Makijaż :: OMG, MIYO!

Najmłodsze dziecko Pierre Rene, czyli MIYO, to dla mnie marka prawie mityczna, bo tylko dwa razy na produkty spod tego szyldu się natknęłam. Za pierwszym razem kupiłam lakiery, które są świetne, jakiś czas temu kupiłam cień.




Wybrałam odcień numer 47 – jedyny, jaki był w sklepie (serio). Akurat kocham brązy, a ten wydał mi się wyjątkowo ciekawy, więc bez zbytniego zastanawiania się wrzuciłam cień do koszyka. 

Pigmentacja jest po prostu powalająca, nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałam. Wszystkie znane mi cienie wymiękają w porównaniu z MIYO. Ale nie liczy się tylko intensywność koloru, ważna jest też konsystencja i trwałość, a tutaj cień leży i kwiczy cieniutko.

Konsystencja przypomina trochę metaliczne cienie Kobo – jest gęsta, woskowa, klejąca, jednak bardziej miękka i tłustsza niż Kobo. I właśnie ta tłustość jest przyczyną katastrofy, bo pozostałe cechy zniosłabym bez zażaleń. Cień roluje się nieprawdopodobnie, jeździ po powiece, rozmazuje się, odbija. Piętnaście minut po zrobieniu makijażu wyglądam jak po całym dniu w łaźni parowej, nie ważne czy i jakiej bazy użyłam. W dodatku cień niesamowicie brudzi – jeśli przez przypadek dotkniemy oka to przeniesiemy cień na wszystko, czego dotkniemy. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Zazwyczaj cienie do oczu zawodzą pod względem pigmentacji i trwałości (mam akurat na myśli blaknięcie), a tu nagle mam zastrzeżenia do mega nasyconego cienia... MIYO, ty łobuzie! 


Wystarczy lekko cień dotknąć, żeby nabrać go aż tyle...
...i tyle nałożyć na skórę.
A na palcu i tak zostaje tyyyyyle cienia. 


Nie mam pojęcia jak spisują się inne cienie z tej serii, pewnie się o tym nie przekonam, bo dostępność jest żadna. Macie jakieś doświadczenia z tą marką, z jej cieniami?


Edit: Dzisiaj macałam w Naturze metaliczne cienie Pierre Rene – sprawiają wrażenie identycznych jak MIYO. Mój odcień 47 jest odpowiednikiem odcienia bodaj 110 z Pierre Rene. Ale konsystencja pozostałych cieni jest mniej tłusta, to właśnie brąz jest taki maślano-maziasty, reszta bardziej przypomina cienie KOBO.








52 komentarze:

  1. Ja kupiłam 2 różnej pigemntacji i są średnie, ale za taka cene raczej oceniłabym je na wielki plus:)
    Mi nie suną tak jak piszesz, przyklejaja sie od razu.Całe szczescie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale masz te metaliczne czy takie KLIK? Ten jest po prostu straaaaaszny, żal mi go, bo ma śliczny kolor :/

      Usuń
    2. mam jeden metaliczny dusty stella no.49 i OMGI no. 37 frost i wszytsko w porzadku, ten pierwszy jest taki bardziej tlusty ale nic sie z nim nie dzieje:)

      Usuń
    3. Ech, czyli pewnie każdy kolor to zupełne indywiduum...

      Usuń
  2. Ja mam tylko cienie matowe, bo nie potrafię malować się tymi "woskowymi". Maty są ok. Dobrze napigmentowane (aczkolwiek to też zależy od koloru; mam wrażenie, że im większy neon, tym pigmentacja jest mocniejsza), a ich trwałość na bazie jest bardzo dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No te woskowe są strasznie specyficzne i nie nadają się do makijaży z dużą ilością rozcierania, bo są właściwie nierozcieralne, nie da się ich wystubtelnić.

      Usuń
  3. W sumie kolor całkiem ciekawy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny kolor, tym bardziej mi żal, że nie mogę go używać :(

      Usuń
  4. mm ładny kolor...co za pigmentacja !

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam 2 maty i super się z nimi pracuje, ale mam też jedną białą perłę i z tą już jest o wiele gorzej :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam dwa cienie z tej kolekcji, min. ten ktory opisujesz. Praca z nimi jest okropna, osypuja sie jak diabli ale pod katem trwalosci nie mam zarzutu- trzymaja sie dzielnie caly dzien. Co ciekawe lepiej aplikuja sie pacynka niz pedzelkiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, u mnie jeździ po powiece i okolicach jak szalony, roluje się dosłownie po paru minutach, odbija, w życiu się z czymś takim nie spotkałam. I nie ma też znaczenia sposób aplikacji, baza lub jej brak czy nawet ilość cienia, bo nawet najmniejsza robi takie numery :(

      Usuń
  7. maty z tej firmy są świetne, satynowe (bo nie są to perły) już troszkę słabsze ale mimo to wciąż ok :) tylko że to są z tej stałej kolekcji :) moja przyjaciółka kupuje mi je w Jasmin warszawskim, podobno w Krakowie też są :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też słyszałam, że są w Krakowie, ale wiem tylko o jednym miejscu, które zupełnie nie jest w moich rejonach :)

      Usuń
  8. A ja kupiłam i nie mam śmiałości ich wypróbować:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny kolor :O Muszę go mieć!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jeszcze nie mam... ale kolor piękny szkoda, że robi takie numery :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja na razie natknęłam się na lakiery MIYO ale nie kupiłam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja mam 2 cienie z tej metalicznej serii, akurat ten brązik i jeszcze kobalt. Są faktycznie trudne do noszenia. Na pewno trzeba nakładać je palcem, pędzlem czy pacynką nie da rady. Próbowałam też kiedyś rozcierania z innym cieniem no i nic dobrego z tego nie wyszło ;) Jedyny sposób jaki na nie znalazłam to cieniutki pędzelek do eyelinera i robienie kresek, w tym wypadku sprawuje się super, polecam spróbować.
    A co do Miyo to w Krakowie jest cała szafa na ul. Długiej w drogerii Jasmin po lewej stronie idąc w stronę Kleparza. Masz do wyboru cienie matowe i perłowe, je mogę naprawdę polecić. Lakierów do wyboru jest też dużo a ostatnio pojawiła się limitka lakierów zapachowych. Dość ciekawe też są błyszczyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też próbowałam ten cień nakładać cienkim pędzlem jako eyeliner, wygląda pięknie, ale przez 10 minut :(

      Kurczę, nie mam jak się na Długą wybrać, zupełnie nie moje rejony. Czemu te wszystkie małe sklepy nie są czynne jak centra handlowe do 21 lub 22? :(

      Usuń
  13. Szkoda, że tak cienko z jakością, bo pigmentacja niesamowita...

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie także pigmentacja powaliła, ale trwałość rozczarowała :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czy MIYO dostępne są tylko w sieci Jaśmin?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=534922
      Tu mozna poczytac gdzie znalezc miyo.
      Ogolnie to trudne zadanie ;)

      Usuń
  16. ale piekny cien!!
    mam dwa cienei tej marki i je lubie, uzywam na bazie artdeco i sprawuja sie idealnie, nie mam powodow do narzekan

    OdpowiedzUsuń
  17. a gdzie kupowałaś, że był tylko jeden?

    OdpowiedzUsuń
  18. mam cień z Pierre Rene o takiej konsystencji, ale u mnie trzyma się na powiece przez cały dzień

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda, że kosmetyki tej firmy są tak słabo dostępne.. :/

    OdpowiedzUsuń
  20. Faktycznie pigmentacja niesamowita! Kolor też mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam pewien zarys na temat tej firmy i tak jestem raczej sceptycznie do niej nastawiona mam obecnie tusz i ta nie za bardzo i puder w kamieniu nie wiem czy ja go źle nakładam ale zachwytu nie ma. Dostałam raz cienie można ich było używać na mokro i nie zdążyła sprawdzić bo upadły i wiadomo klapa

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie w drogerii Jasmin pojawiają się pojedyncze sztuki, ale rzadko można dobrać sobie kolor :/

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja mam jeden matowy i niestety trafił mi się słabszy kolorek, trzeba się trochę namachać żeby był widoczny na oku, a drugi mam perłowy i używam go tylko w wewnętrznym kąciku oka, więc za dużo o nim powiedzieć nie można. Ogólnie jestem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja posiadam wiele cieni z MIYO i matowych i perłowych i metalicznych jestem z nich bardzo zadowolona maty wymiatają co do pereł/satyn zależy od koloru a metaliczne na mokro dają najlepszy kolor + nakładać je trzeba syntetycznym pędzelkiem i wtedy wszystko gra. Wykonałam nimi sporo makijaży ;) jak coś napisz do mnie to pokażę Ci je na blogu (nie chce robić tu spamu i nie wkleje linka)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój kometarz :)