Makijaż :: Ulubione gadżety kosmetyczne

Dzisiaj o gadżetach do makijażu. Oto pięć, których ciągle używam.


Najważniejsza rzecz, bez której naprawdę nie mogę się obejść, to zalotka. Kiedyś miałam straszne opory, wszędzie straszono, że osłabia rzęsy, że można sobie krzywdę zrobić itd. Używam od paru lat i nic złego nie zaobserwowałam. Faktem jest, że o rzęsy dbam (mój niezastąpiony eliksir Synesis), staram się delikatnie zmywać makijaż. Moja pierwsza zalotka była droga, kolejne – tanie. W tej chwili używam Elite Professional – dostępne na pewno w Rossmannach i Drogeriach Natura. Jakością nie różni się od mojej pierwszej Taliki, jest wygodna, ma dość dobry kształt (zalotki są bardzo różne, nie ma jednego uniwersalnego wzoru, czasem dobranie odpowiedniej do kształtu oka trochę trwa). O ile dobrze pamiętam kosztowała około 14 zł, nie najgorzej.





Kolejna zabawka do rzęs to opisywany już przeze mnie Lash Amplifier Sephory. Nie mogę się teraz bez niego obejść. Jeśli tusz odbija się wam na powiece i skleja rzęsy – to właśnie rozwiązanie. Dla osób postronnych operacja malowania rzęs z jego użyciem może wyglądać dość dziwnie (mój mąż wszedł ostatnio do łazienki, popatrzył na mnie zdumiony i wyszedł, mamrocząc "co ta kobieta robi ze swoim okiem?").





Zanim poznałam Lash Amplifier moim sprawdzonym sposobem na rozdzielanie sklejonych tuszem rzęs była elektryczna zalotka firmy Panasonic. To właściwie grzebyk, ale można nim ładnie podkręcić rzęsy. Inaczej niż w przypadku klasycznej zalotki używa się go po, a nie przed pomalowaniem rzęs. Grzebyk podgrzewa się (ale nie na tyle, żeby bać się go zbliżyć do oka) i jakby lekko rozpuszcza tusz, dzięki czemu można rzęsy rozdzielić lub zlikwidować grudki tuszu. Oprócz tego rzęsy można łatwo "wyciągnąć" i podkręcić. Świetnie nadaje się też do poprawek przyklapniętych już trochę rzęs.





Rzecz, bez której mogę się obejść, ale przyznaję, że bardzo ułatwia życie to pęseta z lampką LED. Dzięki niej łatwiej dostrzeżemy zbędne włoski. Dostępne są bardzo różne w bardzo różnych cenach, moja jest z serii Elite Professional. Niestety właśnie skończyła mi się bateria.





Wszyscy szaleją teraz na punkcie Beauty Blendera, mnie w zupełności wystarcza Precision Sponge z Sephory. Oczywiście produkt Sephory różni się właściwościami od Beauty Blendera (porównanie znajdziecie na blogu Hell Candy Make Up). Nie wyobrażam sobie wydać tyle pieniędzy na gąbkę, tym bardziej, że najbardziej lubię nakładać podkład palcami. No ale skoro nie używam Precision Sponge do nakładania podkładu, to do czego? Do poprawek. Zdarzyło się wam na pewno z przerażeniem stwierdzić, że gdzieś podkład jest niedokładnie rozprowadzony, osadził się na drobnym meszku na twarzy, powędrował gdzieś na linię włosów, nie chce się wchłonąć, róż czy puder brązujący wygląda nienaturalnie, bo jest go za dużo albo nie chce się połączyć ze skórą, kredka pod okiem zjechała trochę za nisko itd. Właśnie tu wkracza sucha lub delikatnie zwilżona Sephorowa gąbka i wszystko naprawia. Alergiczki ucieszą się z faktu, że gąbka - w przeciwieństwie do wielu tańszych gąbek do makijażu - nie zawiera lateksu. Warto zapolować na jakąś promocję i kupić go taniej, bo z tego co pamiętam trochę kosztuje.





Przeczytaj też o gadżetach do PIELĘGNACJI.




13 komentarzy:

  1. nie wyobrażam sobie już makijażu bez użycia zalotki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, dawno nic nie kupiłam... trzeba to zmienić i wybrać się do Sephory po Lash Amplifier :D

    OdpowiedzUsuń
  3. o tym Lash Amplifierze czytałam w jakiejś gazecie. Gdyby była u mnie Sephora to pewnie byłby juz mój :) Zainteresowała mnie ta zalotka podgrzewana. Super gadżet

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo ciekawa notka :) też się przyjrzę temu lash amplifier

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro przewinął się tu temat zalotek i widzę, że jesteś już w tej dziedzinie ekspertem - czy mogłabyś mi jakaś polecić? Zastanawiałam się między Sephorowymi, Inglotowymi a Elite właśnie. Którą polecasz najbardziej? Nie opłaca się inwestować większych pieniędzy w zalotkę?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jajeczko bardzo fajne i rozdzielarka do rzęs to coś co by mi się przydało :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny przeciekawy post :) Narobiłaś mi chęć na Lash Amplifiera ;) ponadto muszę zaopatrzyć się w grzebyk z Inglota :) no i od dziś zaczynam używać zalotki, która tylko leży i się kurzy!

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo ciekawy post:) ja zalotke uzywam tylko na wielkie wyjscia;)

    OdpowiedzUsuń
  9. I pomyśleć, że nie znałam tego bloga a tu tyle ciekawych rzeczy! Miałam kiedyś elektryczną zalotkę i ją wyrzuciłam, bo niszczyła mi rzęsy; nie wiedziałam, że używa się jej na już pomalowane:( Poza tym nigdy nie słyszałam o sephorowym jajku; obowiązkowo muszę się wybrać do Sephory:)

    OdpowiedzUsuń
  10. @ Daria's makeup
    Ja też już sobie nie wyobrażam!

    @ Charmain
    Marsz do Sephory! :-D

    @ pugsilove
    Lash Amplifier też zobaczyłam po raz pierwszy w jakimś magazynie. Bardzo mnie zaintrygował i pobiegłam od razu kupić ;-)

    @ anu
    Przyjrzyj się, warto :-)

    @ vexgirl
    Szczerze mówiąc, po przetestowaniu chyba dziesięciu klasycznych zalotek najbardziej odpowiada mi właśnie ta Elite Professional. Używam jest już parę miesięcy, nie rozklekotała się, nie musiałam nawet jeszcze gumek w niej wymienić. Jest łatwo dostępna, nie za droga i dość dobrze leży mi w dłoni. Myślę, że jeśli już wydawać duże pieniądze na zalotkę, to na jakiegoś mercedesa w tej kategorii (może MAC? Shiseido? Shu Uemura?). Mnie Elitka w zupełności wystarcza, jeśli będę musiała kupić nową, to taką samą.

    @ Aktualnaa
    Polecam :-)

    @ opos-w-wannie
    Nieużywana zalotka to strasznie smutny obraz! Pewnie leży i płacze w samotności... Pora to zmienić!

    @ Ewalucja
    Dziękuję :-)

    @ Sayuri
    Tak, elektrycznej zalotki używa się na pomalowane rzęsy. Cały heca polega na tym, że pod wpływem ciepła woski w tuszu miękną i rzęsom można nadać kształt, który utrwali się kiedy tusz wystygnie (parę sekund).

    OdpowiedzUsuń
  11. Ah zalotka,bez niej moje rzęsy byłyby niczym:P
    za to to ,,narzędzie'' z sephory trochę mnie przeraża:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałaś rację, jest cała spłakana! Obiecuję, że zacznę ją traktować lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie uzywam nic z tych rzeczy, no pęsete owszem, ale zwykla :)
    I.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)