Makijaż :: Kolor bez wysuszenia
(pomadki Maybelline SuperStay 14HR)
Ogólnie pomadek o przedłużonej trwałości nie darzę sympatią. Miałam z nimi niezbyt dobre doświadczenia: wysuszały usta, nierównomiernie się zjadały, tworząc placki koloru, a poza tym ich dziwne, suche wykończenie, w połączeniu z mocno kryjącym kolorem dawało efekt płaskich ust przyklejonych do twarzy. Zupełnie nieracjonalnie skusiłam się na pomadkę Maybelline SuperStay 14HR w odcieniu 260 Always Plum i wbrew moim obawom od razu się polubiłyśmy, dokupiłam więc piękny odcień czerwieni 540 Ravishing Rouge, później przybył jeszcze 160 Infinitely Fuchsia.
Maybelline obiecuje, że pomadka SuperStay 14HR to "długotrwały kolor, lekki jak piórko". Z tym drugim określeniem zgadzam się w całej rozciągłości – pomadki faktycznie są lekkie, nietłuste, bardzo przyjemne w aplikacji i noszeniu. Czy kolor jest długotrwały? Zależy czego się oczekuje. Na czternaście godzin widniejących w nazwie pomadki nie ma co liczyć, jeśli jest się osobą żyjącą, wykazującą zapotrzebowanie na picie i jedzenie. Trwałość jest jednak imponująca, dużo lepsza, niż w przypadku tradycyjnych pomadek. Pomadka zjada się powoli, równomiernie, nie robi z ust puzzli.
To, co zdecydowanie różni w moim odczuciu pomadki Maybelline SuperStay od innych pomadek o przedłużonej trwałości, których próbowałam wcześniej, to fakt, że nie wysuszają ust. Tutaj jednak muszę zaznaczyć, że usta muszą być zadbane, gładkie, dobrze nawilżone, bo formuła pomadki SuperStay nie mają właściwości nawilżających i mogą wydobyć wszelkie mankamenty w postaci suchych skórek czy pęknięć.
Dla mnie to produkt na piątkę w pięciopunktowej skali, tym bardziej, że cena jest dość przyjazna (ok. 27 zł). Jedna rzecz, która niespecjalnie mi się podoba, to opakowanie. Podobnie jak w przypadku 10HR Tint Gloss z tej samej serii, wygląda ono nieco tandetnie.
160 INFINITELY FUCHSIA to odcień, który dostałam od Maybelline. Pewnie sama bym nie wybrała i byłby to błąd, bo to idealny róż na wiosnę i lato, dokładnie taki, jakiego swego czasu szukałam. Żywy, wyrazisty, ale nie karykaturalny. Ma w sobie na tyle dużo niebieskiego, żeby zęby wydawały się bielsze, ale nie tyle, żeby wyglądać trupio.
ALWAYS PLUM to pierwszy odcień, który kupiłam. W listopadzie szukałam czegoś śliwkowego na jesień i ten kolor okazał się idealny. Chłodny, lekko fioletowy, dość ciemny. Ciągnie mnie teraz do bardziej wiosennych odcieni (zupełnie bez sensu, zważywszy na to, co dzieje się za oknem), poczeka więc pewnie do jesieni.
540 RAVISHING ROUGE to piękna krwista czerwień. Dopiero robiąc zdjęcia do tego wpisu zauważyłam, że ma maleńkie drobinki. Na ustach w ogóle ich nie widać, będzie więc odpowiednia nawet dla osób z awersją do drobinek.
Szkoda, że do Polski trafiło zaledwie dziesięć odcieni (w USA jest ich aż dwadzieścia!).
Próbowałyście tych pomadek?
Lubicie pomadki o przedłużonej trwałości?
Macie ulubione (lub najbardziej znienawidzone)?
Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.
pierwszy odceń najbardziej przypadł mi do gustu. Ostatnio bardzo polubiłam takie odcienie :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają! :)
OdpowiedzUsuńwszystkie mi się podobają, ale to w dużej mierze zasługa Twoich ust - piękne są :)
OdpowiedzUsuńCudowne są .. Kusi mnie kolor nr 540 ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wygląda bardzo lekko na ustach. Mi najbardziej podoba się fuksjowy kolor :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze do niedawna nie przepadałam za kryjącymi pomadkami- wybierałam błyszczyki albo transparentne pomadki. Ale na taką pomadkę bym się skusiła - wydaje się wygodna w noszeniu.
Piękny odcień fuksji :)
OdpowiedzUsuńFuksja najładniejsza:)
OdpowiedzUsuńpierwszy - cudo! :-)
OdpowiedzUsuńFuksja i śliwka bardzo mi się podobają:) Nie widziałam jeszcze tych szminek albo mi się w ko nie rzuciły jutro poszukam w drogerii
OdpowiedzUsuńKolory piękne! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam te pomadki! na lato na pewno zaopatrzę się w żywsze kolory:)
OdpowiedzUsuńNie miałam z nimi jeszcze kontaktu, ale niedługo to zmienię, fuksja będzie moja <3
OdpowiedzUsuńciekawe...jeszcze o nich nie czytałam. Zerknę na pozostałe kolorki bo niestety te nie koniecznie pasują do mojego typu urody ;)
OdpowiedzUsuńNa pierwszych zdjęciach wyglądają na bardzo matowe i suche. Dopiero jak pokazałaś je z bliska momentalnie zakochałam się w ich wykończeniu. Szczególnie czerwona mi przypadła do gustu i jutro muszę przyjrzeć się testerowi.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.
Pierwszy raz o nich czytam, ale wszystkie trzy pięknie wyglądają na Twoich ustach! Będę musiała rzucić na nie okiem jak je kiedy spotkam.
OdpowiedzUsuńTa czerwień mmmmm rewelacja! :)
OdpowiedzUsuńpierwsza wygląda świetnie! ostatnimi czasy mam jednak tendencję do malowania ust, po czym pierwsze co robię to jedzenie lub picie - i nici z pomalowanych ust :)
OdpowiedzUsuńAtqo uwielbiam kiedy pokazujesz nam pomadki i błyszczyki ! masz tak piekne usta , że aż dech zapiera !
OdpowiedzUsuń540 wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuń160 cudowny!:D
OdpowiedzUsuń160 MEGA :)
OdpowiedzUsuńInfinitely Fuchsia to zdecydowanie mój kolor :)
OdpowiedzUsuńfukcja i czerwień :)
OdpowiedzUsuńśrodkowy odcień chętnie zobaczyłabym z całą twarzą jak się prezentuje
niestety nie moje barwy :P
OdpowiedzUsuńooooo pierwszy raz widzę (ale jak to?!), ale już mi się podobają! zwłaszcza fuksja i czerwień :)
OdpowiedzUsuńAhh po pierwszych zdjęciach miałam nadzieję, że będą matowe ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam szminki, które mi się wpijają w usta :D
OdpowiedzUsuńróżowa i ta malinka świetne <3 lubię takie kolorki :)
OdpowiedzUsuńta pomadka jest świetna, mam non-stop red :) lubię też pomadki z Manhattan te w błyszczyku :)
OdpowiedzUsuńNa 100% ze dwa kolory beda moje :) !! bardzo mnie zachecilas, niech no tylo upoluje jeszcze promocje :)
OdpowiedzUsuńkolory cudne, szczególnie fuksja mi się podoba;) będę musiała poszukać ich w szafie maybelline bo zaczynają kusić;)
OdpowiedzUsuńW tym różu/fuksji na pewno wyglądasz świetnie :)
OdpowiedzUsuńPomadek nie znam, ale na Twoich ustach prezentują się bardzo dobrze :)
chyba się skuszę na 160 :)
OdpowiedzUsuńMuszę na pewno na fuksję zapolować:D Znając mnie żeby nie była samotna dokupię drugą do kompletu:P
OdpowiedzUsuńWszystkie są świetne, ale chyba róż i fiolet są najlepsze:)
OdpowiedzUsuńMam malinową czerwień Non-stop red i uwielbiam ją :)) ta śliweczka też niczego sobie ;)
OdpowiedzUsuńRównomierne zjadanie odgrywa niezwykle istotną kwestię. Wychodząc z domu, nie chcę odczuwać dyskomfortu i co chwilę przeglądać się w lusterku. Wszystkie zaprezentowane przez Ciebie odcienie przypadły mi do gustu:) Śliwka, fuksja i czerwień należą do moich ulubionych odcieni, toteż często goszczą na moich ustach:)
OdpowiedzUsuńWszystkie 3 kolory przypadły mi do gustu :) jednak nie wiem jakbym czuła się w tej śliwce :)
OdpowiedzUsuńDo tego..masz piękne usta! :)
Z wielką chęcią skuszę się na te pomadki. Odcień Infinitely Fuschia jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńWszystkie 3 mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńAlways Plum wygląda świetnie, zwłaszcza, że kocham fioletowe usta!
OdpowiedzUsuńPodobają mi się wszystkie trzy, 260 i 540 chętnie widziałabym na swoich ustach :)
OdpowiedzUsuńPieknie wyglądają na twoich ustach!
OdpowiedzUsuńLubię, bo to zwalania od ciągłego gapienia się w lustro, przynajmniej przez pierwsze dwie godziny :)
OdpowiedzUsuńŚliwkowy kolor przypadł mi do gustu i to wielce :)
Świetny blog. :>
OdpowiedzUsuńPokochałam czerwone pomadki i właśnie ta Twoja czerwona jest boska :)
OdpowiedzUsuń160 i 540 zdecydowanie na TAK
OdpowiedzUsuńOstatnio będąc w drogerii przyglądałam się tym pomadkom, ale jak zobaczyłam jak wyglądają to pomyślałam, że muszą kosmicznie wysuszać usta. Dobrze wiedzieć, że jednak tego nie robią! Ten śliwkowy kolor bardzo mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńBędąc w drogerii chciałam kupić te samo, które pokazujesz jednak czekam na przypływ gotówki :)
OdpowiedzUsuńdobre te dziesięć hehe, weź ze sobą w środę je :)
OdpowiedzUsuńMam beżowego nudziaka (recenzowałam go nawet na blogu) i jestem z niej zadowolona :)
OdpowiedzUsuńCzerwień piękna!
OdpowiedzUsuńZ recenzją zgadzam się w 100%, to naprawdę świetna pomadka. Mam czerwoną i jestem nią zachwycona, ma piękny odcień, świetnie się ją nakłada i trwałość też bardzo dobra. Ogromny plus za to, że nie wysusza. A moje ulubione szminki to szminki Rimmela sygnowane podpisem Kate Moss, tylko wersja zwykła, bo matowe w ogóle mi nie podeszły.
OdpowiedzUsuńTen pierwszy róż jest boski!
OdpowiedzUsuńCzyli tym razem się postarali. Eh...najpierw Loreal Shine Caresse, teraz to...zbankrutuję :P
OdpowiedzUsuń