Podsumowanie roku 2011, część szósta :: Makijaż (oczy)
To już niemal koniec podsumowań zeszłego roku. Kosmetyków do makijażu oczu, które kochałam w zeszłym roku (i kocham nadal) nazbierało mi się oczywiście dużo...
Bazy / cienie w kremie
Zastanawiałam się, jaką bazę pod cienie lubiłam w minionym roku najbardziej i uświadomiłam sobie, że niemal codziennie sięgałam po prostu po jakiś cień w kremie. Oto ulubione:
1/ Essence, Stay All Day Long Lasting Eyeshadow – rewelacyjne kremowe cienie w śmiesznej cenie. Metaliczne i super trwałe. Mam wszystkie kolory, ale najczęściej używałam 01 Coppy Right, 02 Glammy Goes To... i 03 Steel the Show. Więcej w →recenzji.
2/ MAC, Paint Pot – absolutny klasyk. Bardzo trwałe i wydajne. Moje ulubione odcienie to Painterly (bardzo jasny matowy beż, idealny jako baza pod cienie), Bare Study (jasny lśniący złotawy beż) i Quite Natural (jasny, nieco rudawy matowy brąz).
3/ Catrice, Made to Stay Longlasting Eyeshadow – bracia cieni z Essence. Idealnie kremowe, metaliczne, trwałe i po prostu piękne. Od Essence nieco droższe, jest ich też trochę mniej w opakowaniu (Essence - 5,5 g, Catrice - 5 g). Moje ukochane odcienie to 040 Lord of the Blings (właściwie bliźniak essencowego Glammy Goes to...), 050 Metall of Honor (brąz) i 060 Jennifer's Goldrush (najpiękniejsze na świecie stare złoto).
4/ Make Up For Ever, Aqua Cream Waterproof Cream Color – doskonałe kremowe cienie, których można użyć również na policzki i usta. Mam ich pięć, ale najczęściej sięgam po najbardziej neutralne odcienie - nr 13 (jasny beż, swatch →tutaj) i 16 (jasny róż). Są super trwałe, sprawdzają się w każdych warunkach.
4/ Make Up For Ever, Aqua Cream Waterproof Cream Color – doskonałe kremowe cienie, których można użyć również na policzki i usta. Mam ich pięć, ale najczęściej sięgam po najbardziej neutralne odcienie - nr 13 (jasny beż, swatch →tutaj) i 16 (jasny róż). Są super trwałe, sprawdzają się w każdych warunkach.
Palety
Moją wyobraźnię i kosmetyczkę zdominowały palety. Ich kolekcja napęczniała bardzo mocno, ale najczęściej sięgałam po tych siedem:
5/ theBalm, Shady Lady Vol. 3 – świetny wybór wyrazistych perłowych i perłowo-satynowych cieni. Pigmentacja na medal, podobnie jak trwałość. Dobrze się rozprowadzają i nie osypują. Marka theBalm to zdecydowanie jedno z moich kosmetycznych objawień.
6/ theBalm, Meet Matt(e) – paleta pięknych matowych cieni. Dzięki niej stopniowo przekonuję się do matów.
7/ The Body Shop, 4-Step Smoky Eyes, 02 Golden Brown – elegancka paleta brązów. Cienie świetnej jakości, warte swojej ceny. Więcej w →recenzji.
8/ palety Sleek Makeup – nazbierałam ich już dziewięć, ale moje ulubione i najczęściej używane to neutralne →Storm i →Oh So Special. Kremowe, bardzo napigmentowane i tanie, dlatego wybaczam im fakt, że osypują się podczas nakładania.
9/ H&M, C’est Chic – ogromne zaskoczenie. Znakomita jakość i śmieszna cena. Więcej w →recenzji.
10/ neutralne →palety Inglot, w szczególności cienie: 110, 112, 142, 348, 352, 363, 390, 393, 395, 397, 399, 402, 423, 444, 461, 500. Po prostu świetne cienie.
Pojedyncze cienie
Chociaż pojedynczych cieni mam dużo, rok 2011 był zdecydowanie rokiem palet. Ale często sięgałam po tych sześć:
11/ L'Oréal, Color Infaillible – nie wiem dlaczego mam nadal tylko dwa odcienie (004 Forever Pink i 005 Purple Obsession). Rewelacyjne cienie! Niesamowicie napigmentowane i trwałe. Odcień Purple Obssesion pięknie wygląda ze złotem (użyłam go na przykład w →sylwestrowym makijażu). Więcej w →recenzji.
12/ Inglot, AMC Eyeshadow, 85 – śliczny "kameleonowaty" pigment, mieni się zielenią, fioletem i miedzią. Użyłam go między innymi w tym makijażu: →KLIK!. Nałożony na C'mon Chameleon Catrice nadaje mu jeszcze więcej głębi.
13/ Manhattan, Instense Effect Eyeshadow, 910G Dim Brown – metaliczny szarawy brąz, idealny do szybkiego dziennego makijażu. Użyty na mokro robi się bardzo wieczorowy i imprezowy.
14/ Catrice, Absolute Eye Colour, C'mon Chameleon – chyba nie muszę go przedstawiać? :) Gdyby kiedykolwiek Catrice chciało go wycofać będę pierwszą osobą, która zacznie głośno protestować.
15/ Paese, 919 Magnetic – jeden z najładniejszych brązów jakie znam. Sam cień jest kremowy, rewelacyjnie napigmentowany i trwały.
Eyelinery
16/ Manhattan, Gel Eyeliner Longlasting – świetny, niezwykle trwały żelowy eyeliner. Trzyma się naprawdę cały dzień, nie rozmazuje się, nie "kseruje" i nie blaknie. Nie da się go zmyć zwykłym środkiem do demakijażu, radzą sobie z nim jedynie dwufazowe preparaty do kosmetyków wodoodpornych.
17/ Sephora, Long-lasting Eyeliner, 10 Glitter Kaki – piękny połyskujący złotem płynny eyeliner, świetna alternatywa dla czerni. Dość trwały, ale określenie "long-lasting" troszkę na wyrost.
18/ Essence, I Love Glam, Powder Eyeliner and Shadow – miłość od pierwszego użycia, wspaniały do rysowania miękkich, przydymionych kresek. Jaki daje efekt zobaczycie →tutaj.
Kredki
Jestem kredkomaniaczką, nic więc dziwnego, że moja kolekcja rozrasta się w niezwykłym tempie. W 2011 trafiłam na wiele kiepskich i przeciętnych kredek, ale znalazły się również perełki:
19/ Bourjois, Effét Smoky – mam w tej chwili już trzy odcienie (80 Sparkly Mocha, 72 Dark Purple, 76 Ultra-Black) i mam ochotę na więcej. Są świetne - miękkie i intensywne. Pędzelek, na końcu kredki jest bardzo miękki i delikatny, idealnie nadaje się do lekkiego roztarcia kredki.
20/ Bourjois, Contour Clubbing Waterproof, 46 Bleu Néon – niezwykły, faktycznie neonowy granat. W dodatku kredka długo się trzyma i świetnie nadaje się na linię wodną. Używałam jej chętnie latem, na przykład w tym makijażu: →KLIK!
21/ Pupa, Multiplay, Triple-Purpose Eye Pencil, 09 – moja ulubiona czarna kredka od paru lat. Ma intensywny głęboki kolor, jest bardzo miękka i ma dużą przyczepność, więc świetnie nadaje się na linię wodną. Można ją łatwo rozetrzeć, chociaż gąbka, którą w tym celu producent umieścił na drugim końcu kredki jest kiepska.
22/ Yves Rocher, Stylo Regard Waterproof, 03 Vert, 05 Turquoise – dwa wspaniałe letnie odcienie. Kredki są rzeczywiście wodoodporne i trwałe. Plusem jest maleńka temperówka.
23/ Make Up For Ever, Aqua Eyes Waterproof Eyeliner Pencil – czarnej używam najczęściej, ale w zestawie było jeszcze pięć miniaturowych kredek w innych kolorach. Super trwałe kredki, którymi nie można sobie zrobić krzywdy, bo w ogóle się nie rozmazują. Zobaczycie je →tutaj.
24/ Sephora, Jumbo Liner 12HR Wear – jedno z moich największych odkryć minionego roku. Wodoodporne, niesamowicie trwałe, wielofunkcyjne. Po prostu rewelacja. Więcej w →recenzji.
25/ MAC, Powerpoint Eye Pencil, Engraved – niesamowicie trwała, całkowicie odporna na tarcie. Ulubiona szczególnie latem.
26/ Inglot, Soft Precision Eyeliner, 28 – zakochałam się w kolorze, a sama kredka okazała się świetnej jakości. Miękka, ale dająca się zatemperować w szpic, więc faktycznie można narysować nią bardzo precyzyjną kreskę. Nadaje się na linię wodną.
27/ Sephora, Flashy Liner Waterproof – jedne z moich ukochanych kredek, zebrałam już pokaźną kolekcję. W tym roku najczęściej sięgałam po 05 Flashy Orange, 06 Flashy Brown, 07 Flashy Copper i 09 Flashy Pink. Więcej w →recenzji.
Tusze
Mam duże wymagania w stosunku do tuszy do rzęs. Muszą przede wszystkim wyraźnie podkreślać rzęsy (po co malować rzęsy, jeśli efekt jest naturalny?), nie kruszyć się, nie osypywać, nie rozmazywać, a poza tym pozostawiać rzęsy elastycznymi i miękkimi i utrzymywać podkręcenie. Na medal spisały się:
28/ Manhattan, Go4Big Lashes Mascara – zużyłam w tym roku dwa opakowania tego tuszu, oba kupione z promocji (ok. 10 zł). Uwielbiam! Pięknie wydłuża i rozdziela rzęsy (gumowa szczoteczka), trzyma się cały dzień, nie kruszy i nie rozmazuje. Nie wysycha w opakowaniu, cały czas pozostaje wilgotny i kremowy. Co ciekawe na wizażu ma raczej kiepskie opinie, zupełnie jakby recenzentki pisały o innym tuszu (że się osypuje, jest nietrwały etc.). Więcej w →recenzji.
29/ Sephora, Lash Plumper – jeden z moich ulubionych od lat. Wydłuża, pogrubia, utrzymuje podkręcenie rzęs, nie osypuje się, nie skleja, nie wysycha w opakowaniu. Szczoteczka tradycyjna, ale dość gruba. Nie polecam wersji Ultra Black (tej w połyskliwym opakowaniu), bo jest sucha i właściwie nie ma nic wspólnego z tą w klasycznej serii.
30/ L'Oréal, Volume Milion Lashes – gumowa szczoteczka rewelacyjnie rozdziela rzęsy pokrywając je równomierną warstwą tuszu. Nie kruszy się i nie rozmazuje.
31/ Max Factor, False Lash Effect – naprawdę daje efekt sztucznych rzęs. Ale nie chodzi tu o teatralny przerysowany efekt, a naturalnie wyglądające, ale mega gęste i długie rzęsy. Rzęsy są po nim elastyczne i miękkie.
32/ Bourjois, Volume Fast And Perfect – hit końca roku. Tusz z obracającą się dzięki baterii szczoteczką, który faktycznie tworzy piękne firanki w rekordowo krótkim czasie.
ZOBACZ TEŻ:
- Podsumowanie roku 2011, część pierwsza :: 25 ulubionych lakierów
- Podsumowanie roku 2011, część druga :: Pielęgnacja cery
- Podsumowanie roku 2011, część trzecia :: Bazy, top coaty i efekty specjalne
- Podsumowanie roku 2011, część czwarta :: Włosy - pielęgnacja i stylizacja
- Podsumowanie roku 2011, część piąta :: Makijaż (cera)
Same cuuuda ;)
OdpowiedzUsuńojej, ja chce na zakupy.. :D
OdpowiedzUsuńPiękne :) pod zdecydowaną większością mogłabym się podpisać własnym imieniem.
OdpowiedzUsuńSuper podsumowanie:)
OdpowiedzUsuńSpore zbiory, ma ten cień z Catrice i go uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń@ Gray: ;)
OdpowiedzUsuń@ ~~Lila~~: A tu dzisiaj sklepy zamknięte... :D
@ Wyznania Kosmetykoholiczki: :D To mamy podobny gust!
@ Karola: Dzięki!
@ Axolen: A jaki masz kolor?
Ja mam ten sam odcień co Ty :)
OdpowiedzUsuń@ Axolen: Teraz zaskoczyłam, masz na myśli kameleona :) A ja myślałam, że chodzi Ci o kremowe cienie, a te są trzy na zdjęciu :D :D Sorry!
OdpowiedzUsuńNie chodziło mi o te pojedyncze cienie ;d Nic się nie dzieje :)
OdpowiedzUsuńNo, no, ładna kolekcja, nie ma co :)!
OdpowiedzUsuńo tak, kremowe cienie Essence są świetne!
OdpowiedzUsuńNiezłą kolekcja :) Ja to muszę zainwestować i stworzyć sobie podobną co jak co ale kobieta powinna mieć pełne pole do popisu a im więcej kosmetyków tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńohoho piekne zapasy:)musze miec te cienie catrice zainteresowaly mnie ostatnio
OdpowiedzUsuńTwoja lista wygląda świetnie sama bym pare rzeczy kupiła ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam volume milion lashes <3
OdpowiedzUsuńZapomnialas opisac cienie MUFE (numer 4) a jestem ciekawa jak sie u Ciebie sprawdzily. Co to za kolory?
OdpowiedzUsuń@ Axolen: :)
OdpowiedzUsuń@ Zzielona: :)
@ simply_a_woman: No właśnie, wszyscy powinni je mieć :D
@ Marzena: Jasne, trzeba mieć z czego wybierać! :D
@ monica: Bardzo polecam!
@ Lyna_sama: ;)
@ holiday in hollywood: To świetny tusz!
@ infusia: Kurczę, zjadło mi cały akapit! Będę musiała napisać od nowa :/ Dzięki, że zauważyłaś!
Zaden problem. Masz swietna kolekcje kremowych cieni. Zastanawiam sie czy moze ja nie powinnam w kremowe cienie zainwestowac. Jak trzymaja sie jako samodzielne cienie? Koniecznie trzeba je 'zagruntowac'?
OdpowiedzUsuń@ infusia: Dobre kremowe cienie to naprawdę rzecz, którą warto mieć. Bardzo często używam ich (Essence, MUFE, Catrice, Paint Pot) solo, nie jako bazę. Trzymają się rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńAtqo, baardzo prosze o recenzje TheBalm, zwlaszcza Hot Mama i rozswietlacza, a kusi Cie Bahama Mama brazer? Zastanawiam sie tez nad paleta nude...
OdpowiedzUsuń@ Sofina Sofina: Taka mini mikro tycia recenzja Hot Mama i Mary-Lou Manizera jest tutaj: KLIK!, ale będą jeszcze porządne pełnowymiarowe recenzje. Bahama Mama nie kusi mnie, bo niespecjalnie lubię brązery, za to mam chrapkę na Betty-Lou Manizer, który jest bardziej rozświetlaczo-brązerem. Paleta Nude'Tude jest śliczna, mam ją od niedawna.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź, w takim razie czekam z niecierpliwością na recenzje. Czuję się oficjalnie skuszona Hot Mamą i Mary- Lou Manizerem, choć ten Betty- Lou też ciekawy... Haha pewnie trzeba będzie kupić oba! Jeśli kupisz go w najbliższym czasie to bardzo proszę o recenzję porównawczą do Mary- Lou :)
OdpowiedzUsuńNiestety link nie działa:(
OdpowiedzUsuńja tuszu #28 również nie lubię...
OdpowiedzUsuńimponująca kolekcja :) weź może podlicz z ciekawości ile warte są Twoje kosmetyki wszystkie i daj mi znać :P
anjacaro.blogpspot.com
@ Sofina Sofina: Nie wiem co się z linkiem stało, spróbuję raz jeszcze KLIK!. Betty może na wiosnę kupię :) Oczywiście wtedy porównam.
OdpowiedzUsuń@ Anja Caro: Nie, nie będę podliczać :)
heheh....ja nawet tyle nie mam...;)
OdpowiedzUsuńto, co kochamy najbardziej ! <3
OdpowiedzUsuńMakijażowe podsumowania to to, co lubię najbardziej :) Po raz kolejny uświadomiłaś mi ile świetnych kosmetyków nadal brakuje w mojej kosmetyczce... Na pewno prędzej czy później kupię False Lash Effect, cienie w kremie Essence/Catrice, pudrowy liner Essence i pewnie kilka cieni z Inglota ;)
OdpowiedzUsuń