Makijaż :: Pokład mineralny Lily Lolo
Z recenzją produktów brytyjskiej marki Lily Lolo zwlekałam strasznie długo. Trafiły do mnie zimą i z miejsca się z nimi polubiłam, ale chciałam wstrzymać się z opinią, bo nie wiedziałam jak minerały spiszą się w wyższych temperaturach. Maj rozpieścił jednak upalnymi dniami i już mogę coś powiedzieć.
Do przetestowania od Costasy, polskiego dystrybutora Lily Lolo, dostałam kilka produktów, pierwszy, który chcę pokazać to mineralny podkład SPF 15 w odcieniu PORCELAIN.
Podkład zamknięty jest w przezroczystym plastikowym słoiku (10 gramów) z matową kremową zakrętką. Wygląda jak opakowanie jakiś retro cukierków. W środku znajduje się sitko, które można przekręcić i zamknąć, dzięki czemu puder nie wysypuje się wewnątrz opakowania. Proste, a jak genialne!
Ogólnie z kosmetykami mineralnymi nie miałam specjalnie dużo doświadczeń – dwa nietrafione (przede wszystkim kolorystycznie) podkłady (The Body Shop, Yves Rocher), a jakiś czas temu fajny róż Everyday Minerals i tyle. Lily Lolo jestem oczarowana.
Lily Lolo kusi pięknymi opakowaniami i ogromną gamą kolorystyczną. Minerały Lily Lolo nie zawierają często obecnego w kosmetykach mineralnych tlenochlorku bizmutu (bismuth Oxychloride), który u osób z wrażliwą skórą może powodować podrażnienia. Ponadto nie zawierają syntetycznych barwników, substancji ropopochodnych oraz parabenów i syntetycznych substancji zapachowych. Składy są naprawdę krótkie i bezpieczne.
Do przetestowania od Costasy, polskiego dystrybutora Lily Lolo, dostałam kilka produktów, pierwszy, który chcę pokazać to mineralny podkład SPF 15 w odcieniu PORCELAIN.
Lily Lolo, Mineral Foundation, Porcelain★
Podkład zamknięty jest w przezroczystym plastikowym słoiku (10 gramów) z matową kremową zakrętką. Wygląda jak opakowanie jakiś retro cukierków. W środku znajduje się sitko, które można przekręcić i zamknąć, dzięki czemu puder nie wysypuje się wewnątrz opakowania. Proste, a jak genialne!
Jeśli chodzi o kolor podkładu, pod uwagę brałam dwa odcienie: CHINA DOLL (neutralny blady/jasny) i PORCELAIN (neutralny blady). Oba opisane są jako bardzo jasne, zdecydowałam się na najjaśniejszy, czyli PORCELAIN. Założyłam, że o ile podkład można przyciemnić, na przykład pudrem brązującym, to rozjaśnić już nie. Poza tym podkłady zazwyczaj lekko się utleniają i ciemnieją. Kiedy otworzyłam przesyłkę od Costasy i przyjrzałam się podkładowi w opakowaniu po raz pierwszy w życiu pomyślałam, że trafiłam na podkład zbyt jasny dla mnie. Ale na skórze okazał się być po prostu idealny. Myślę, że każdy w gamie odcieni podkładów Lily Lolo znajdzie odpowiedni dla siebie, bo jest ich aż osiemnaście. Zauważyłam, że w ciągu dnia podkład minimalnie (naprawdę minimalnie) ciemnieje, więc jeśli rozważacie dwa odcienie chyba lepiej wziąć jaśniejszy.
Podkład ma jedwabistą konsystencję, nie pyli specjalnie podczas nakładania. Nie ma zapachu, nie zbryla się. Nakładam go pędzlem flat top Hakuro H50. Próbowałam też H51, ale jednak wolę ten pierwszy, bo jest delikatniejszy. Wysypuję trochę podkładu na wieczko, nabieram go na pędzel i ruchem kolistym nakładam na skórę, zaczynając od miejsc wymagających większego krycia. Naprawdę wystarcza niewielka ilość podkładu, więc opakowanie o pojemności 10 g starczy na długo.
Oczywiście przed aplikacją podkładu mineralnego dobrze jest się upewnić, czy nałożony wcześniej krem się dobrze wchłonął, w przeciwnym razie podkładu przykleja się do skóry zbyt dużo i staje się widoczny, a przecież powinien udawać skórę. Poza tym może się warzyć, rolować etc. Trzeba też zadbać o nawilżanie i złuszczanie skóry, bo podkład mineralny, podobnie z resztą jak większość podkładów, również tych płynnych, może podkreślić suche skórki. Jeśli skóra jest dobrze nawilżona, ale nie tłusta czy mokra, podkład nakłada się równo i wygląda przepięknie. Stop, to nie podkład wygląda przepięknie, to skóra! Przez około pięć minut jest nieco matowa i pudrowa, ale pod wpływem ciepła skóry podkład idealnie się z nią łączy, wygląda niezwykle naturalnie. Wiem, że niektórzy spryskują twarz wodą termalną, żeby podkład zgubił tę pudrowość, ale nie czuję takiej potrzeby. Podkład ładnie wyrównuje koloryt, ukrywa pory, wygładza. Efekt na skórze możecie zobaczyć tutaj.
Krycie podkładu mineralnego można stopniować, od lekkiego po średnie. Efekt całkowitego krycia można uzyskać, ale nie polecam, bo taka ilość pudru nie będzie wyglądać naturalnie i atrakcyjnie. Zdecydowanie lepiej zaopatrzyć się w mineralny korektor, który ma dawać większe krycie niż podkład i nałożyć go punktowo.
Korektora mineralnego akurat nie mam, więc jak radzę sobie z niespodziankami? Po prostu nakładam lekką warstwę podkładu na całą twarz, a następnie punktowo cienkim pędzlem do eyelinera nakładam minimalne ilości płynnego korektora, delikatnie wklepuję, żeby połączył się z podkładem i przestał być mokry, a następnie dokładam w tym miejscu naprawdę cieniutką warstwę podkładu, dosłownie muśnięcie.
Trwałość sprawdziłam podkład Lily Lolo w różnych warunkach i mogę powiedzieć, że nie warzy się na mojej mieszanej cerze, nie robi "drożdżówki", wygląda świeżo niemal cały dzień. Niemal, bo w ciepłe dni strefa T zaczyna mi się trochę błyszczeć po paru godzinach, ale bibułka matująca rozwiązuje problem. Podkład nie spływa, nie brudzi ubrań, staje się jakby częścią skóry, czego naprawdę nie spodziewałam się po sproszkowanym kosmetyku, bo bałam się nachalnego matu. Zimą musiałam podkład odstawić na parę dni, bo ogrzewanie plus mrozy zrobiły swoje i moja skóra była wysuszona i ściągnięta. Nie polecę chyba "sucharkom" - mineralny podkład nie będzie dobrze wyglądał, zapewni natomiast nieprzyjemne doznania. Ale cery normalne, mieszane i tłuste powinny być zadowolone.
Co do właściwości pielęgnacyjnych nie wiem czy podkład wpłynął pozytywnie na stan mojej skóry, bo jednak sporo zależy od stosowanej pielęgnacji. Mogę natomiast stwierdzić, że podkład w żaden sposób mi nie zaszkodził – nie podrażnił, nie wysuszył skóry, nie spowodował wysypu.
Skład: MICA CI77019, ZINC OXIDE. MAY CONTAIN: CI77891, CI77491, CI77492, CI77499, CI77007.
Podkłady Lily Lolo, podobnie jak inne kosmetyki tej marki, dostępne są w internetowym sklepie polskiego dystrybutora: costasy.pl. Słoiczek podkładu kosztuje 69,90 zł/ 10 g. Warto zapolować na promocje, które sklep często organizuje.
Bazując na własnych doświadczeniach, naprawdę podkład Lily Lolo polecam, w szczególności cerom normalnym, mieszanym i tłustym. Kupię kolejne opakowanie, kiedy to mi się skończy, to o czymś świadczy, bo rzadko zdarza mi się ponownie kupować ten sam kosmetyk.
Ogólna ocena: ♥♥♥♥♥ (5/5)
Używacie kosmetyków mineralnych?
Macie swoich ulubieńców?
Podziel się!
Szukasz informacji o innym produkcie? Skorzystaj z WYSZUKIWARKI u góry strony lub zajrzyj do KATALOGU.
Bez względu na to, jak dany kosmetyk do mnie trafił, opisuję wrażenia z jego stosowania całkowicie szczerze. Pamiętajcie, że siłą rzeczy są to opinie osobiste, więc subiektywne. Nie mogę zagwarantować, że dany kosmetyk sprawdzi się u kogoś innego. Produkty, które przysłano mi do wypróbowania, oznaczam symbolem ★.
Miałam kiedyś próbkę w odcieniu Blondie i była naprawdę fajna:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten podkład :) ja mam china doll ale widzę , że jesteś jeszcze większym bladziochem niż ja :P
OdpowiedzUsuńskusiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńLily Lolo ma skromną ofertę odcieni w porównaniu do najpopularniejszych firm mineralnych. I szczerze mówiąc, nie wiem, jaka szanująca firma sprzedaje produkty z bizmutem :) tzn. firma mineralna. Myślałam, że już wszyscy zarzucili te pomysł.
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam m.in. Bare Escentuals, i.d. bareMinerals go zawierają.
UsuńObawiam się, że mam za suchą skórę i za dużo do przykrycia :(
OdpowiedzUsuńteż mam suchą, a z podkładów mineralnych jestem bardzo zadowolona. Odpowiednia pielęgnacja i po problemie
UsuńNo to dobrze wiedzieć!
UsuńDo Lily Lolo zabieram się już od jakiegoś czasu, ale nie mam pojęcia jaki odcień dobrać... Nie lada wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńAle jeśli się kiedyś zdecyduję na minerałka to na pewno będzie to ta firma :)
Ja na razie tylko próbowałam 2-3 odsypek mineralnych (chyba od Lumene czy jakoś tak), jeden z nich nawet mnie zainteresował ale jakoś wciąż dzielnie stawiam opór minerałom :)) Nie mniej jednak po zobaczeniu Twojego zdjęcia z lily na twarzy stwierdzam, że efekt wart jest zachodu i może jednak powinnam się na nie skusić? Coraz bardziej lubię takie lekkie a skuteczne rzeczy :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie oferta kolorków jest raczej uboga (na prawdę wielką ofertę odcieni ma Pixie ;)), mam kilka próbek podkładu Lily Lolo jednak nie trafione odcienie, może China Doll by mi podpasowała - pewnie z ciekwości kiedyś wyprobuję, bo Porcelain to juz chyba zbyt jasny
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam, nie miałam specjalnie styczności z minerałami, a wybór odcieni podkładów LL w zderzeniu z wyborem odcieni drogeryjnych płynnych podkładów jest ogromny :)
UsuńHmm ciekawią mnie bardzo ich kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńWygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńLily Lolo znam i kocham. sukcesywnie dokupuje kolejne kosmetyki, ostatnio zamówiłam błyszczyk, a teraz przymierzam się do pudru sypkiego. miałam próbki Flawless Silk oraz Translucent Silk i nie mogę się zdecydować, bo obydwa są świetne. szkoda, że rozświetlacz i broznery są w tak dużych opakowaniach, bo z chęcią bym kupiła, ale w moim przypadku są one do nie zużycia, bo rzadko takich produktów używam.
OdpowiedzUsuńO tak, opakowania są kosmicznie wielkie. Jeszcze o ile podkład na pewno mi się skończy (za parę miesięcy :P), to rozświetlacz chyba nigdy!
UsuńCzy na ten podkład stosujesz jeszcze wykończenie pudrem sypkim/w kamieniu?
OdpowiedzUsuńNie, nie widzę potrzeby w ogóle :)
Usuńja próbowałam tylko podkład UNE, zupełnie się u mnie nie sprawdził
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Lily Lolo!
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię! :)
UsuńWłasnie ostatnio rozmyslalam nad mineralami... może warto do nich wrocić. Mam wrazenie ze mój Photoready to już nie to co kiedys :/
OdpowiedzUsuńCoś Ci się dzieje po PhotoReady? Czy Ci się znudził?
UsuńJakoś nie przekonałam się jeszcze do podkładów mineralnych, zawsze mi się wydawało, że po pierwsze - dają pudrowe wykończenie, a po drugie - jak kosmetyk w pudrze może zapewnić dobre krycie? Rozwiałaś moje wątpliwości :D, poczekam jednak jeszcze z decyzją, bo bardzo lubię swój Healthy Mix z Bourjois :D
OdpowiedzUsuńTeż bałam się pudrowego wykończenia, wrażenia wysuszenia czy ściągnięcia skóry etc. I miło się LL rozczarowałam ;)
UsuńPóki co opieram się minerałom, ale jestem bliska złamania :)
OdpowiedzUsuńMnie przez bardzo długi czas były całkowicie obojętne. Ale w LL się po prostu zabujałam :)
UsuńUlubieńcy mineralni? Tak, ten podkład, wersja China Doll. ;)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńJak wykończę podkład Golden Rose, to zamówię jakiś podkład mineralny, bo staram się zmieniać kosmetyki na bardziej przyjazne. Poza tym kieruję mną ciekawość, a bogactwo odcieni zachęca. Wreszcie jest szansa, że znajdę naprawdę jasny odcień:)
OdpowiedzUsuńmnie tez kusi ten podklad:))
OdpowiedzUsuńmysle ze go przetestuje:)
http://sweetcreampuff91.blogspot.com/ zapraszam do mnie:))
Używałam dośc długo minerałów z EDM, potem Lauress, robiłam podejście do Pixi i w sumie żadne z nich ze mną nie zostały, wolę jednak tradycyjne podkłady. Może czas wypróbować ten? :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, co napisałaś. Jednak u mnie minerały z Lily Lolo średnio się sprawdzają nałożone na filtr.
OdpowiedzUsuńFajna i przydatna recenzja, właśnie zastanawiam się nad zakupem podkładu mineralnego z Lily lolo i chyba w najbliższym czasie się skuszę :) cały czas zastanawiam się jedynie nad kolorkiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.