Włosy :: Olejowanie włosów dla leniwych
Z olejowaniem włosów mi jakoś nie po drodze. Robiłam kilka podejść i ewidentnie oleje, których próbowałam, nie podobały się moim włosom. Sprawiały, że włosy robiły się dziwnie piórzaste i niezdyscyplinowane. Zniechęciłam się na tyle, że przestałam w ogóle z olejami kombinować i szukać odpowiedniego. Nie jestem leniem, jeśli chodzi o różne zabiegi kosmetyczne, można by pewnie nawet powiedzieć, że jestem lekko nadgorliwa. Jednak olejowanie mi nie leży, nie lubię paradować z ohydnie tłustymi włosami, nawet kiedy mam stuprocentową pewność, że nie wpadnie żaden niespodziewany gość, kurier, listonosz, kominiarz czy ktokolwiek inny. Nie lubię i już. O spaniu z czymś na włosach też nie ma mowy, po prostu muszę mieć czyste włosy.
O tym, że uwielbiam nawilżane chusteczki dla niemowląt Babydream z Rossmanna, kiedyś już wspominałam. To jeden z najbardziej wszechstronnych produktów, jakie znam. Wycieram nimi opakowania kosmetyków, blat w łazience, przecieram buty, w sytuacji awaryjnej zmywam makijaż etc. Jakieś dwa miesiące temu chwyciłam w Rossmannie niebieskie (chociaż wolę różowe, Extrasensitive) opakowanie chusteczek i dopiero w domu zorientowałam się, że to chusteczki nasączane olejkami (Comfort-Ölpflegetücher mit Jojobaöl). Wrrrr.
Kiedy wyjęłam pierwszą chusteczkę z opakowania, przez moment wydawało mi się, że jest wyschnięta. Po chwili poczułam jednak, że faktycznie jest tłusta. Fajnie, tylko po co mi takie chusteczki? Ponieważ to, czym są nasączone, wydawało mi się dość sympatyczne (canola oil, isopropyl myristate, parfum, simmondsia chinensis seed oil, ascorbyl palmitate, tocopheryl acetate) postanowiłam chusteczką przetrzeć włosy. Brzmi może głupawo, ale dosłownie chwytałam pasma włosów chusteczką i przejeżdżałam nią mniej więcej od 3/4 długości. Po jakiś 10-15 minutach umyłam włosy. Z zaskoczeniem zauważyłam, że po takim jednorazowym minizabiegu były gładkie i trochę bardziej błyszczące.
Od czasu tego eksperymentu dwa razy w tygodniu, czasem nawet częściej (włosy myję codziennie) robię takie olejowanie na skróty. Smaruję włosy, myję zęby, robię demakijaż, myję twarz - w sumie olejki mam na włosach około 15 minut. Muszę przyznać, że jestem zadowolona z rezultatów, włosy są trochę bardziej zdyscyplinowane i lepiej nawilżone. Oczywiście nie gwarantuję, że u każdego efekt będzie taki sam, bo każde włosy lubią coś innego, ale czemu nie spróbować. Poza tym myślę, że przy klasycznym olejowaniu włosów taki szmatkowy sposób (szmatka, chusteczka nasączona olejem) również mógłby się sprawdzić i ułatwić sprawę.
Używacie olejów na włosy?
Co Wam służy? Jakie techniki stosujecie?
Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.
W życiu nie wpadłabym na to, żeby potraktować włosy chusteczkami :).
OdpowiedzUsuńUżywałam olejów na włosy, ale jakiś specjalnych efektów nie widziałam i sobie darowałam :)
OdpowiedzUsuńKolejny produkt, który ma wiele zastosowań :D U mnie też oleje nie działają, niestety, a szkoda, bo lubię olejowanie. Może pokombinuję z tymi chusteczkami :)
OdpowiedzUsuńNa bardzo wiele rzeczy wpada się przez przypadek :) Fajny patent, wypróbuje jak będę miała po drodze rossmana :)
OdpowiedzUsuńciekawy pomysł! ;D
OdpowiedzUsuńMoim włosom służy olejek Babydream dla kobiet w ciąży ;) Gdyby były nawilżane nim chusteczki, zdecydowanie bym kupiła, bo ja w tych kwestiach mam strasznego lenia ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś, na pewno wypróbuję. Używałaś oliwki dla dzieci z Babydream albo Hipp? Jeśli pisałaś coś o tym na blogu to chętnie bym poczytała :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPost idealny dla mnie, na pewno wypróbuję ten sposób, bo ten zwykły jakoś mi nie leży
OdpowiedzUsuńa ja nie polubiłam się z tymi chusteczkami bo były właśnie takie suche;/
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł:)
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować :D
OdpowiedzUsuńja z lenistwa nakładam olej na sucho. Moje wysokoporowate włosy kochają arganowy, jojobę, i z pestek sliwki - a co, same najdroższe oleje:) na szczęście lubię też oliwkę BD
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowe :)
OdpowiedzUsuńA te chusteczki mogą być jeszcze przydatne do awaryjnego zmywania wodoodpornych kosmetyków, tak myślę.
Uwielbiam olejowanie :D Moje włosy lubię olejek łopianowy i kokosowy :)
OdpowiedzUsuńAlbowiem powiadam Ci: ten sposób zawojuje blogosferę! ;)
OdpowiedzUsuńHehe :) faktycznie jest ciekawy i oszczędza czas :)
UsuńFajny pomył z tymi chusteczkami. Ja najczęściej olejuję alterrą, olejem kokosowym albo oliwką babydream.
OdpowiedzUsuńA to dopiero pomysł! :) Może takie naolejowane chusteczki dobrze zmywają makijaż oka?
OdpowiedzUsuńChyba spróbuję tej metody :) Na pewno zdam relację, jak sprawdziło się u mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa od niedawna zaczęłam olejować włosy na mokro, i chyba to jest to co mi najbardziej odpowiada, bo tak normalnie to nie lubię tego robić.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że ja bym za mocno ścisnęła włosy i wyrwała sobie połowę podczas takiego olejowania xD U mnie sprawdza się klasyczna metoda :)
OdpowiedzUsuńHa, cóż za pomysłowość! Super :)
OdpowiedzUsuńJa z powodów bardzo podobnych do Twoich do olejowania się nie kwapię,ale przyznał,że pomysł z chusteczkami jest interesujący:)
OdpowiedzUsuńJa co pewien czas nakładam olej na włosy i widzę efekty :)
OdpowiedzUsuńJa na swoje wlosy nakladam olejek arganowy, jak mi sie przypomni czyli srednio raz na dwa tygodnie:/ przelalam olejek do butelki ze sprayem i po prostu psikam na suche wlosy. A Ty kolezanko masz dar do wynajdywania ciekawych rozwiazan kosmetycznych ;)
OdpowiedzUsuńHa! świetny pomysł!
OdpowiedzUsuń2 razy w tygodniu olejuje, raz na 2/3 dlugosci, a za drugim razem tylko same konce czyli 1/3.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie potrafię się zabrać za olejowanie włosów, szczególnie, że czasem dobieranie odpowiedniego oleju trochę trwa ;) Twój sposób wydaje się być fantastyczny, na pewno go wypróbuję, fajnie by było jakby się u mnie sprawdził:D
OdpowiedzUsuńTeż kupiłam te chusteczki przez przypadek, dobrze wiedzieć że nie tylko ja jestem taka zakręcona. ;)
OdpowiedzUsuńCoś było chyba namieszane na półce albo byłam mega nieprzytomna, bo raczej mi się takie rzeczy nie zdarzają :D
UsuńJa olejuję na całe włosy na całą noc średnio 2 razy w tygodniu. Używałam oliwy z oliwek na początek, ale potem przeszłam na olej kokosowy i póki co jestem zadowolona. Jeśli śpię w naolejowanych włosach to splatam je w warkocz i zabezpieczam poduszkę kładąc na niej ręcznik lub zakładając dodatkową poszewkę. Nie odczuwam specjalnego dyskomfortu, bo olej kokosowy ma niemal niewyczuwalny dla mnie zapach, a włosy wyglądają jakby były po prostu mokre. Czasem jak nie mam czasu to nakładam olej pod folię na 1-2 h przed myciem głowy. I rezultaty to widziałam dopiero po kilkunastu regularnych zastosowaniach. Włosy były jakby takie cięższe, lepiej nawilżone. Końcówki przestały mi się tak rozdwajać. I nakładam olej na zwilżone wodą włosy. Tylko ja nie mieszkam jeszcze z partnerem na stałe, a kiedy śpię u niego odpuszczam sobie olejowanie i przekładam je na moment, gdy będę spała sama, więc nie wiem jakby to było, gdybym spała z nim codziennie, bo faktycznie nie uśmiechałoby mi się przytulanie gdybym miała mega natłuszczone włosy. A te chusteczki też kupiłam przez pomyłkę dla siostry i dla dziecka się nie nadawały. Ogólnie nieprzyjemne w dotyku są przez tą sucho-tłustość. Ale jako do włosów to ciekawy pomysł ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie ;) olejuję włosy gdy są suche, na kilka godzin przed myciem, ot tyle ;) Efekty? połysk, czasem są bardziej miękkie niż zwykle, i włosy mi się prostują, a mam falowane.
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że masz dobrze dobrany olej :)
UsuńFajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja mam wrażenie "pierzastych włosów" po olejowaniu :)
OdpowiedzUsuńPomijając już fakt, że nie ma mowy o spaniu w takich włoskach :(-- bo jednak widać efekty...
To chyba kwestia oleju nieodpowiedniego do rodzaju włosów. Podobno dla każdego we wszechświecie jest jakiś olej ;)
UsuńRegularnie, raz w tygodniu :) moim włosom służy olej arganowy i makadamia. Służą im znakomicie... bo, na przykład, oleje z Alterry to dla moich włosów niewypał.
OdpowiedzUsuńU mnie też Alterra okazała się do bani :/ Na olej arganowy się czaję :) Chyba w końcu kiedyś kupię, ale nie do takiego klasycznego olejowania, tylko żeby nakładać parę kropli na mokre włosy.
Usuńno proszę, jaki prosty sposób :) ja też nie przepadam za olejowaniem, a to może być niezła alternatywa.
OdpowiedzUsuńnie uzywalam nigdy tych z olejkiem ale fajnie wykombinowalas :)
OdpowiedzUsuńu mnie na wysokoporowatych wlosach sprawdza sie znakomicie olej lniany
O proszę, kto by pomyślał, że tak można. Ja olejuję włosy, a właściwie skupiam się raczej na skórze głowy, gdyż mam z nią duże problemy. I powiem, że jak dłuższy czas nie nakładam oleju, to mi się pogarsza stan, więc prawdopodobnie na mnie olejki działają :)
OdpowiedzUsuńAle wykombinowałaś :)
OdpowiedzUsuńHyh, szalona ;)
OdpowiedzUsuńW sumie fajny pomysł. Raczej nie zaszkodzi. Jestem ciekawa czy skończy się na jednym opakowaniu :)
OdpowiedzUsuńCiekawy sposób :)
OdpowiedzUsuń