Retro :: Starość i brzydota a chirurgja upiększająca



CHIRURGJA UPIĘKSZAJĄCA 
W ostatnim numerze mówiliśmy powody, dla których w wypadkach zwiotczenia skóry twarzy i utraty jej elastyczności uciekać się trzeba do zabiegów radykalnych tj. chirurgicznych. Dzisiaj zastanowimy się nad zadaniem i celem tych operacyj. 
Zadaniem operacyj kosmetycznych twarzy nie jest czarodziejska metamorfoza 60-letniej staruszki w 16-letniego podlotka lub cudowna przemiana starej, zwiędłej twarzy w fizjognomię młodą i nieskazitelnie piękną. – Nie! Celem tych zabiegów jest zachowanie urody indywidualnej na poziomie okresu najlepszego wyglądu oraz przedłużenie tego okresu o 15-20 lat. 
Osiągnięcie tego celu jest nietylko pięknem lecz i trudnem zadaniem. – Proszę sobie wyobrazić kobietę 65-letnią o wyglądzie 35-letniej! Czy nie będziemy podziwiali jej cery, wdzięku, młodego wyglądu i zastanawiać się nad sposobami, któremi zachowała swoją urodę do tak późnego okresu życia? 
Jeszcze przed 15 laty żadnemi sposobami nie było można odmładzać twarzy ludzkiej. Intuicja kobieca jednak sama wskazała lekarzom drogę prowadzącą do realizacji tych pomysłów. Słynna aktorka francuska Sara Bernard wyjeżdżała co kilka lat do Paryża w najgłębszej tajemnicy – i wracała odmłodzona o conajmniej 15 lat, zazdrośnie strzegąc swojej tajemnicy. Występowała ona jeszcze na scenie w wieku 70-ciu lat. Rzecz jasna, że w tem pomagał jej skalpel chirurga, gdyż inne aktorki rezygnować musiały dawniej z dalszej karjery scenicznej, najczęściej w chwili rozwinięcia się ich talentu i wzniesienia się na szczyty doskonałości, podczas gdy twarz ich pokryła się już rysami, fałdami i innemi znamionami zbliżającej się starości. 
Skórka ludzka jest elastyczna. Usunąć można jej nadmiar, nie zmieniając zupełnie rysów twarzy ani szkodząc jej ekspresji lub mimice. Piękno twarzy ludzkiej polega na jej wyrazie i jej ruchliwości. Nieruchoma twarz jest maską, która nie będzie nigdy piękną, nawet gdyby posiadała rysy klasyczne. Należy zatem usunąć tylko pewną część skóry nadmiernej i bezużytecznej, co wystarcza, aby przywrócić twarzy jej dawny, młodszy i ładniejszy wygląd. Jest rzeczą oczywistą, że z biegiem lat, gdy cały organizm postarzeje się, musi ucierpieć również skóra twarzy, lecz na to jest rada: 
Po mniej więcej 3-5 latach można poddać się ponownej operacji daleko łatwiejszej niż pierwsza. Zabieg drugi nie pozostawia nowych śladów i co najważniejsza – ma rezultat znacznie trwalszy, niż zabieg pierwszy. 
Jest rzeczą gustu, czasu i pieniędzy, czy należy poddawać się bezustannym zabiegom kosmetycznym, czy jednemu zabiegowi operacyjnemu co kilka lat, który daje spokój na długi okres życia. 
Każdy kulturalny człowiek odwiedza dzisiaj regularnie, co pewien czas lekarza dentystę lub okulistę, aby leczyć swoje uzębienie lub niedomagania wzroku. Tym samym sposobem niedalekiej przyszłości ludzie cywilizowani poddawać się będą regularnie operacjom kosmetycznym, aby w starszych latach nie razić otoczenia swoim wyglądem, gdyż starość i brzydota idą zwykle w parze. 
Dr. Michałek-Grodzki Warszawa. 
Moja Przyjaciółka, nr 21, 1934.

***

„60-letnia staruszka”, „starość i brzydota idą zwykle w parze” – oj, nie jest to tekst politycznie poprawny i dzisiaj by to – słusznie – nie przeszło. Niemniej cel „chirurgji upiększającej”, określony przez doktora Michałka-Grodzkiego, prekursora chirurgii plastycznej w Polsce, czyli „zachowanie urody indywidualnej na poziomie okresu najlepszego wyglądu oraz przedłużenie tego okresu o 15-20 lat” wydaje mi się bardzo rozsądny. Gdybym się miała chirurgicznie zakonserwować, to zrobiłabym to teraz, żeby za 15 lat nadal wyglądać na ...osiemnaście lat i „w starszych latach nie razić otoczenia swoim wyglądem”. Po prostu, żeby czas stanął w miejscu, bo nie wyobrażam sobie, żeby powiedzmy około pięćdziesiątki nagle próbować się robić na trzydziestkę. 

Zafrapowało mnie zdanie o twarzy przypominającej nieruchomą maskę. Ciekawa jestem, czy rzeczywiście w tamtych czasach zdarzały się takie zbyt radykalne liftingi, kończące się skórą napiętą to granic możliwości, ograniczającą mimikę. 

I jeszcze jedna sprawa. Pamiętacie Dziesięcioro przykazań dla wiecznej młodości Sary Bernhardt? Cóż, z tekstu pana doktora wynika, że aktorka nie była z nami całkowicie szczera... Niemniej jej rady nadal uważam za sensowne. 


Podziel się!

7 komentarzy:

  1. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym kiedy zaczęto korzystać z pomocy chirurgii plastycznej,ale jak zobaczyłam tekst z 1934 roku to mocno się zdziwiłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Operacje plastyczne były znane już w Egipcie i średniowieczu :) Oczywiście daleko im było do dzisiejszych zabiegów, ale jednak. Zazwyczaj służyły odbudowywaniu oszpeconych elementów ciała i jak sądzę efekty dalekie były od doskonałości.

    OdpowiedzUsuń
  3. o masz!!! a ja po 10-ciu przykazaniach SB uwierzyłam, że sen zdziała cuda;)

    OdpowiedzUsuń
  4. super są te artykuły z dawn

    OdpowiedzUsuń
  5. nie sadzilam ze juz wtedy brano sie za chirurgję:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ja bym zrobiła bez tych Twoich postów :D Idealne umilacze czasu :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi sie, ze za jakies 10-15 lat zabiegi medycyny estetycznej beda tak powszechne jak wizyty u dentysty wlasnie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)