Tydzień w dzień (3 - 9 lutego 2013)




Co za męczący tydzień! Nowy nie zapowiada się specjalnie lepiej, ale mam nadzieję, że znajdę trochę czasu na obfotografowanie paru kosmetycznych nowości, które chciałam pokazać. Oby też światło dopisało, bo na razie z tym kiepsko. 

Co działo się na blogu?

Tłusty czwartek był dla mnie bezpączkowy, bezfaworkowy etc., odbiłam to sobie tłustym piątkiem (frytki w McDonaldzie, nie słodkie, ale tłuste jak najbardziej). Jeśli chcecie wiedzieć, skąd się pączki wzięły, polecam Historję pączka karnawałowego.W karnawałowy klimat wpisał się też piękny złoty lakier z bondowskiej kolekcji OPI [Paznokcie :: Złotko (Goldeneye OPI)].

Uporałam się w końcu ze wszystkimi maseczkami w saszetkach i mogłam zdać relację z tego, jak się spisały [Pielęgnacja :: Saszetkowy maraton maseczkowy – recenzje]. Przyznaję, że trochę jestem rozczarowana, liczyłam na jakiejś objawienie, tymczasem żadna z maseczek nie rzuciła mnie na kolana. Relacja numer dwa dotyczyła produktu, który szczerze pokochałam [Pielęgnacja :: O Matricium raz jeszcze]. 

Na osłodę, gdyby pączków było za mało, jeszcze dwie piosenki, które uwielbiam. Jedna to miłość już od dawna [Przyczepiło się vol. 12], druga to świeże odkrycie [Przyczepiło się vol. 13].


PS. Zaczął się drugi tydzień lutego 2013, a ja ciągle uparcie wpisuję 2012. Też macie problem z przestawieniem się na nowy rok?






1 komentarz:

  1. Ja raz dwa nauczyłam się pisać nowa datę po tym jak mnie opierniczyła szefowa 02.01.2013 " jak to nie wie Pani jaki mamy rok?" Wiem i co z tego pomyślałam. Od tamtej pory pisze jak trzeba. jednak nie polecam tej metody :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)