Makijaż :: Dwa bubelki Inglot (False Lash Effect Mascara i automatyczna kredka)

Nie tak dawno Inglot wprowadził nowy tusz do rzęs – False Lash Effect Mascara, który w ramach jakiejś promocji sprzedawany był (jest?) za 29 zł w komplecie z gratisową kredką. Dotąd nie miałam tuszu Inglot, postanowiłam więc spróbować i, szczerze mówiąc, żałuję.





Inglot, False Lash Effect Mascara


Tusz ma ładne opakowanie – oczywiście czarne i ascetyczne. Szczelnie się zakręca, a wewnętrzny "kołnierz" tubki zbiera ładnie tusz, więc na szczoteczce nie osadza się go za dużo. Sama szczoteczka nie wygląda szczególnie zachęcająco – jest średniej wielkości wbrew absurdalnemu trendowi do powiększania szczoteczek (patrz ScandalEyes Rimmel, Big Bold Mascara IsaDora), raczej rzadka, ale miękka i elastyczna, dzięki czemu równomiernie rozprowadza tusz na rzęsach i nie powoduje ich sklejania.

Niestety sam tusz nie jest udany. Po pierwsze jest dość suchy i trudno zbudować nim objętość rzęs, więc zamiast obiecanego efektu sztucznych rzęs, a za takie uważam rzęsy równe i gęste, otrzymujemy efekt raczej naturalny, tym bardziej że tusz nie ma zbyt głębokiego koloru. Co gorsza, tusz szybko zaczyna się kruszyć i osypywać – zdjęcie poniżej zrobiłam około pół godziny po nałożeniu tuszu. Pod koniec dnia nie ma po nim już praktycznie śladu na rzęsach, za to pod oczami – owszem. Plusem jest to, że tusz nie uczula i nie rozmazuje się, jedynie kruszy. Nie polecam.

♥♥♥♥ (1/5)






Inglot, Eyeliner


Kredka dodawana do tuszu to czarna automatyczna kredka, zakończona z drugiej strony gąbką do rozcierania. Sama kredka jest dość twarda, ale jednocześnie krucha, więc łatwo ją złamać. Kolor jest mało nasycony, bardziej grafitowy niż czarny, a po roztarciu staje się bardzo jasny. Inna rzecz, że kredkę bardzo kiepsko się rozprowadza właśnie ze względu na jej twardość, a rozcieranie jej na oku to rzecz niemal niemożliwa, bo kredkę trzeba bardzo mocno trzeć. Nie nadaje się na linię wodną. Właściwie jedynym plusem kredki jest gąbkowa końcówka, której można użyć do rozcierania lepszej jakościowo kredki. Zdecydowanie nie polecam.

♥♥♥♥♥ (0/5)







29 komentarzy:

  1. Jednym słowem Inglot wyprodukował 2 totalne buble... a szkoda, kiedyś bardzo lubiłam tę markę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, bo lubię Inglota....ale tuszu faktycnzie nigdy nie próbowałam i wiesz ja nie wiem co oni wszyscy mają manię na te wielkie szczoteczki..mam tego Rimmela szykuję niedługo recenzję, ale raczej nie będzie zbyt pozytywnie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wiem co to za mania z tymi szczotami, niczemu to nie służy, wcale nie pomaga stworzyć większej objętości ani nie przyspiesza malowania, wprost przeciwnie...

      Usuń
  3. jakoś nie mam zaufania do maskar w inglota, nigdy nie miałam zadnego ale taka moja mała, kobieca intuicja :P tak samo boję się podkładów..hmm... za to cienie, pomadki i róże są boskie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też intuicja jakoś przestrzegała przed tuszami i podkładami Inglota, właśnie dlatego postanowiłam się przełamać i spróbować tego tuszu :D Przynajmniej wiem, że słusznie byłam uprzedzona :D :D :D

      Ale inne produkty, może poza lakierami, bardzo lubię.

      Usuń
    2. właśnie lakiery..pomimo, że kolory piękne z trwałością jest gorzej :(

      Usuń
    3. Zgadza się, w dodatku cena nie przystaje do jakości. Poza tym niby jest wielki wybór kolorów, ale jakoś nigdy nic nie wpada mi w oko, brakuje odcieni unikalnych, oryginalnych.

      Usuń
  4. A ja tam tuszu Rimmella będę bronić (choć wiadomo, że efekt końcowy zależy od rzęs i kształtu oka, a ocena efektu jest zawsze subiektywna), ale przy moich dziwnych oczach (mega opadające powieki-rolety) to chyba pierwszy tusz, który sprawił, że moje rzęsy po prostu widać gołym okiem. Do skandalicznego efektu oczywiście daleko, ale jestem mega zadowolona, jak wyglądają moje rzęsy, a przez to cała twarz. Nie wiem, czy ma coś do tego wielkość szczotki, ale dopóki będzie tak działać, mnie nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po ScandalEyes spodziewałam się mega efektu, bo lubię mocno podkreślone (ale w granicach naturalności) rzęsy. A on daje u mnie efekt bardzo delikatny. I paradoksalnie, jeśli użyję innej, zdecydowanie mniejszej szczoteczki, np. od False Lash Effect Max Factora, rzęsy wyglądają lepiej.

      Usuń
    2. Ale oczywiście dobrze, że u Ciebie się ten tusz sprawdza i jesteś zadowolona :)

      Usuń
  5. I like so much the result, but you've got so beautiful eyes, i think whatever you use seems prettier jajajaja
    I love the mix between purple and gold!! :)
    Have you used sometime the Magic Kajal of Givenchy? I't ultra black, and, although is expensive, not so much (18 euros, as a MAC one..) and, for me it's the best in the world :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thanx :)

      No, I've never tried Magic Kajal but maybe one day... As for now I have black eye pencils I really like so I'm not so much on a hunt for something new, the Inglot one was a free gift, a completely redundant one though.

      Usuń
  6. o a miałam kupować jutro kredkę czarna z inglota to po Twojej recenzji wyjdę może z jakimś lakierem chociaz :P pozdrawiam i obserwuje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy tylko mnie się wydaję, że Inglot zaczął się coraz bardziej upodabniać do MAC? Np.: kartonowe czarne opakowania, podobna czcionka?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inglot od dawna ma takie opakowania. Z resztą moda na czarne ascetyczne opakowania ma się dobrze, wystarczy spojrzeć też na Noubę, Make Up For Ever, Make Up Store itd. :) Myślę, że nie jest to raczej zamiar podrabiania, ale po prostu taki design kojarzy się z profesjonalną marką :)

      Usuń
    2. Nie miałam na myśli podrabiania! Mnie takie opakowania jak najbardziej się podobają a firmę Inglot bardzo lubię:) Teraz tylko tak mi się skojarzyło.

      Usuń
    3. Wiem, wiem, nie mówię, że nazywasz to podrabianiem! Po prostu zgadzam się, że jest taki trend :)

      Usuń
  8. śliczny kolor oczek :))

    OdpowiedzUsuń
  9. tak, szczoteczka w najnowszym tuszu Rimmela to kiepski żart; tuszu z Inglota nigdy nie miałam - i widzę, że to dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. no faktycznie tusz fatalnie wygląda na rzęsach :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Warte uwagi pozostają chyba tylko cienie i róże.

    OdpowiedzUsuń
  12. abstrahując od bubli Inglot ;) chciałabym napisać (pewnie nie po raz pierwszy), ze masz przepiękne brwi ahhhyy i occhhyyy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja jestem w szoku... na prawdę w wielkim szoku cały czas używałam bardzo drogich tuszy do rzęs- w sumie cena = jakość. Pokusiłam się ostatnio na ten tusz bo był bardzo tani i do tego kredka. Pierwsze co po przyjsciu do domu zmyłam wcześniej nałożony tusz. I nałożyłam ten... byłam w takim szoku aż łzy mi napłynęły do oczu ponieważ mam krótkie i rzadkie rzęsy. Pomalowane tym tuszem zrobiły się tak niewiarygodnie długie pogrubione pięknie rozdzielone i za tak niską cene. Na prawdęjestem w ogromnym szoku co potrafi ten tusz i bardzo go POLECAM! A opinia jaka tutaj jest jak dla mnie jest baaaardzo dziwna i rzęsy na zdjeciu w ogóle nie wyglądają jak by byly akurat tym tuszem pokryte wydaje mi sie że to po prostu jest antyreklama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz mieć swoje zdanie, ja mam prawo do swojego. To jeden z najgorszych tuszy, jakie kiedykolwiek miałam. Jak napisałam, jest suchy, mało czarny, kruszy się, a rzęsy podkreśla w stopniu nikłym, daleko mu do false lash effect. Jeśli dla Ciebie jest dobry - good for you. Mnie bardzo rozczarował i nikomu nie polecam. A na zdjęciu mam rzęsy pomalowane właśnie tym tuszem, po co miałabym ściemniać???

      Usuń

Dziękuję za Twój kometarz :)