Nowość czy staroć?
Wiem, mam jakiś malkontencki tydzień, ciągle narzekam. Zrobiłam listę rzeczy, które chciałabym zmienić na naszym kosmetycznym rynku, ale już po paru dniach widzę, że jest niekompletna. Rozzłościła mnie Kolastyna, wmawiająca, że jej balsam brązujący nadaje skórze odcień opalenizny dzięki ekstraktowi z orzecha, podczas gdy tak naprawdę za kolor w tym produkcie odpowiedzialny jest bardziej dihydroksyaceton. Wczoraj natomiast potwierdziły się moje przypuszczenia co do "nowego" produktu La Roche-Posay, czyli Hydreane BB Cream - "pierwszego kremu w technologii BB dedykowanego skórze wrażliwej".
Kiedy przeczytałam opis tego nowego cud-kosmetyku w jednym ze sklepów internetowych, coś zaczęło mi w głowie dzwonić. Nie znalazłam co prawda nigdzie składu BB LRP, ale jego opis (gliceryna, masło shea, olejki z passiflory, brzoskwiniowy, migdałowy, z otrębów ryżowych, kukurydziany, witamina E, filtry) pasował mi do składu innego produktu marki, najwyraźniej stopniowo wycofywanego z aptek, bo już ciężko go kupić, mianowicie kremu tonującego Hydreane Teinte. Dominika i Idalia, które BB od La Roche-Posay kupiły, potwierdziły moje przypuszczenia: wspaniała nowość to po prostu krem tonujący Hydreane Teinte w nowym opakowaniu i pod nową nazwą.
Na polskim profilu La Roche-Posay kilka osób napisało, że krem LRP nie ma nic wspólnego z azjatyckimi kremami BB i jest po prostu kremem tonującym/koloryzującym (nikt nie zauważył jednak, że to Hydreane Teinte w nowym ubranku).
A jak marka na to odpowiedziała? "BB to użyta technologia a nie właściwości kremu- np. kryjące. Podstawa kremów BB to technologia, która pozwoliła na połączenie pigmentów używanych w podkładach z formułą kremów pielęgnacyjnych, które z definicji są niekompatybilne. Technologia BB jest to więc zastosowanie odpowiednich substancji – stabilizatorów (substancji powierzchniowo czynnych i substancji rozpraszających), które pozwalają na współistnienie dwóch typów składników, bez naruszania integralności formuły. Kremy tonujące nie zawierają takiej technologii dlatego często formuła kremu się rozwarstwiała, była nietrwała i pozostawiała smugi na skórze." Najwyraźniej jeden krem zawiera technologię BB (Hydreane BB Cream), a drugi nie (Hydreane Teinte). Nie jestem chemikiem, ale wydaje mi się niemożliwe, żeby dwa kremy o identycznym składzie były dwoma różnymi kremami...
To, że firmy wypuszczają teraz na rynek produkty, które z kremami BB nie mają specjalnie dużo wspólnego, to jedna rzecz. Cóż, takie prawa rynku, producenci starają się podpiąć pod nową modę i coś na niej zyskać, nie da się ukryć, że w pewnym stopniu odpowiadając na zapotrzebowanie samych konsumentów, bo każdy chce mieć teraz BB w drogerii za rogiem. Tego roztrząsać nie będę. Przechrzczenie kremu tonującego czy koloryzującego na krem BB, chociaż skład jest niezmieniony, to dla mnie sprawa bardziej bulwersująca, bo wmawia się nam, że to nowość, odkrycie, rewolucja, podczas gdy flaki pozostają te same. Swoją drogą o podobnej sprawie pisały jakiś czas temu amerykańskie blogerki, wspominała o tym też Urban Warrior – marka Covergirl przemianowała dotychczasowy tinted moisturizer na BB cream. To tak jakby po wynalezieniu samochodu nagle producenci powozów zaczęli sprzedawać je pod nazwą samochód. Niby punkty styczne są, ale jednak to coś innego. Zastanawia mnie, dlaczego w dzisiejszych czasach, kiedy taki przekręcik łatwo wykryć i nagłośnić, firmy pozwalają sobie na takie manewry. Cóż, pewnie ktoś dokonał bilansu potencjalnych strat i zysków i jednak te drugie przeważyły.
UPDATE (06.08.2012): Na profilu LRP na FB ktoś zapytał czym Hydreane BB różni się od Hydreane Teinte, odpowiedź brzmi: "Hydreane BB to przede wszystkim innowacyjna technologia, która pozwoliła na to by skutecznie połączyć właściwości podkładu z właściwościami pielęgnacyjnymi. Dzięki temu formuła HYDREANE BB KREM w porównaniu z HYDREANE TEINTE jest bardziej trwała, a dwie z definicji niekompatybilne formuły tworzą integralną formułę, co przekłada się na skuteczność kremu i przyjemność stosowania." 😂
UPDATE (08.08.2012): Miałam ten krem w ręce w aptece, na opakowaniu tekst o "technologii BB"...
***
Pozostając przy temacie chwytów marketingowych, zdarzają się też przypadki, które również mnie bulwersują, czyli sprzedawanie przez jeden koncern dokładnie tych samych produktów, ale pod różnymi markami i, co za tym idzie, często w różnych cenach. Już kiedyś wspominałam o tym zabiegu stosowanym przez Schwarzkopf, ale skoro już narzekam, to przypomnę.
AQUA, SILICA SILYLATE, SODIUM BENZOATE, CITRIC ACID, OCTYLACRYLAMIDE/ ACRYLATES/ BUTYLAMINOETHYL METHACRYLATE COPOLYMER.
Schwarzkopf, Taft, Instant Volume Powder
AQUA, SILICA SILYLATE, SODIUM BENZOATE, CITRIC ACID, OCTYLACRYLAMIDE/ ACRYLATES/ BUTYLAMINOETHYL METHACRYLATE COPOLYMER.
UPDATE: Syoss, Volume Lift, Volume Powder również ma taki skład.
Schwarzkopf Professional, Osis +, Dust It
AQUA, SILICA SILYLATE, SODIUM BENZOATE, OCTYLACRYLAMIDE/ ACRYLATES/ BUTYLAMINOETHYL METHACRYLATE COPOLYMER, CITRIC ACID.
Schwarzkopf, Got2b Powder’ful Mattifying Texture
AQUA, SILICA SILYLATE, SODIUM BENZOATE, OCTYLACRYLAMIDE/ ACRYLATES/ BUTYLAMINOETHYL METHACRYLATE COPOLYMER, CITRIC ACID.
CYCLOMETHICONE, TRISILOXANE, DIMETHICONOL, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL, PARFUM, BENZYL ALCOHOL, BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL, GERANIOL, HEXYL CINNAMAL, CITRONELLOL, LIMONENE, BENZYL SALICYLATE, LINALOOL, ALPHA-ISOMETHYL IONONE, CITRAL, CL 40800.
Schwarzkopf, Gliss Kur Hair Repair, Daily Oil Elixir
CYCLOMETHICONE, TRISILOXANE, DIMETHICONOL, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL, PARFUM, BENZYL ALCOHOL, BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL, GERANIOL, HEXYL CINNAMAL, CITRONELLOL, LIMONENE, BENZYL SALICYLATE, LINALOOL, ALPHA-ISOMETHYLLONONE, CITRAL, CI 40800.
Schwarzkopf Professional, bc Boncure, Oil Miracle, Miracle Finishing Treatment
CYCLOMETHICONE, TRISILOXANE, DIMETHICONOL, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL, PARFUM, BENZYL ALCOHOL, BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL, GERANIOL, HEXYL CINNAMAL, CITRONELLOL, LIMONENE, BENZYL SALICYLATE, LINALOOL, ALPHA-ISOMETHYL IONONE, CITRAL, CL 40800.
UPDATE (5.09.2012): Eveline sprzedaje dwie odżywki z tym samym składem pod różnymi nazwami:
Eveline, Nail Therapy Professional, 8 w 1 skoncentrowana odżywka do paznokci
BUTYL ACETATE, ETHYL ACETATE, NITROCELLULOSE, PHTHALIC ANHYDRIDE/ TRIMELLITIC ANHYDRIDE/ GLYCOLS COPOLYMER, ACETYL TRIBUTYL CITRATE, ISOPROPYL ALCOHOL, AQUA, FORMALDEHYDE, ACETYL TRIETHYL CITRATE, STEARALKONIUM HECTORITE, ADIPIC ACID/ FUMARIC ACID/ PHTHALIC ACID/ TRICYCLODECANE DIMETHANOL COPOLYMER, CI77891, N-BUTYL ALCOHOL, CITRIC ACID, DIAMOND POWDER
Eveline, Nail Therapy Professional, Odżywka wzmacniająca z diamentami
BUTYL ACETATE, ETHYL ACETATE, NITROCELLULOSE, PHTHALIC ANHYDRIDE/ TRIMELLITIC ANHYDRIDE/ GLYCOLS COPOLYMER, ACETYL TRIBUTYL CITRATE, ISOPROPYL ALCOHOL, AQUA, FORMALDEHYDE, ACETYL TRIETHYL CITRATE, STEARALKONIUM HECTORITE, ADIPIC ACID/ FUMARIC ACID/ PHTHALIC ACID/ TRICYCLODECANE DIMETHANOL COPOLYMER, CI77891, N-BUTYL ALCOHOL, CITRIC ACID, DIAMOND POWDER
Nie zagłębiałam się bardziej w temat, ale coś podejrzewam, że podobnych przypadków można by znaleźć sporo, pewnie u innych marek również.
***
Co myślicie o takich praktykach (mam na myśli oczywiście obie opisane sprawy)?
Mnie już nudzi roztrząsanie tego tematu. Pod pierdyliardem postów na ten temat wyrażałam swoje zdanie i tym razem pozostanę bierna, bo znudzona ...
OdpowiedzUsuńTwoje prawo.
UsuńWg mnie warto pisać tym bardziej, że nie każdy bywa w tych samych miejscach a udało się zamieścić jeden z lepiej opisanych postów z tego typu serii :)
Usuńa ja właśnie takie lubię, taki np. olejek z BC mnie kiedyś zainteresował i w życiu bym nie wpadła, że syoss jest identyczny... jak ktoś coś takiego zauważy to powinien wrzucać i już :)
UsuńJak skład jest niezmieniony, to jak niby ma mieć stabilizatory, o których nie ma słowa we składzie? Kompletne żerowanie na nie wiedzy ludzi. Dlatego nie lubię firm, bo myślą, że oni jedyni pokończyli kierunki. Dupa Jasio karuzela.
OdpowiedzUsuńjakoś nie przepadałam nigdy za produktami syoss i gliss kur, więc nie wiedziałam, że to to samo, co bonacure :O akurat to porównanie zwaliło mnie z nóg, bo bonacure kosztuje ok. 80 zł, co w porównaniu z cenami syossa jest wręcz nie na miejscu...
OdpowiedzUsuńjak dla mnie to najlepsze porównanie jest w 3 punkcie ;P przypuszczam, że ten trzeci specyfik, który wydawałby się lepszy ze względu na to, że jest dla profesjonalistów w salonach fryzjerskich ma taki sam skład jak te drogeryjne. Biznes jest biznes. W dzisiejszych czasach klient musi znać się na wielu rzeczach, aby na nim nie zarobili.
OdpowiedzUsuńNa tym żerują właśnie firmy kosmetyczne. Generalnie składy wielu produktów tej samej firmy ale sprzedawane pod różnymi markami mogą być identyczne, a cenowo różnić się nawet o kilkadziesiąt złotych. Bo jak kupujemy coś w salonie fryzjerskim czy aptece wydaje nam się, że jest lepsze niż z drogerii. Niestety często jest to nieprawda :(
UsuńJa może też jestem troszkę znudzona tym tematem, jednak uważam, że zawsze powinny te informacje być podawane, bo wiele osób nie wie. Fajnie, że ktoś to weryfikuje i po prostu taki post informacyjny pozwoli wielu osobom nie zrobić się w balona i tyle.
OdpowiedzUsuńTakie praktyki firm mi się nie podobają, ale w sumie już mnie to nie rusza.
pewno jakby przetrząsnąć sieć (czy choćby KWC, stara wersja vs nowa) takich kwiatków byłoby więcej echhhhh
OdpowiedzUsuńWow, ja używam tego olejku z Gliss Kur, nie wiedziałam, że są inne o tym samym składzie...
OdpowiedzUsuńJa tez jestem w szoku! Bo tak sie zachwycalam tym olejkiem Miracle Oil a tu widze ze moge miec duzo taniej to samo pod postacia Syossa....
UsuńCiekawa jestem czy zzawierają tę samą kompozycję zapachową, czy też zastosowano jakąś gradację ekskluzywności ;P.
UsuńMoim zdaniem o takich rzeczach trzeba pisać to wtedy może do producentów dotrze, żeby konsumentki są coraz bardziej świadome i coraz ciężej zrobić nas w przysłowiowego konia.
OdpowiedzUsuńMnie za to nudzą i działają jak płachta na byka wałkowane non stop blogowe aferki z komentarzami, współpracami itd bo uważam, że to bicie piany, które nic nie zmieni i nie wniesie w nasze życie ;)
Temat, który poruszyłaś warto zgłębiać bo dzięki temu jedna, druga, czy piąta pani zostanie uświadomiona, że kupując produkt droższy wcale nie oznacza, że lepszy, bo za tę cenę w innym opakowaniu będzie miała dokładnie to samo.
Ja o powyższych przykładach (oprócz LRP) nie miałam zielonego pojęcia, więc bardzo się cieszę, że je pokazałaś, a domyślam się, że tego typu przykładów jest więcej, czekam na ciąg dalszy :)
Popieram podejście!
UsuńDokladnie, ja tez z checia poczytam tego typu posty i jakbym sama cos takoiego wylapala, to bym chciala by do jak najwiecej osob sie dowiedzialo...
UsuńJa o tych olejkach do włosów nie wiedziałam bo nie zagłębiałam się w temat...
OdpowiedzUsuńAle o akcjach z BB kremami to już chyba standard w każdej z firm :/
Szkoda, że tak żerują ...
Czułam, że po Garnierze wysypie się fala europejskich BB kremów. Już sam fakt nazywania ich BB kremami wzbudzał moje wątpliwości, ale cóż jestem w stanie to zrozumiec, bo każda firma chce zarobić na tym trendzie. Jednak w przypadku LRP pojechali po całości. To już nie jest tylko chwyt marketingowy, ale nabijanie ludzi w butelkę i robienie z nas idiotów. Nie wiem czy przypadkiem Bielenda nie zastosowała podobnej "sztuczki". Kiedyś mieli w ofercie krem tonujący na bazie orzecha włoskiego, a teraz powstał BB krem z orzechem włoskim. Być może to również są te same produkty.
OdpowiedzUsuńBielendę obronię, składy są różne :)
UsuńJestem trochę zawiedziona bo liczyłam, że Bielenda zrobi kontynuację serii od Sunny skin no ale .... trudno. I szkoda, wielka szkoda bo tamte kremy były rewelacyjne.
UsuńO, dobrze wiedzieć :)
UsuńO ile jeszcze mam to w nosie, że teraz producenci wszystko chcą nazywać BB, o tyle takie przemianowywanie staroci i wciskanie kitu, że coś tam zmieniliśmy, drażni mnie wybitnie.
OdpowiedzUsuńBa, jeszcze gdyby mówili, że coś zmienili to pół biedy, ale jeśli twierdzą, że to nowy produkt, podczas gdy zmieniono tylko nazwę/kategorię, to jest to przegięcie moim zdaniem.
UsuńNajlepsze to są tu ceny... Identyczne produkty, a jeden kosztuje 10 zł, a drugi 60 zł ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie...
UsuńBardzo pozyteczny post!
OdpowiedzUsuńale to przecież nie jest jakaś nowa praktyka (niestety)
OdpowiedzUsuńMasz na myśli kremy BB? Moim zdaniem to jest i nie jest nowa praktyka. Owszem, zdarza się, że produktowi zmienia się nazwę i zamiast powiedzmy "Odżywki wzmacniającej X" mamy "Balsam wygładzająco-wzmacniający X" - skład bez zmian. Tylko że w przypadku BB w grę wchodzi już zmiana kategorii produktu. To tak jakby nagle wszystkie dezodoranty nazwano antyperspirantami, a to przecież różne produkty.
Usuńten końcowy przykłąd mnie rozwalił :|
OdpowiedzUsuńno jak z lekami w aptece..
Dla mnie to niestety normalne, bo trzeba czytac co się kupuje, a nie tylko reklam się naogladac i leciec na zakupy. Swoja droga firmy ciagle zmieniaja opakowania kremów, ale na to by dac je w tubkach nie wpadna :)
OdpowiedzUsuńWiem,że tak się dzieje i to jest zdecydowanie żerowanie na niewiedzy konsumenta. Fajne są posty, które wskazują takie oszustwa firm kosmetycznych! Im więcej takich dociekliwych blogerek [brawo atqa!], tym lepiej, może firmy wreszcie zmienią swoją 'politykę'.
OdpowiedzUsuńŻerują i będą żerować, bo większość z nas nie przetrząsa internetu przed zakupami. Takie praktyki powinno się nagłaśniać.
OdpowiedzUsuńOstatni przykład przemówił do mnie najbardziej - Oil Miracle jest owszem niezły, ale cena zabójcza... a do Syoss`a miałam jakieś dziwne uprzedzenie.
OdpowiedzUsuńPo to są blogi - aby kreować postawę świadomego konsumenta i nie dać się oskubać.
Widać nazwa "krem tonujący" jest już passe... Patrząc na to, co zachodnie firmy robią z określeniem BB, tym bardziej przystaję przy azjatyckich.
OdpowiedzUsuńCo do tych samych produktów w różnych cenach - coś mi się obiło o uszy, poza tym wiedziałam, że część producentów wypuszcza podobne rzeczy pod różnymi etykietkami z różnych kategorii cenowych, ale żeby takie same?! Jak to trzeba na wszystko uważać :/
Chciałabym przeczytać więcej tego typu postów :)
dzieki za otworzenie mi oczu. nie wiedzialam ze firmy tak robia. czlowiek mysli ze kupuje cos drozej to moze ciut lepiej a to to samo co w sieciowkach. ale sie dalam nabrac.
OdpowiedzUsuńNie Ty jedna :D ja tak samo, a takich jak my - setki a nawet tysiące..
Usuńwypuszczanie tych samych produktów w różnych liniach/markach konkretnego producenta jeszcze jestem w stanie jakoś zrozumieć, bo każda z tych linii jest inaczej pozycjonowana, promowana i teoretycznie ma różnych klientów. bardzo teoretycznie, acz mniej więcej tak firmy myślą i takie praktyki stosują (różnicę w cenie zazwyczaj płacimy ze względu na częściowe pokrycie kosztów promocji). niech im będzie. jednak wypuszczania dokładnie tych samych produktów z przebitką cenową rzędu 300% ceny i więcej sprzedając naprawdę średni produkt to naprawdę nieładne zagranie. plus moda na pewne kosmetyki i metkowanie niektórych swoich produktów jako nowych, innowacyjnych, działających cuda... rączki i nóżki opadają.
OdpowiedzUsuńmyślę, że warto pisać o tym, bo nie zawsze jest się w stanie samemu dotrzeć do informacji bądź porównywać składy dziesiątków produktów dostępnych w drogeriach i salonach fryzjerskich, a to, że gdzieś kiedyś ktoś już o tym pisał- prawo internetu. tym argumentem możemy zabić właściwie większość postów na blogach i portalach internetowych...
ładne kwiatki :/
OdpowiedzUsuńdo kremów BB miłością nie pałam więc się nie nacięłam ale to nie fair wciskać kit że coś jest czymś czym w rzeczywistości... nie jest.
a ja się zastanawiam po co firmy zakładają fan page, jeśli:
OdpowiedzUsuń1) nie potrafią przyjąć krytyki i polemizują z użytkowniczkami, z góry zakładając, że są niedouczone i nie mają racji
2) kasują krytyczne komentarze ?
Uuuu, LRP kasuje?
Usuńakurat LRP to nie wiem, ale Pat&Rub już. wystarczy, że nie napiszę się laurki, to albo komentarz zniknie, albo jest komentarz, że na pewno nieumiejętnie stosuje się kosmetyk, bo to niemożliwe, żeby ich kosmetyk komuś nie pasował :)
UsuńAha, myślałam, że LRP kasuje... Cóż, widać Pat&Rub czuje się bardzo niepewnie...
UsuńBulwersujące! Cieszę się, że o tym napisałaś. Osobiście nie miałam o takich praktykach pojęcia (z wyjątkiem bb kremów, bo ten temat akurat mnie interesuje) i muszę przyznać, że jako potencjalna klienta czuję się robiona w bambuko. I to grubo :/
OdpowiedzUsuńOkropne, że producenci nabijają nas w butelkę ;(
OdpowiedzUsuń"Nie jestem chemikiem, ale wydaje mi się niemożliwe, żeby dwa kremy o identycznym składzie były dwoma różnymi kremami..." - uwielbiam Cię!!! :) :)
OdpowiedzUsuńDobry post! :)
LRP chce być postrzegany jako marka oferująca skuteczne dermokosmetyki, a bezczelnie wprowadza konsumentów w błąd. nie podoba mi się to, nienawidzę robienia z nas idiotów.
OdpowiedzUsuńco do drugiego problemu, który poruszyłaś, jest aż nadto rozpowszechniony :) nawet można wziąć sobie lakiery do paznokci sensique i hean, i znajdzie się to samo wśród nich :)
:D Nie zapominajmy,że LRP to też koncern L'Oreala.
UsuńWawsia, ale jakie to ma znaczenie?
UsuńA gawiedź się cieszy, że nowość na rynku się pojawiła... :D
OdpowiedzUsuńNormalka - na czyms trzeba zarobic ;) My musimy zachowac zdrowy rozsadek po prostu.
OdpowiedzUsuńTutaj zrobila tak firma Covergirl, ktora przepakowala krem tonujacy w opakowanie z napisem BB, a potem na tym opakowaniu wrecz napisala, ze to nowe opakowanie :)
ooo... juz pare razy trafilam na tego typu odsmazane kotlety :/
OdpowiedzUsuńŁał jestem pod wrażeniem spostrzegawczości. Świetny post i blog. Na pewno będę zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o kremy BB to mam wrażenie, że wszystkie, które wypuszczane są teraz na rynek to zwykłe kremy koloryzujące. Po Garnierze sobie odpuściłam te "podkłady". Jestem tylko ciekawa oryginalnych azjatyckich kremów BB, które kiedyś muszę sobie kupić (choćby miniaturki).
kurde, a miałam ochotę na ten środkowy olejek, ale 25 zeta chcieli, syoss tańszy i proszę... co za świat.
OdpowiedzUsuńNie dość, że Syoss jest tańszy, to jeszcze w butelce jest go więcej niż Gliss Kur...
UsuńBardzo fajny post:) I moim zdaniem warto pisać o tym, jak koncerny nabijają klientów w butelkę. Swoją drogą, jak znajdę trochę czasu, to wezmę pod włos dwie marki z tego samego koncernu - Lancome i L'Oreal Paris, bo dokopałam się do informacji, że kosmetyki tych dwóch marek są bardzo zbliżone do siebie; różnią się ceną , wypełniaczami ale "serce" pozostaje to samo.
OdpowiedzUsuńW przypadku Lancome i L'Oreal Paris, z tego, co wiem, produkty są podobne, ale nie identyczne, różnią się m.in. wypełniaczami, jak napisałaś.
UsuńNp. serum Genifique Lancome i serum Youth Code (Kod Młodości) to rodzeństwo, ale nie bliźnięta. Co nie zmienia faktu, że działać powinny bardzo podobnie. Kursywa i pogrubienie to składniki identyczne, występujące w identycznej kolejności, dalej jest trochę inna kolejność (kursywa):
Lancome, Genifique Youth Activator:
Water, Bifida Ferment Lysate, Glycerin, Alcohol Denatured, Dimethicone, Hydoxyethylpiperazine, Ethane Sulfonic Acid, Sodium Hyaluronate, Phenoxyethenol, PEG-20 Methyl Glucose Sequistrate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Salicycloyl Phytosphingosine, Ammonium Polyacrylinethyltauranide/Ammonium Polyacrylolydimethytaurate, Limonene, Xanthan Gum, Caprylyl Glycol, Disodium EDTA, Octydodecanol, Citric Acid, Citronellol, Fragrance
L'Oreal, Youth Code Serum
Water, Bifida Ferment Lysate, Glycerin, Alcohol Denatured, Dimethicone, Hydroxyethylpiperazine Ethane Sulfonic Acid, PEG-20 Methyl Glucose Sesquistearate, Sodium Hyaluronate, Salicyloyl Phytosphingosine, Palmitoyl Oligopeptide, Palmitoyl Tetrapeptide-7, Adenosine, Ammonium Polyacryldimethyltauramide, Disodium Edta, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Xanthan Gum, N-Hydroxysuccinimide, Chrysin, Octyldodecanol, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Limonene, Fragrance
Hm, zapewne większość tego typu 'podobnych' produktów to faktycznie dokładne kopie, ale zawsze różnica może też być w proporcjach składników czy w zapachu. Nie żebym kogoś broniła, ale nie jestem pewna czy te produkty są takie same czy tylko podobne.
OdpowiedzUsuńKolejność składników w składzie INCI oznacza ich ilość, więc proporcje są identyczne. Jedyna rzecz, która może być tu zmienną to kompozycja zapachowa.
UsuńZ tego, co ja kojarzę, to składniki wypisane są od tego, którego najwięcej do tego którego najmniej. Ale proporcje mogą być różne, jak na przykład w drinku wódki z colą: zupełnie inaczej będzie smakował ten, gdzie jest 90% coli i 10% wódki, natomiast ten, gdzie 51% stanowi alkohol a 49% cola będzie się jednak różnił. A kolejność identyczna w obu przypadkach: cola, wódka.
Usuń:)
Sabina, niby tak, ale jeśli masz dwa czy trzy składniki to faktycznie proporcje mogą być różne. Natomiast jeśli jest ich siedemnaście to tak na chłopski rozum przy zmianie proporcji w składzie musiałoby nastąpić jakieś przetasowanie miejsc.
UsuńJak na mój babski rozum, to nadal możliwości jest wiele. Natomiast sama matematyka nie usprawiedliwia przekrętów firm, które na pewno mają miejsce ;)
UsuńNo to nieźle....to samo ale wypuścić jako nowość....
OdpowiedzUsuńA co do sprzedawania tego samego tylko pod inną nazwą to jest chamstwo !!
Nie zdawałam sobie z tego sprawy!
Dzięki za tego posta!
Pozdrawiam
OMG. Ludzie są okropni. -.-
OdpowiedzUsuńA ja nie wiedziałam i się dzięki Tobie dowiedziałam ;) Dzięki za dzielenie się wiedzą!
OdpowiedzUsuńWsumie nie wpadłam na to nigdy
OdpowiedzUsuńKurczę, naprawdę świetny post. Nie czytam wielu blogów kosmetycznych i nie miałam pojęcia o sprzedawaniu identycznych produktów pod różnymi nazwami, no i te ceny! Dzięki za uświadomienie:)
OdpowiedzUsuńSuper wpis! Bardzo zastanwia mnie odpowiedz firmy LRP, ze niby kiedys otrzymanie stabilnego kremu tonujacego bylo niemozliwe, bo nie bylo "technologi BB"... To tak, jakby powiedzieli "no coz, nasz poprzedni produkt byl do kitu bo nie mielismy odpowiedniej technologi, ale teraz na serio sprzedajemy cos fajnego! Jestesmy taaaaaacyyyy godni zaufania" :|
OdpowiedzUsuńMnie to ubodło tym mocniej, że La Roche-Posay lubię, wiele ich produktów mi służy nie wyobrażam sobie wręcz życia bez nich. A tu taka ściema :(
UsuńHaha, to wiele tłumaczy... Obie wyrządziły u mnie identyczne szkody... Nie miałam ich nigdy równocześnie, żeby porównać składy. Sprawdziłam teraz na wizażu i przy obu podano identyczny skład:
OdpowiedzUsuńEveline, Nail Therapy Professional, 8 w 1 skoncentrowana odżywka do paznokci
Butyl Acetate, Ethyl Acetate, Nitrocellulose, Phthalic Anhydride/ Trimellitic Anhydride/ Glycols Copolymer, Acetyl Tributyl Citrate, Isopropyl Alcohol, Aqua, Formaldehyde, Acetyl Triethyl Citrate, Stearalkonium Hectorite, Adipic Acid/ Fumaric Acid/ Phthalic Acid/ Tricyclodecane Dimethanol Copolymer, CI77891, N-Butyl Alcohol, Citric Acid, Diamond Powder
Eveline, Nail Therapy Professional, Odżywka wzmacniająca z diamentami
Butyl Acetate, Ethyl Acetate, Nirtocellulose, Phthalic Anhydride/ Trimellitic Anhydride/ Glycols Copolymer, Acetyl Tributyl Citrate, Isopropyl Alcohol, Aqua, Fomaldehyde, Acetyl Triethyl Citrate, Stearalkonium Hectorite, Adipic Acid/ Fumaric Acid/ Phthalic Acid/ Tricyclodecane Dimethanol Copolymer, CI77891, N-Butyl Alcohol, Citric Acid, Diamond Powder
mam puder z Syossa, muszę sprawdzić skład z tymi dwoma hehe
OdpowiedzUsuńSprawdziłam dzisiaj w Rossmannie: IDENTYCZNY...
UsuńTo co LRP napisał na swoim facebooku to jeden wielki bełkot, który się kupy nie trzyma. Jak to przeczytałam to od razu przypomniało mi się pisanie wniosków do sprawozdań na studiach :) Tym samym wszelkiego rodzaju BB wynalazkom, które firmy aktualnie wypychają na rynek mówię nie.
OdpowiedzUsuńo fajnie, że tu trafiłam, bo właśnie rozważałam zakup BB LRP, teraz dla zasady go sobie odpuszczę, nie lubię odgrzewanych kotletów pod inną nazwą. A olejki mnie zszokowały, muszę się przyjrzeć swojemu ulubionemu co on ma w składzie, może nie warto na niego przepłacać. Świetny post, ja wcześniej na taki nie trafiłam:)
OdpowiedzUsuńsuper, że o tym piszesz!
OdpowiedzUsuńmała uwaga, skład może wygladać identycznie, ale procentnowo chyba może być większa/mniejsza ilość jakiegoś składnika :)
Tak jak napisałam parę komentarzy wyżej, wydaje mi się to jednak mało prawdopodobne, szczególnie, kiedy skład produktu jest długi. Jeśli zmienisz ilość jakiegoś składnika, to zmienią się jego proporcje w stosunku do innych, więc wskoczy na inne miejsce w składzie, prawda?
Usuńoczywiście że tak :)
Usuńooo nie wiedzialam o tym :)
OdpowiedzUsuńUświadomiłaś mi, że Sayoss to Schwarzkopf. Nie miałam o tym pojęcia :( Swoją droga mają fajne farby do włosów. A co do kremów BB, to mnie potwornie drażni nazywanie BB zwykłego kremu tonującego. Sama jestem wielką fanką kremów tonujących i na prawdę nie potrzebuję dorabiania sztucznej filozofii do produktu który nie ma z nią nic wspólnego.
OdpowiedzUsuńA co do identycznego składu Hydreane BB i Hydreane Teint to cóż tu dużo mówić. Po co producent, potężny koncern, ma inwestować w odkrywanie i tworzenie nowych formuł i produkowanie nowych produktów, jak można po prostu zmienić opakowanie, dorobić odpowiednią ideologię, wcisnąć klientkom bujdę na resorach o połączeniu rzeczy niemożliwych do połączenia, zrobić głośną kampanie reklamową i produkt w cenie ponad 50 pln (czyli bardzo dużo jak na zwykły krem tonujący) będzie się sprzedawał jak świeże bułeczki. To wszystko jest kwestia oszczędności i naszej, klientów, naiwności. Pozdrawiam.
Żal... Coraz więcej jest takich akcji, np. odżywki Eveline diamentowa i 8 w 1 pff...
OdpowiedzUsuńNie skomentuje, bo az brakuje mi slow ;/ Jednym zdaniem - nabijanie ludzi w butelke i tyle...
OdpowiedzUsuńPo jakiego więc grzyba nazywać Schwarzkopf Oil Miracle kosmetykiem profesjonalnym skoro drogeryjny Gliss Kur ma identyczny skład. Że niby ma być lepszy ?!
OdpowiedzUsuńŻeby zarobić na nieświadomych klientkach wiele firm to praktykuje, mnie przerażają składy drogich kremów, wydaje mi się że nich najwięcej firmy zarabiają, kitowe składy za wysoką cenę :\
UsuńCzysty marketing :/
UsuńO składach tych olejków to wiedziałam, czasami szczegółowo analizuję składy stojąc w drogerii, szczególnie jeśli chodzi o kosmetyki do włosów :) olejków nie używam ale ciekawiły mnie jak weszły na rynek.
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post, na pewno otworzy oczy osobom które się na nich nie znają lub nie przywiązują do tego wagi.
Pisz, pisz i nas uświadamiaj.
OdpowiedzUsuńUważam, że to ich prawo sprzedawać to samo pod różnymi nazwami, ale i naszym prawem jest o tym wiedzieć.
Dziękuję Ci za ten post i wrzucaj zawsze wszystko, co zauważysz!
Szokujące jak daleko idzie oszukiwanie konsumenta. Od cen -99 poprzez zapachy rozpylane w sklepach do wyżej opisanych ekscesów!
OdpowiedzUsuńUwielbiam posty uświadamiające czytelników o takich oszustwach ,mniejszych i większych.
Genialny post:) Liczę na więcej takich, bo to co robią niektórzy producenci jest naprawdę szokujące...
OdpowiedzUsuńsłuchajcie a może mają te same składniki ale w różnym stężeniu? co myślicie?
OdpowiedzUsuńGdyby były w różnym stężeniu to musiałyby się w składzie miejscami jakoś pozamieniać.
UsuńŚwietny post!Przeczytałam go jednym tchem.Najlepsze w tym wszystkim jest to że tak naprawdę w wielu drogich produktach płacimy tylko za ładnie ozdobione opakowanie czy za dobrą reklamę w telewizji a składowo dostajemy dokładnie taki tam kosmetyk jak ten za 10 zł z gorszym opakowaniem czy brakiem super reklamy w telewizji.To smutne,że mało kto zwraca na to uwagę.Właśnie dzięki takim postom,których jest bardzo niewiele możemy sobie uświadomić że tanie nie znaczy złe a składowo jest takie samo jak to drogie ;)
OdpowiedzUsuńAle nas robią w bambuko. Bosko.
OdpowiedzUsuńdzieki za ten post , dzięki za takich ludzi właśnie jak ty ,którzy glosno mowia o takich rzeczach :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak: ciasto składa się z mąki, jajek, margaryny i kakao. Wiesz o jakie ciasto mi chodzi? Jesteś pewna, że mimo tego samego składu każdy zrobi te ciasto tak samo? Ja nie sądzę ;)
OdpowiedzUsuńMoże mieć wypisany ten sam skład, ale mieć składniki w innych proporcjach, a to BARDZO dużo zmienia - i mówię ci to jako chemik i osoba lubiąca czasem posiedzieć w kuchni ;)
Nie mam w planach bronić tych firm czy też jakoś specjalnie negować twojego zdania, bo najzwyczajniej w świecie ilości składników są tajemnicą firmową i nic mi na ten temat nie wiadomo w żadnych produktach. Ale podejrzewam, że tobie też nie i nie mając tak naprawdę pojęcia o % ilości składników tak ciśniesz po tych firmach, że dają to samo ;)
Chociaż na dobrą sprawę BARDZO możliwe jest, że masz rację, bo...
Dowiedziałam się niedawno, że kremy dla skóry wrażliwej jednej z większych firm to jeden i ten sam krem pakowany po prostu do różnych tubek i pojemniczków. Tyle usłyszałam od dziewczyny robiącej praktyki w tej firmie.
Więc nie ma co do końca wierzyć składom na opakowaniach, a kosmetyki najlepiej w sumie samemu miksować :)
AAAAAAHAHAHAHA :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Ten post właśnie uświadomił mi, że przepłaciłam kilkadziesiąt złotych, kupując bonacure zamiast drogeryjnego preparatu :D :D
Pisz o tym częściej, będę zaglądać!