Pielęgnacja / Makijaż :: Urodowe grzechy

Niestety każdy ma coś na sumieniu. Pomijam kwestie związane z nieprawidłowym odżywianiem, jak również te zależące tak naprawdę od gustu (solarium, zbyt mocno wydepilowane brwi, niekorzystne kolory etc.) i skupiam się jedynie na tych kosmetycznych. 






Nieznajomość typu własnej skóry i włosów

Znajomość właściwości własnej skóry i włosów to podstawa. Sposobów na określenie ich typu jest sporo, różnego rodzaju testy znajdziecie w internecie. Warto też skonsultować się z zaufaną kosmetyczką lub  najlepiej dermatologiem. 


Używanie kosmetyków nieodpowiadających skórze

Na pewno zdarzyło się wam kupić nowy krem i stwierdzić, że nie jest zbyt trafiony – za tłusty, za mało nawilżający i tak dalej. Skoro jednak pieniądze zostały już wydane, trzeba go zużyć. Błąd! Tak jak nie karmimy ukochanego psa jedzeniem, które mu nie służy, tak nie powinniśmy katować skóry nieodpowiednimi kosmetykami, bo po prostu jej zaszkodzimy lub w najlepszym razie po prostu nie pomożemy. Szkoda, że w Polsce takiego nieudanego produktu nie można zwrócić. Pozostaje zużyć kosmetyk na inne części ciała (o ile oczywiście powodem niechęci nie jest reakcja alergiczna). Ze zbyt tłustego kremu ucieszy się prawdopodobnie szyja i dekolt, a z matującego kremu może siostra czy koleżanka.


Brak reakcji na potrzeby skóry

Skóra zmienia się cały czas, nie tylko z wiekiem, ale również pod wpływem pogody, stresu, diety, hormonów oraz stosowanych kosmetyków. Jeśli skóra robi się nagle nieprzyjemnie napięta, nie ma co czekać, trzeba odstawić krem matujący i postawić na produkt mocno nawilżający, który ukoi skórę i zaspokoi jej potrzeby. Lekki krem idealny latem niekoniecznie sprawdzi się zimą, kiedy skóra narażona jest na ekstremalne warunki – minusowe temperatury, wiatr, a chwilę później suche od kaloryferów powietrze.


Brak SPF

Wiele z nas przekonało się do kremów z filtrem, ale sięga po nie jedynie latem. To oczywiście błąd, bo promieniowanie słoneczne dociera do naszej skóry przez cały rok. Narażona jest nie tylko twarz, pamiętajcie o dekolcie i wierzchu dłoni.


Używanie brudnych pędzli

To wiedzą chyba wszyscy – sebum przeniesione ze skóry na pędzlu rozkłada się i możemy sobie niechcący zafundować poważne kłopoty ze skórą. Nie chodzi tu tylko o fakt, że brudny pędzel to wylęgarnia bakterii. Pędzel, na którym zastygły resztki kosmetyku, może bardzo utrudniać wykonanie makijażu, bo nie tak łatwo dobrze rozprowadzić nim kosmetyk. Co jakiś czas pędzlom trzeba zafundować kąpiel w delikatnym szamponie (uwaga, moczymy tylko włosie i pilnujemy, żeby woda nie dostała się do skuwki), a po każdym użyciu stosować dezynfekujący spray (np. Sephora czy Inglot). Po każdym użyciu starannie myjemy lateksowe gąbki do podkładu.






Brak dostatecznej higieny

Nie mam tu na myśli mycia się czy mycia rąk, bo to sprawy oczywiste i chyba nikomu nie trzeba tego tłumaczyć. Mniej oczywiste jest to, że skórę można zakazić bakteriami mnożącymi się na telefonie, klawiaturze komputera i wielu innych rzeczach, których często dotykamy. Dlatego pamiętajcie o przecieraniu telefonu, klawiatury i tak dalej antybakteryjnymi chusteczkami. 


Dotykanie twarzy 

Przyznaję się, że ciągle to robię. Mimowolnie przecieram oczy, dotykam ust, podpieram dłonią policzek. Niestety, podobnie jak z komórką czy klawiaturą, dłonie też są siedliskiem bakterii, nawet jeśli myjemy je tysiąc razy dziennie. Jedyna rada to po prostu w miarę możliwości twarzy nie dotykać.


Spanie w makijażu

Jedna z najgorszych zbrodni. Makijaż, wraz ze wszystkimi zanieczyszczeniami, które w ciągu dnia osadziły się na skórze oraz sebum wcieramy w poduszkę, stamtąd w głąb skóry i wysyp niespodzianek gwarantowany. Pamiętajcie też, że równie niekorzystny wpływ na skórę mogą mieć niektóre składniki środków do stylizacji włosów, na przykład lakieru czy pianki.


Niedokładny demakijaż

Umycie twarzy żelem to za mało. Z mojego osobistego doświadczenia wynika, że najpierw trzeba starannie usunąć makijaż – płynem do demakijażu czy płynem micelarnym, inaczej wysyp niespodzianek gwarantowany. Niezwykle ważne jest, żeby całkowicie pozbyć się wszelkich resztek kosmetyków ze skóry i dopiero przystąpić do mycia twarzy. Pamiętajcie też o usunięciu makijażu z okolicy oczu, nawet odrobina tuszu i kredki może zakazić oczy, a przynajmniej je podrażnić.






Nadmierne złuszczanie

To jak częstego złuszczania potrzebuje skóra to kwestia indywidualna. Uważać trzeba na wszystkie substancje złuszczające ukryte w kosmetykach. To, że mechaniczny peeling robimy raz w tygodniu, nie oznacza, że przez cały tydzień skóry nie złuszczamy. Działanie takie mają kwasy owocowe, kwas salicylowy, a nawet pędzel, którym nakładamy podkład.


Leczenie trądziku na własną rękę

Nie będę się w temat zagłębiać, w każdym razie żaden kosmetyk nie poradzi sobie z poważnym trądzikiem; bez leczenia u specjalisty ani rusz. Niektórym pomoże kuracja hormonalna, innym antybiotyki sprzężone ze zmianą diety, ale kosmetyki, nawet apteczne, to za mało. 


Zapominanie o szyi

To skóra równie delikatna, jak na twarzy, w dodatku przez pewną część roku (wiosna, lato) równie eksponowana co skóra twarzy. Niestety niezadbana szyja w pewnym momencie zacznie zdradzać wiek. Więc pamiętajcie – serum, krem również na szyję, a na to koniecznie filtr w odpowiedniej ilości.



A co Wy uważacie za najgorsze urodowe występki?
Macie jakieś grzechy na sumieniu, które chcecie wyznać?



Podziel się!

23 komentarze:

  1. Moim grzechem jest ciągle dotknie twarzy dłonią.nie potrafię się oduczyc,łapię się na tym podczas przeglądania blogow, lekcji, oglądania telewizji.

    OdpowiedzUsuń
  2. dobry temat na post :)

    Ja nie mogę zrozumieć dziewczyn, które w łazienkach dyskotek/ uczelni, gdziekolwiek, na spoconą twarz nakładają gąbeczką kolejną warstwę pudru, bez wcześniejszego jej zmatowienia bibułką.
    Całe sebum i resztki makijażu zostają na gąbce, i rozprowadzane są po całej twarzy. A co gorsze, jak z jednego pudru korzysta cała zgraja koleżanek ;]
    Ohyda!

    Ja na szczęście nie mam mani dotykania twarzy i unikam tego jak ognia.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ oczuchmurnosc: Oj, sama nie potrafię się oduczyć :(


    @ lajfstyle: Fuuuuuj! I pewnie jeszcze odkładają gąbkę bezpośrednio na puder, żeby swobodnie mogły się w nim mnożyć różne stworzenia...

    OdpowiedzUsuń
  4. zupełnie nie w temacie, ale czy wiesz gdzie można kupić waciki z obszytymi brzegami?

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze to ujęłąś, w skrócie precyjnie i co najważniejsze to wszystko prawda. Dużo zależy od nas. OWszem często problemy ze skórą mają np. podłoże hormonalne, ale nasze poczynania mogą pomagać lub jeszcze bardziej pogłębiać problemy. Dodałabym, że ważna też jest dieta. Zbyt duże zamiłowanie do ostrych potraw oraz czekolady nie wpływa najlepiej na cerę / co wiem o czekoladzie/. Co do przecierania wszystkiego antybakteryjnymi chusteczkami-to na pewno ma to rację bytu aczkolwiek ja osobiście uważam, że nie należy przesadzać. Zbytnie chronienie siebie przed wszelakimi bakteriami powoduje w następstwie nadwrażliwość i w sytuacji kontaktu z potencjalnym siedliskiem bakterii może się to kończyć o wiele gorzej. Dodałabym też, że nie należy nadużywać kosmetyków hipoalergicznych, jeżeli nasza skóra nie wykazuje takiej potrzeby. Stosując długotrwale kosmetyki hipoalergiczne nasza skóa staje się wrażliwa na inne, "zwykłe" kosmetyki. Można sobie tak zafundować jescze większy problem. Nie mówię, żeby w ogóle nie używać, np. mamy okres taki że skóa stałą się bardzo problematyczna to stosować a potem powoli odstawiać te kosmetyki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry post. Ze wszystkimi punktami się zgodzę. Z tym wymienionych przec Ciebie chyba najgorszym grzechem jest spanie w makijażu. Nie wyobrażam sobie tego ale wiem, że szczególnie młode dziewczyny tak robią.
    Ja do tego dopidałabym źle dobierany krem do wieku. Jeśli jesteśmy młode, to używając kremu np dla 30latek skóra szybciej się starzeje. Wiele osób o tym nie wie a to poważny błąd. Także używanie szminek/błyszczyków przez chmarę osób jest tragedią. Można by tak długo wymieniać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. moja wina moja bardzo wielka wina to macanie łapkami twarzy

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Anonimku, ja kupuję w Lidlu, są bardzo fajne.


    @ monica: Z tym dezynfektowaniem telefonu na przykład chodzi mi raczej o to, że po telefon sięgamy poza domem brudnymi rękami. Po przyjściu do domu myjemy ręce, ale telefon pozostaje brudny. Podobnie jest z kluczami i wieloma innymi przedmiotami. Oczywiście też jestem przeciwniczką zwalczania wszystkich możliwych bakterii, bo część z nich jest zupełnie niegroźna przecież :)


    @ BlackRose: Nigdy nie zdarzyło mi się spać w makijażu, tak samo nie zasnę bez kąpieli i umycia zębów, choćbym nie wiem jak była zmęczona :D

    Co do kosmetyków i wieku nie mogę się z Tobą zgodzić. Uważam, że wiek metrykalny nie jest tak ważny jak kondycja skóry. Czasem dwudziestolatka może mieć skórę trzydziestoparolatki i właśnie kosmetyków 30+ powinna używać. Poza tym liczy się profilaktyka, zmarszczek nic nie rozprasuje, ale można opóźnić ich pojawienie się.

    OdpowiedzUsuń
  9. @ Carolajna: Niedobra Carolajna! Od dzisiaj koniec z tym! A jako pokuta dwadzieścia przysiadów! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. dodałabym jeszcze dwie rzeczy: nie noszenie okularów przeciwsłonecznych w ciągu dnia oraz eksperymentowanie na twarzy nowych kremów-próbek, jakie zostajemy obdarowane przy okazji zakupow w drogeriach czy w środku gazet. Takim eksperymentowaniem mżemy bardzo zaszkodzić swojej skórze zapychając ją...

    OdpowiedzUsuń
  11. Swietny post! Moim grzechem jest ostatnio nie uzywanie filtrów. Uzywałam całe lata najwyzszych dzien w dzien, ale ostatnio naczytałam się tyle o tym, ze aby skora byla pod ochrona trzeba kilka razy ponawaic aplikacje..ze podklady totalnie oslabiaja filtr, ze filtry maja czesto szkodliwe sklady itp itd..Strasznie mnie to wszystko zniecheca i ostatnio nie uzywam. Ale mam w planie znow zaczac.

    Najwiekszym grzechem jest pojscie spac w makijazu, przenigdy bym tak nie zrobila!

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo fajny temat :) i ze wszystkim się zgodzę :) szczególnie z tym spaniem z makijażem! Kiedyś tak robiłam, i budziłam się z pokruszonymi rzęsami :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie chcę się z Tobą kłócić ale każda kosmetyczka to potwierdzi. Po to są kremy odpowiednie do naszego wieku by używać je w odpowiednim czasie. Dwudziestolatka nie ma takich problemów skóry, co trzydziestolatka czy czterdziestolatka. Kluczem do sukcesu jest systematyczne korzystanie, by później nie było że było niespodzianki. A używanie w młodym wieku kremu dla osób trochę starszych tak "na zaś" nie jest rozwiązaniem ;p

    OdpowiedzUsuń
  14. @ white praline: O tak! Noszenie okularów przeciwsłonecznych to ważna sprawa! Ja się z moimi nie rozstaję :) Po pierwsze oczy też narażone są na szkodliwe promieniowanie (warto zainwestować w okulary z filtrem), ale też nie mrużymy oczu, opóźniając pojawienie się wokół nich zmarszczek.


    @ kelopatre: No tak, filtry powinno się reaplikować w ciągu dnia, niektóre kosmetyki mogą też je rozkładać... Ale nawet jeśli skóra jest chroniona przez dwie godziny w ciągu dnia to i tak lepiej niż w ogóle, prawda? :)


    @ MoodHomme: To dobrze, że się opamiętałaś :)


    @ BlackRose: Ja też się nie chcę kłócić :). Ale to jeden z ciągle pokutujących mitów.

    Tak na chłopski rozum: skąd skóra wie ile ma lat i w jakim stanie powinna być w tym wieku?

    Każda skóra się starzeje, ale na tempo starzenia ma wpływ mnóstwo czynników - geny, dieta, używki, tryb życia etc. Dlatego właśnie skóra dwóch dwudziestolatek to niekoniecznie porównywalna skóra. Dla jednej odpowiednie będą kosmetyki 20+, dla drugiej 30+.

    Poza tym zbyt "poważny" krem nie rozleniwi skóry, jak uważają niektórzy. Skóra i tak przyswoi z kosmetyku to, czego potrzebuje, nie więcej.

    Wiek podawany na kosmetykach ma tylko ułatwić nam wybór, a do pewnego stopnia jest też chwytem marketingowym.

    OdpowiedzUsuń
  15. Grzechem w temacie niewystarczającej higieny jest również rzadkie zmienianie pościeli - pot, sebum, martwy naskórek zostają na poduszce i niektórzy potrafią nie zmieniać jej miesiąc powiedzmy... OHYDA! Ja staram się zmieniać co tydzień, czasem nie wychodzi, wiadomo, ale staram się tego pilnować :) Ja tam z dotykaniem twarzy nie mam problemu bo jest taka tłusta, że się brzydzę :P hehehe nie no, żart, ale nie dotykam, bo jest tłusta właśnie i wiem, że wszystko będzie się w tym sebum "kisić"... świetny post!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja filtrów nie używam cały rok i nic, ani nikt mnie do nich nie przekona. Tyle się gada o chemii w kosmetyce, ale filtry są już spoko? Dupa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Super post. Takiego było mi trzeba. Bardzo przydatny. Niestety mam problem z ostatnim punktem... Wybieram się do dermatologa już kilka miesięcy i chyba czas najwyższy..

    OdpowiedzUsuń
  18. "wcieramy w poduszkę, stamtąd w głąb skóry" - nie wiem, czy to możliwe, żeby makijaż, zanieczyszczenia i sebum przenikały w głąb skóry. Nie tak łatwo przebić się przez tą barierę ochronną, nawet substancjom aktywnym, a co dopiero brudowi ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. dobrze, że przypomniałaś już najwyższy czas umyć pędzle! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. o tak brudne pedzle fuj!!jednak duzo dziewczyn nadal o tym zapomina no i dodtykanie twarzy,to jest chyba rzecz ktorej po porstu nie da sie oduczyc! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. @ Kejti: Oj, zgadzam się. Sama staram się zmieniać pościel raz na tydzień, gdybym mogła robiłabym to codziennie.


    @ Seraphase: Cóż, Twój wybór. Filtrem fizycznym jest na przykład ditlenek tytanu, który jest w wielu pudrach i podkładach. A że chemia w kosmetyce? Cały świat to chemia, Ty też składasz się z ogromnej ilości związków chemicznych.


    @ Mavia: Wybierz się, koniecznie!


    @ Agnieszka: Nie napisałam, że w głębsze warstwy skóry czy do skóry właściwej, prawda? Zanieczyszczenia wtłaczane są w pory skóry, a efekt łatwo sobie wyobrazić.


    @ sauria80: No to szuru szuru!


    @ ilovemakeup: Tak, dotykania twarzy trudno się oduczyć :(

    OdpowiedzUsuń
  22. bardzo ciekawy post :) ja bym dodała, że wyciskanie pryszczy nie jest fajne, choć samej niestety mi się zdarza :(

    OdpowiedzUsuń
  23. fajna notka. Najgorszą z mozliwych rzeczy jakie moge zrobić swojej skorze to wyciskanie zaskornikow, wystarczy jedno sciśnięcie a nastepnego dnia mam w tym miejscu kilka nowych czerwonych niespodzianek, z ktorymi sie mecze przez nastepny tydzien albo dwa...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)