Pielęgnacja :: Saszetkowy maraton maseczkowy
– AA, Dax Cosmetics, Dermedic, Lirene
Uwielbiam maseczki, stosuję je kilka razy w tygodniu, jednak do tych w saszetkach nie mogę się przekonać. Głównie ze względów praktycznych - wychodzą raczej drogo, w saszetce jest z reguły za dużo kosmetyku, a jeśli chce się tę ogromną ilość zużyć na dwa razy, to nie bardzo wiadomo jak całość przechować. Nazbierała mi się jednak już taka masa saszetek, że muszę się w końcu za nie zabrać, spodziewajcie się więc paru recenzji.
W ruch pójdą:
- AA, Prestige, Maseczka oczyszczająca z białą glinką
- AA, Technologia Wieku, Kremowy peeling regenerujący
- AA, Technologia Wieku, Maseczka liftingująco-rewitalizująca
- AA, Technologia Wieku, Maseczka przeciwzmarszczkowo-odbudowująca
- AA, Technologia Wieku, Maseczka regenerująco-odżywcza
- Dax Cosmetics, Perfecta, Regenerująca maska-serum do rąk + Szafirowy peeling do rąk
- Dax Cosmetics, Perfecta, Zmiękczająca maska-serum do stóp + Wulkaniczny peeling do stóp
- Dax Cosmetics, Yoskine, 30+, Ekspresowa duo-maska wygładzająca i usuwająca oznaki zmęczenia
- Dermedic, Agevital, Maseczka aktywnie liftingująca
- Dermedic, Hydrain2, Maseczka aktywnie nawilżająca
- Dermedic, Normativ, Maseczka aktywnie matująca
- Dermedic, Tolerans Clear, Maseczka aktywnie peelingująca
- Lirene, DermoProgram, Aqua Nawilżenie, Głęboko nawilżająca maseczka kojąca na twarz, dekolt i szyję
Co sądzicie o maseczkach w saszetkach?
Miałyście doświadczenia z którąś z wyżej wymienionych?
Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.
Ja walczę cały czas z próbkami, między innymi też maseczkami w saszetkach. Może też już najwyższa pora zrobić małe podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, zawsze mam problem z ich przechowywaniem. Staram się tak załamywać blistry, żeby jak najkrócej miały kontakt z powietrzem, ale nie zawsze się to udaje.
OdpowiedzUsuńTez nie moge sie przekonac do maseczek w saszetkach. Uzywam ich ewentualnie na wyjazdach.
OdpowiedzUsuńTak naprawde u mnie najlepiej sprawdzaja sie swieze maski z Lush.
Też mam z nimi problem :) Mogliby je pakować w mini tubkach, byłyby dużo łatwiejsze w użytkowaniu!
OdpowiedzUsuńJa używałam nowości od AA - maseczki nawilżającej i muszę powiedzieć, że jest rewelacyjna! Ma fajną konsystencję, bardzo dobrze nawilża, buzia jest napięta i miła w dotyku po jej zastosowaniu. A dodatkowym plusem jest niesamowity zapach - przypomina mi jakieś perfumy, które kiedyś miałam :)
OdpowiedzUsuńA, i jak na taką saszetkę, to jest stosunkowo wydajna - starczyła mi na 3 aplikacje :)
OdpowiedzUsuńZ tymi saszetkami to jest tak, że zakładają, że nakładasz je na całą skórę twarzy, czyli twarz, szyję i dekolt ;) Dlatego zawsze w środku tyle jest tej maseczki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki! Ale też mam problem co do saszetek - nie bardzo wiem co zrobić z pozostałością, nie mówiąc już o tym, że sama aplikacja z saszetki nie należy do szczególnie przyjemnych. Może to tylko ja, ale saszetka szybko mi się tłuści i potem palce ślizgają się po całym opakowaniu i trudno "wydusić" resztę produktu.
OdpowiedzUsuńTych maseczek, które tu przedstawiłaś akurat nie znam. Moją ulubioną "saszetkową" maseczką jest ta z Bio-Algi, głęboko nawilżająca.
widzę tez jesteś maseczkowym potworem ;)za Dermedic jakoś nie przepadam...
OdpowiedzUsuńJestem :) Kocham maseczki! A jakie miałaś Dermedic?
UsuńLubię maseczki w saszetkach :) Mam specjalny karton, gdzie je trzymam. Praktycznie ostatnio musiałam przystopować, bo był taki okres, że nakładałam dwie maseczki dziennie ;)
OdpowiedzUsuńMnie też zdarza się używać maseczek dwa razy dziennie... Nie przyznawałam się, bo mi trochę wstyd :D
UsuńJa muszę przeliczyć ile mam w zapasie, bo już się boję.
UsuńNazbierało mi się, bo kupowałam tyle co zwykle, a przez pewnien czas używałam dużo rzadziej maseczek, potem przeszłam na glinki, spirulinę itp rzeczy, a kolekcja roosła:P
Ja mam wszystkie z Dermedic, jak narazie wypróbowałam jedynie tę matującą i nie powala.
OdpowiedzUsuńZ saszetek najbardziej lubię te Ziajowe :)
OdpowiedzUsuńZa to od Perfecty trzymam się z dala, ich maseczka aloesowa masakrycznie mnie zapchała i jeszcze wysuszyła, a miała nawilżać ;/
Ja lubię maseczki w saszetkach, ale niestety trochę denerwuje mnie to, że każda z nich starcza mi na około 3 zużycia i boję się, że pod koniec produkt już nie działa...
OdpowiedzUsuńJa lubię grubą warstwę maseczki dawać, więc bez problemu zużyję na jeden raz. Niektórym saszetki montagne jenuesse wystarczają podobno na parę razy, a mnie na jeden raz.
OdpowiedzUsuńKiedyś wolałam w tubkach, teraz doceniam saszetki- zamiast dużych tubek wolę mieć wybór różnorodnych saszetek, a jak trafię na coś co mi nie będzie odpowiadać to więcej po prostu nie kupię i nie nałożę, a nie zmarnuję całej, dużej tubki.
Chociaż i w tubkach kilka mam- np ava eco garden, ale to małe tubki po 50 ml.
Też nie lubię saszetek czy to maseczek czy próbek no poprostu nie lubię i koniec :) Próbowałam na różne sposoby się przekonać i nic z tego dobrego nie wyszło. Zdecydowanie ekonomiczniej wychodzi kupić maseczkę w tubce.
OdpowiedzUsuńJa akurat bardzo lubie maseczki w saszetkach, wiekszosc wykorzystuje na 2 razy. Rozcinam tylko mala dziurke na jednym rogu, a po aplikacji zaginam rog i zakleja tasma klejaca. Nie jest to moze superwygone al ja lubie zmieniac maseczki, nie przepadam za takimi duzymi w tubkach. Natomiast moje ulubione to w platach na cala twarz.
OdpowiedzUsuńJa też lubię maseczki w saszetkach, co prawda zawsze miałam problem bo zostawało mi na kolejną aplikację i nie wiedziałam jak zabezpieczyć opakowanie, ale odkąd mam wspólnika (TŻ:D) to po problemie;) Ostatnio nakładam praktycznie codziennie, uwielbiam:D Zakochałam się w kawowej i czekoladowej ze Starej Mydlarni, a Dermedic moim zdaniem jest mocno średnia (matująca).
OdpowiedzUsuńPróbując różne maseczki w październiku, mam już swoje ulubione, a moja skóra twarzy jest zdecydowanie w lepszej kondycji. Teraz na pewno będę je stosować co najmniej raz w tygodniu:)
OdpowiedzUsuńMasa tego ;D Ja mam obecnie może z 3 maseczki :)
OdpowiedzUsuńLubię saszetki, bo lubię używać rożnych maseczek, na stałe pozostaję tylko przy glince do rozrabiania. Ciekawa jestem Twoich opinii, bo i ja stosowałam niektóre z nich.
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa Twojej opinii na temat maseczek AA. u mnie niezbyt się sprawdzały...
OdpowiedzUsuńWolę tubki. Bardzo często zapominam o szaszetkowych maseczkach, które można użyć więcej niż raz i potem znajduję jakieś niedobitki przy sprzątaniu łazienki.
OdpowiedzUsuńDawno juz porzegnalam sie z maseczkami w saszetkach, kupuje je rzadko i tylko te sprawdzone z dobrym skladem. niestety maski nawilzajace czesto bfituja w parafine, z ktora moja cera sie nie lubi.
OdpowiedzUsuńja maseczkuje sie regularnie glinkami :)
uuups! * poŻegnalam oczywiscie :)
UsuńJa również nie przepadam za maseczkami w saszetkach, chyba że jest to sproszkowana glinka. Wówczas niedobitki mogą poczekać do następnego użycia. A tak zazwyczaj wyrzucam zaschnięte resztki...
OdpowiedzUsuńZdaje się, że miałam tą z Lirene - jedna z najgorszych maseczek jakie miałam. Bardzo rzadka, niby żelowa konsystencja spływa z buzi, a to co pozostaje nic dla skóry nie robi.
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki w saszetkach <3 za każdym razem można inną :D Polecam wypróbować z Zielonej Apteki Mincer - szczególnie melon z miodem <3
OdpowiedzUsuńSporo ich masz ;). Ja uwielbiam próbki, saszetki, bo zajmują o wiele mniej miejsca i mogę wcześniej zobaczyć, czy produkt jest dobry :)
OdpowiedzUsuń