawą czytanych blogów, w tym również Twojego :D Ten jest piękny, ale nieco obawiam się różowych tonów, bo mam ciepłą, żółtą cerę skłonną do wiecznych zaczerwienień :( Za to kusi mnie Golden Lights - ten złoty. :)
OdpowiedzUsuńZ Makeup Revolution mam na razie 3 paletki, w tym moją ukochaną białą czekoladę! Używam jej codziennie ♥ Mam też pędzel do rozcierania cieni, ale nie polecam, ma bardzo sztywne i kłujące włoski, nie używam go bo za bardzo kłuje mnie w oczy :(
O, zapomniałabym, mam jeszcze paletkę do konutowania twarzy, najjaśniejszą. Jest w niej piękny, niezbyt ciemny bronzer, złotawy rozświetlasz i piękny róż ze złotym połyskiem. Cudowna. ♥
Kusi mnie jeszcze paleta Give Them Nightmers, ma niesamowite kolory *.*
O, ciekawa byłam ich pędzli, ale widzę, że lepiej sobie odpuścić.
UsuńNiestety nic z tej firmy nie mam :(
OdpowiedzUsuńMam wersję serduszkową, niedawno zaczęłam stosować i jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się wcale :)
UsuńTo serduszko mnie ciekawi.. :D
OdpowiedzUsuńTo śliczne pudełeczko serduszkowe można podarować np. mamie z okazji dnia kobiet, czy dnia mamy. Dzięki za pomysł i świetną opinię! :)
OdpowiedzUsuńhttp://wmymswieciewitam.blogspot.com/
O proszę... Dobrze, że napisałaś o tym, ze oba są niemalże identyczne. Choć serduszko bardziej do mnie przemawia, właśnie przez to urocze opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie kolorki te same,sprytnie to rozgryzlas :-)
OdpowiedzUsuńKurczę, rzeczywiście to samo:) Peach Lights mam, ale opakowanie niestety mnie zawiodło - od początku bardzo się rysowało, a po 3 miesiącach wieczko już odleciało kompletnie:/ Ale i tak z tego rozświetlacza jestem zadowolona:) Widziałam kilka wersji tych serduszek, chyba jest tam wersja bardziej złota niż różowa, więc akurat na ten odcień się nie skuszę:)
OdpowiedzUsuńTen rozświetlacz wygląda cudnie, bardzo bym chciała mieć tę wersję z serduszkiem. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anu z http://murasakiiroanu.blogspot.com/
Na swatchu jeden wygląda na bardziej różowy :>
OdpowiedzUsuńNena, to złudzenie, kwestia światła. Są naprawdę identyczne.
UsuńJa ostatni uzywa, jako rozswietlaza cienia 395? z Inglota i czuje sie bogini ;) Co dziwniejsze, to zauwazylam, ze rozswietlanie powoduje, zr buzia wydaje sie byc opalona. Dla mnie bomba!
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba serduszkowe opakowanie *.* Może kiedyś się na niego skuszę ;D
OdpowiedzUsuńpiękne te serduszka :) myślę o zakupie bronzera :)
OdpowiedzUsuńJakie urocze opakowanie serduszko <3
OdpowiedzUsuńSerduszko urocze, ale ja bym brała Revolution. Opakowanie praktyczniejsze i nie ma co przepłacać. A kolor faktycznie ciekawy :)
OdpowiedzUsuńGłos rozsądku :D
UsuńŁadne! Ja jednak już bym się na serducho nie skusiła, bo zajmuje sporo miejsca ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się wersja serduszkowa!
OdpowiedzUsuńWersja serduszkowa jest urocza, ale jak widać produkty są identyczne, a moim zdaniem plastikowe pudełko będzie bardziej funkcjonalne. Mam spory zbiór rozświetlaczy i nie wyobrażam sobie makijażu bez nich...ale z MUR nie mam ani jednego, jakoś nieszczególnie kuszą mnie kosmetyki tej firmy.
OdpowiedzUsuńte serduszka kuszą same w sobie...
OdpowiedzUsuńThank you so much for this post. I was looking for this comparison and couldn't find it anywhere. I have Hearts of love and wouldn't bother buying peach lights :D
OdpowiedzUsuń